czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 17

Zara POV
Obudziłam się z nagłym wstrąsem, poczułam jakby ściany mojej małej sypialni ruszały się. Odkryłam ciepłą kołdre z mojego spoconego ciała i krzyknełam w nagłym błysku światła, trzęsłam się coraz bardziej. Niepewnie wstałam i podeszłam do okna, odsłoniłam żółte zasłony, widziałam tylko mokry grunt, jęknełam i zasłoniłam zasłony. Byłam śmiertelnie przerażona, boję się burzy. Wiedziałam, że nie zamierzam się wyspać tej nocy, więc przeszłam przez mój pokoj i przedarłam się do drzwi, w kierunku pokoju Sabelli. Ostatnio trochę się od siebie oddaliłyśmy odkąd Zayn wciągnął mnie z domu na prawie tydzień. Ponownie, nie mogę jej winić, nigdy nie byłem w domu. Zayn podkreślił, że powinnam być w jego domu cały czas i nie rozumiał dlaczego nie chcę. Powodem był Harry. Bałam się, że coś mi zrobi kiedy zasnę, albo będzie próbował mnie otruć, a ja to zjem, oczywiście, brzmie jak kompletna idiotka, ale Harry był pełen niespodzianek. Pokręciłam głową, starając się usunąć z myśli Harry'ego i koncentrując się ponownie na Sabelli. Delikatnie zapukałam do jej drzwi i usłyszałam jak szpera w jakiś dokumentach następnie zawołała:

- Tak? -  Otworzyłam drzwi, wchodząc do jej lawendowego pokoju. Ściany pokoju były pokryte od podłogi do sufitu zdjęciami i plakatami, każda ściana miała swój własny motyw. Ściana naprzeciwko jej łóżka była ''naszą ścianą''. Była pełna naszych zdjęć i rysunków z dzieciństwa aż do teraz.

- Grzmi ... - Przygryzłam wargę, bojąc się tego, jaka może być jej reakcja. Usłyszałam jej śmiech i podniosłam głowę do góry, aby zobaczyć jak uśmiecha się wskazując na miejsce obok siebie. Uśmiechnełam się i wskoczyłam na łóżko, obok niej.

- Tęskniłam za tobą, Z.

- Wiem. - Westchnełam i usiadłam sobie wygodnie.

- Byłam ostatnio zasrana przyjaciółką i przepraszam.

- Po prostu spędzałam tyle czasu z Zaynem ... - Urwałam.

- On był dla ciebie dobry? - Uśmiechnełam się gdy Zayn pojawił się w mojej głowie i nie mogłam nic zrobić, ale czułam jak moje policzki się czerwienią, starałam się stłumić chichot. Zayn ostatnio były niesamowity, był słodki, bardzo słodki. Dbał o mnie, to on budził się wcześniej, nie narzekał i robił mi śniadanie, odprowadzał mnie do pracy lub szkoły i odebrał mnie ze Starbucks, a w domu zawsze czekały na mnie ciasteczka.

- On był niesamowity. -  Starałam się ukryć zachwyt w moim głosie, ale zostałam złapana, gdy usłyszałam śmiech Sabelli.

- Tak? Jaki on jest? - Wiedziałam, że to trudne dla niej, żeby mnie o niego zapytać, ale byłam wdzięczna, że w końcu to zrobiła.

- On jest wspaniały, Bell. Troszczy się o mnie, dba o mnie. Dostałam moją wymarzoną pracę i cieszę się. Oczywiście, będziemy bardzo walczyć, ale nie wiem, to my. To wydaje się w porządku, ale czy to ma jakiś sens. - Zaśmiałam się nerwowo na mojej chotyczną wypowiedz i modliłam się, że ona rozumie, co mam na myśli.

- Chciałbym się z nim spotkać.


-------------------------------------------------- -----


- Dzień dobry, kochanie. - Zayn pojawił się za mną a ja nadal próbowałam rozczesać moje niesforne włosy. Spóźnie się do szkoły jeśli Zayn będzie mnie rozpraszać więc odepchnełam jego ręce i wysunełam się z jego uścisku.

- Spóźnię się do szkoły, Zayn, pozwól mi się przygotować, proszę. - Ubrałam bluze i zaczełam przeszukiwać stos ubrań i butów próbując znalezc swoje Martensy. Kiedy znalazłam swoje śliczne kwieciste buty w mojej szafie, wsunełam je na nogi.

- Nie idź dzisiaj. - Spojrzałam na Zayna, który siedział na łóżku, opierając się na łokciach. Nadąsał sie, wydymając dolną warge i nie mogłam nic zrobić, ale uśmiechnełam się na jego dziecinne zachowanie. Podszedłam do niego i pocałowałam go szybko następnie chwyciłam swoją torbę,  wskazując mu, że ma iść za mną.

- Nie mogę opuścić lekcji Zayn, może innym razem, już zaczeło brakować mi szkoły.

- Dobrze, dobrze. - Mruknął, kiedy szliśmy do drzwi.

- Miłego dnia, kochanie. - Zayn pochylił się i cmoknął mnie delikatnie w policzek następnie skinełam głową i wysiadłam z jego Range Rovera. Wciąż przyzwyczajałam się do wysokości samochodu, starając się nie potknąć.

- Zara. - Odwróciłam się i zobaczyłam Sabelle machająca do mnie. Stała z swoją czarną torbą przewieszoną przez ramię, rozmawiając z kimś, prawdopodobnie był to Jake. Słyszałam jak silnik samochodu za mną zgasł a drzwi otworzyły się. Jęknełam i odwróciłam się, zobaczyłam Zayna. Jego czoło było zmarszczone, a usta były ustawione w twardej linii, spojrzał na Jake'a i Sabelle.

- Zayn ... - Położyłam rękę na jego piersi, oddychał ciężko.

- Co ci mówiłem o nim Zara? Nie chcę cię blisko niego. - Warknął, nie spuszczając z nich wzroku.

- Zara. - Usłyszałem wołanie Sabelli ponownie i gniewnie tupnełam nogą w chodnik, gdy usłyszałam, jak się zbliża. Czułam po prostu jak bardzo rozgniewany jest Zayn, a ja nie chcę, zobaczyć go w tym stanie, nie znowu.

- Proszę Zayn, nie tutaj, proszę. - Prosiłam, gdy oderwał oczy od nich i spojrzał na mnie. Były one jak zwykle złe, miały ciemny kolor.

- Nie chcę cię z nim oglądać, jeśli cie z nim zobaczę będę musiał cie skrzywdzić, rozumiesz? - Jego głos był niebezpiecznie niski, jego ręce były na moich biodrach. Skinełam gorączkowo głową i pchnełam dłońmi jego piers, mając nadzieję, że wróci do swojego samochodu. Zrozumiał wskazówkę, puścił mnie i odjechał.


- Co to było? - Sabella w końcu podeszła do mnie, a ja psychicznie podziękowałem jej za zostawianie Jake'a. Wzruszyłem ramionami i zaczęliśmy iść w kierunku budynku. Obejrzałam się, próbując znaleźć jakiekolwiek nieznane twarze; Zayn widocznie miał ludzi, którzy mnie śledzili. Jak szalony on jest? Moja głowa stała się rozgrzana ponieważ gniew musował przez moje ciało, oczywiście on ma ludzi śledzących mnie, był pieprzonym psychopatą! Moje pięści zacisnęły się, próbowałam opanować swój gniew i usiadłam w swojej ławce.

Dzień minął szybko, nie byłam w stanie skupić swojej uwagi na czymkolwiek, nic  nie było w stanie mnie odciągnąć od dokuczliwy myśli, że ktoś może obserwować mnie w tej chwili.

- Jake przyjdzie dzisiaj wieczorem. Okej? Nie widziałem go od rana i byłoby miło spędzić z nim trochę czasu. - Nie zauważyłam, że Sabella mówi, łapałam tylko kawałki tego, co mówiła, oczywiście nie chciałam, żeby przyłapała mnie na tym, więc tylko skinęłam głową zgadzając się na to co powiedziała.

- Doskonale! -  Klasneła w dłonie jak mała dziewczynka. Uśmiechnełam się do niej i pożegnałam się gdy zauważyłam zbyt znajomy czarny Range Rover. Zayn opierał się o drzwi boczne; miał ciemne okulary i papierosa w ustach.

- Do zobaczenia wieczorem, Zara! - Oderwałam wzrok od Zayna i spojrzałam w kierunku z którego usłyszałam krzyk. Zmarszczył brwi widząc jak Jake i Sabella machali do mnie. Nie zauważyłam, jak Zayn zbliżył się do mnie i owinął swoje palce wokół mojego przedramienia, ciągnąc mnie za sobą.

- Zayn, puść! Ranisz mnie. - Piszczałam i próbowałam zdjąć jego długie palce z mojego ramienia, ale tylko sprawiłam, że zacisnął je mocniej. Otworzył drzwi od strony pasażera, nie wypowiadając ani słowa, popchnął mnie na siedzenie i zatrzasnął je zanim usiadł na swoim siedzeniu.
Włączył silnik, zdjął okulary i zwrócił się do mnie

- Co to, kurwa, nie mówiłem? - Jego głos zagrzmiał przez silnik samochodu, skuliłam się z powrotem w fotelu, nie patrząc na niego.

- Nie mówiłem, że masz się trzymać od niego z daleka? A co ty do cholery robisz? Idziesz i zapraszasz go do swojego pieprzonego domu? - Warknął.

- T-o ni-e j-a, to Sabell.. - zanim zdążyłam dokończyć zdanie jąkając się, ostry ból przeszył mój policzek, a moja ręka natychmiast dotarła do pulsującego bólu. Zayn opuścił rękę i spojrzał uważnie na mnie, czułam jak łzy gromadzą mi się w kącikach oczu. On uderzył mnie znowu.

- Nie bądz nie posłuszna Zara i nie waż mi kłamać. Mówiłem ci tyle razy, że nie będę tego tolerować.
Nic nie odpowiedziałam, mój policzek pulsował; skinełam głową i odwrócił się do okna, łzy spływały mi po policzkach.

Cała jazde samochodem milczałam i ukradkiem rzuciłam kilka spojrzeń na Zayna, którego kostki były białe na czarnej skórze kierownicy. Wziąłam głęboki oddech i zebrałam się na odwagę, by mówić:

- Chcę wrócić do domu.

- Nie. - Zayn rzucił natychmiast, zaostrzył uścisk na kierownicy jeszcze bardziej.

- Ale, Ja-

- Zara. - Warknął, przerywając mi. Normalnie skurczyła bym się z powrotem do mojego miejsca i zostawiła to tak, ale nie tym razem.

- Nie Zayn, chcę wrócić do domu, zatrzymaj samochód. - Pochylił się w fotelu i zaczął odpinać pas.

- Zara, nie testuj mnie - Warknąl.

- Pierdol się! - Splunęłam, walnełam zaciśniętą pięścią w deskę rozdzielczą.Samochód nagle zatrzymał się od razu chwyciłam klamke. Poruszyłam ją i jęknełam, gdy się nie ruszyła, byłam zamknięta w środku.
Odwróciłam się w kierunku Zayna, który podniósł swoją rękę. Szybko zamknełam oczy i znów miałam do czynienia z tym samym bólem.

- Nie każ mi cię uderzyć ponownie, Zara. - Gdy odpalił samochód otworzyłam oczy i odwróciłam się w kierunku okna.


Tak. więc jest dłuuugo wyczekiwany rozdział 17 :) Liczę na komentarze, a za wszelkie błędy przepraszam. W razie pytań - mój twitter @quuexnz .



poniedziałek, 7 lipca 2014

Powrót (?)

Hej wam. Długo zastanawiałam się czy kliknąć na ''nowy post'', ale się odważyłam. Nie wiem czy jeszcze ktoś tu został. Czy ktoś to przeczyta. Podtrzymuje mnie na duchu to, że zostało ze mną 17 obserwatorów. Którzy są tu? Być może. Jeśli jesteś daj znać. Minął rok. Równy rok odkąd skończyłam to tłumaczenie. Skończyłam - nie, to nie pasuje. Zostawiłam Was z 16 rozdziałem bez wyjaśnienia, jak i dlaczego. Więc pomyślałam, że teraz Wam wyjaśnię. Może już za pózno, no ale trudno. Dajcie mi szanse. Od tego roku w moim życiu zmieniło się bardzo dużo. We mnie się dużo zmieniło. Zaczęłam inaczej patrzeć na świat, inaczej postrzegać siebie i ludzi wokół. Nienawidziłam się. Swojej wagi, swojego wyglądu, charakteru. Całej siebie. Teraz wcale nie jest lepiej. Ale nauczyłam się to ukrywać. Teraz wszyscy myślą, że jest dobrze i niech tak zostanie. Ale nie będę tutaj o tym pisać bo to nie miejsce na moje wyżalenia. Bloga zostawiłam... nie pamiętam dokładnie dlaczego Myślę, że to z lenistwa. Nie mam dla siebie usprawiedliwienia. Ktoś w komentarzu zapytał się kiedy następny rozdział i pewna osoba odpisała ''za rok chyba'' tak więc miałaś rację :) Wracam po roku z nadzieją, że jesteście. Jeśli Was zawiodłam to przepraszam tylko tyle mogę dla Was zrobić.
Przemyślałam dokładnie sprawę z tłumaczeniem i mogłabym wrócić. Tylko czy jest dla kogo. Jeśli widzisz ten post, czytasz albo trafiłaś/eś tu przypadkiem daj znać w komentarzu, że jesteś. To nic nie kosztuje a ja będę wiedziała, że nie jestem sama. Dziękuje za czas poświęcony na przeczytanie moich bazgroł. Czekam na Was.

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 16

Chłopacy słuchali uważnie wiadomości, a uścisk Zayna nie rozluźniał się. Jego ciało było sztywne, a brwi pochylone do przodu w stężeniu słów, które wypowiadała reporterka.

- Zayn. - Pociągnęłam go za rękę, a jego oczy niechętnie oderwały się od telewizora, by spojrzeć na mnie.

- Ręka. - Szepnęłam. Natychmiast ją puścił i usiadł na jednym z taboretów wokół stołu kuchennego, ciągnąc mnie z łatwością na swoje kolana. Jego ręce oplotły moje biodra, a jego kciuk kreślił kręgi na mojej skórze, powodując dreszcze po moim kręgosłupie. To było niesamowite, jak jego dotyk działał na mnie. Po raz drugi byłam zelektryfikowana z ogniem i iskierkami płynącymi w moich żyłach, po sekundzie drżałam z zimna, a jego palce przeniosły się na moje usta. Delikatnie pociągnął mnie do siebie, więc wylądowałam na jego piersi. Jego broda spoczywała na moim ramieniu, powoli odwróciłam głowę aby umieścić delikatny pocałunek na jego policzku. Uśmiechnął się lekko, ale nie tym swoim zadziornym uśmieszkiem, ale tym, który pokazywał troskę i szczerość, odwzajemniłam ten gest. Nie zauważyłam kiedy TV został wyłączony, aż do czasu kiedy usłyszałam głośne kroki. Podskoczyłam lekko i odwróciłam głowę w kierunku wściekłego Niall'a, który zrzucał wszystkie rzeczy ze stołu. Szklanki, talerze, pilot przeleciały w powietrzu i wylądowały na ziemi z głośnym hukiem. Przygryzłam nerwowo wargę, a moje ciało zaczęło drżeć ze strachu, Zayn to zauważył, przetarł ręce następnie podniósł mnie z siebie i podszedł do Nialla.

- Uspokój się, stary. - Warknął. Niall przestał zrzucać rzeczy, a jego twarz przybrała ciemny odcień czerwieni.

- Uspokój się? Chcesz mnie kurwa uspokoić? Policjanci nas szukają, a ty nic nie robisz! - Przebiegł swoimi dłońmi po rozjaśnionych blond włosach i dopiero wtedy zauważyłam ciemne odrosty. Uśmiechnęłam się na nie doskonałości koloru w jego włosach, wyglądał dobrze, jak brunet. Przestałam o tym myśleć i skoncentrowałam się z powrotem na rozmowie.

- Teraz kiedy Maxa nie ma każdy może wejść na nasze terytorium. - Liam stanął i oparł się o ścianę ; skrzyżował ręce nad swoją stonowaną piersią.

- Kurwa mać. - Usłyszałam przyciszony szept Harry'ego i odwróciłam się w jego kieruku, unikając jego wzroku.

- Co robimy? - Wszystkie oczy zwróciły się Zayna a ja czułam jak moje serce przyśpieszyło, na chwilę zapomniałam, że Zayn był przywódcą największego gangu w Londynie. Przegryzał wargę nerwowo i spojrzał na mnie, a następnie na Danielle i skinął głową. Zanim mogłam zkwestionować wszystko co się dzieje, Danielle umieściła delikatnie rękę na moim ramieniu i uśmiechnęła się do mnie.

- Chodźmy. - Zaprowadziła mnie po schodach na górę.

Zayn POV

Powinienem obserwować, powinienem był wiedzieć, co do diabła, się dzieje, zadaniem Zary nie było mówienia mi, co się dzieje w Londynie. Nie miałem czasu, aby być zły na siebie, muszę wymyślić plan i upewnić się, że gangi z południowego Londynu nie przenoszą się tutaj. Tylko gang z północnego Londynu mógł zabić Maxa, wzięliśmy to na siebie, aby stać się liderami. Ale, oczywiście, inne gangi nie obejdą się bez walki.

- Myślę, że powinniśmy poczekać. - Powiedział Jordan. A ja zwróciłem się do niego i uniosłem brew.

- Po co czekać? Więc oni mogą przyjść tutaj i spieprzyć nasz biznes?

- Nie, porozmawiaj z nimi pierwszy Zayn, zapytaj czego chcą, nie bądz teraz nieracjonalny dobrze? Nie możemy sobie na to pozwolić, mamy już policję na głowie. - Skinąłem głową i usiadłem na kanapie.

- On ma rację, to wszystko co możemy teraz zrobić. Nie wiemy, czy i kiedy oni przyjdą, więc musimy po prostu czekać. Musimy porozmawiać, dowiedzieć się, czego chcą.

- Co, jeśli mają inne zamiary? - Alex odezwał się po raz pierwszy dzisiaj.

- Musimy to sprawdzić, zawsze to robimy, nie martw się o to, musimy teraz zadzwonić do John'a i dowiedzieć się, czego chce, spotkać się z nim jak najszybciej. - Alex skinął głową i zaczął pisać coś na swoim telefonie, wyszedł z pokoju. Siedzieliśmy w milczeniu, i czekaliśmy aż wróci, wyglądał na całkiem zadowolonego, ale nuta podejrzenia była widoczne na jego twarzy.

- Dobrze, zgodzili się na spotkanie. Zadzwoniłem do John'a i do Smitha, obaj powiedzieli, że zjawią się w ciągu tygodnia, zadzwonią do nas. - Skinąłem głową, wróciłem pamięcią do osoby Johna. John był przywódcą gangu w południowym Londynie, który prowadził interesy z innym gangiem, gangiem Smitha. Nigdy nie przeszkadzały mi małe gangi, które były zdolne tylko do kilku ciosów, więc zdecydowaliśmy, że lepiej będzie zostawić je w spokoju. Po kilku godzinach, chłopaki i ja wymyśliliśmy plan, całkiem przyzwoity. Oczywiście, nie mogło się obejść bez manipulowania, tu i tam. Teraz byłem wyczerpany i wszystko, czego naprawdę chciałem, to pójść do łóżka, do Zary. Wstając z kanapy, udałem się do mojej sypialni i powoli otworzyłem skrzypiące drzwi. Zara leżała w łóżku, była szczelnie okryta kołdrą. Jej oczy były zamknięte, a jej oddech był spokojny, sygnalizując, że spała. Uśmiechnąłem się do niej. Zdejmując swoje ubranie, podniosłem kołdrę tak delikatnie, jak tylko mogłem i położyłem się obok niej. Natychmiast przesunęła się w moją stronę, z twarzą zaledwie kilka centymetrów od mojej, przytuliła się do mojego boku, kładąc głowę na mojej piersi. Odgarnąłem kilka kosmyków włosów z jej twarzy, pocałowałem ją w czoło i wyłączyłem światło.

- Dobranoc, kochanie.


Nareszcie jest !! Przepraszam, że tak długo to trwało :)


TWITTER : ( @paulineesk )

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 15

- Chłopak, z który się spotykasz jest w gangu Zara. - Jej głos zawładnął mną, jakby właśnie wydawała na mnie wyrok.

- Wiem ... - Mruknęłam, kontynuując czytanie strony. Artykuł informował dalej o tym, aby porozmawiać o nagłych porwaniach i zabójstwach mających miejsce i że mogą one być związane z powrotem Pythonów. Ale nie ma mowy, aby to byli oni, byłam z nimi przez kilka ostatnich dni.

- Co masz na myśli mówiąc "wiem"? -  Krzyknęła Sabella.

- Mówisz mi, że wiedziałaś o tym? - Jej twarz zaczerwieniła się, a ona pochyliła się do przodu, malutkie żyły były widoczne na jej szyi. A ja po prostu skinęłam głową, zbyt bardzo bojąc się spotkać  jej wzrok.

- Zara Blitzer jesteś całkowicie szalona! On mógł cię zabić!

- Wiem! - Krzyknęłam, zatrzaskając laptopa.

- Ale nie zabił.

- Jeszcze! - Dokończyła, rzucając ręce w frustracji, zawsze to robiła, kiedy coś nie szło po jej myśli. Sabella jest nad opiekuńcza. Nigdy nie pozwalała mi chodzić do klubów samej, zawsze sprawdzała mnie co kilka godzin.

- Czy ty nie czytałaś artykułu Zara? Oni zabijają ludzi!

- To nie byli oni. - Byłam zaskoczona, własnymi słowami, nagle stanęłam w ich obronie, chociaż prawdopodobnie oni chcieli mnie zabić.

- I-oni-ugh, przebywałam z nimi. Oni nawet nie wyszli z domu w ciągu ostatnich trzech dni, więc to nie byli oni. - Wzruszyłam ramionami.

- Tak? To co to ​​ma znaczyć?

- Ja... - Zanim zdążyłam odpowiedzieć, ktoś zaczął głośno walić w drzwi, wykrzykując przekleństwa i moje imię. Zadrżałam a głos stawał się coraz głośniejszy i bardziej zły, zeskoczyłam z krzesła i szybko pobiegłam do drzwi.

- Zara, ty dziwko. - Zayn przeszedł obok mnie i zamknął drzwi, raczej powinnam powiedzieć trzasnął nimi. Cofnął mnie do ściany a jego pięść uderzyła kilka centymetrów od mojej twarzy. Odskoczyłam na jego nagłe poruszenie i odsunęłam się na bok, ale on złapał mnie za rękę, obrócił mnie i przycisnął z powrotem do ściany.

- Pozwoliłem ci odejść? - Jego głos był niski, pewnie dlatego że, że Sabella była w pokoju obok. Pokręciłam głową i przyniosłam moje ręce do ust, obgryzając paznokcie.

- Powiedz mi, dlaczego to robisz? Nie mówiłem ci, żebyś mnie nie testowała? - Mówił przez zaciśnięte zęby, czułam frustrację i gniew budującą się w nim. Postanowiłam zachować spokój, nie chciałam mu pokazać, że się go boję.

- Nie chcę być z tobą. - Stał, zdumiony przez chwilę, następnie odrzucił głowę do tyłu i zaczął się śmiać. Tak samo, gdy wtedy kiedy powiedział mi, że jestem jego. Nie przestawał, wydawało mi się, że śmiał się tak już od godziny, jakbym właśnie powiedziała najbardziej absurdalną rzecz na całym świecie.

- Nie żartuję, Zayn. - Splunęłam, kładąc dłonie na jego piersi w próbie odepchnięcia go z dala ode mnie.

- Przykro mi, kochanie, myślałem, że to jest jasne. - Oblizał wargi i pochylił głowę, a jego usta delikatnie drażniły moje ucho.

- Nie masz wyboru. - Syknął. Chwycił mnie w pasie i wbił palce w moje biodra, jego twarz zbliżyła się do mojej szyi. Składał delikatnie pocałunki wzdłuż szyi i mojego obojczyka, zaczął ją ssać. Trwało to jakiś czas, miałam nadzieję, że zaraz przestanie. Krzyknęłam w nagłym bólu, który przeszedł przez moje ciało, jego zęby zjechały trochę w dół i zaczął ssać mocniej, powodując że moja szyja zaczęła krwawić.

- Zayn p-przestań. - Próbowałam wyrwać się, na darmo, on tylko zaczął ssać mocniej.

- Zayn. - Krzyknęłam z większą pewnością kładąc ręce na jego klatce piersiowej. W odwecie chwycił mnie wolną ręką za oba nadgarstki i wydmuchał zimne powietrze na świeżo formujący się siniak. Jego usta nie opuściły mojej skóry, zaczął całować drogę do moich ust. Jego pulchne wargi znalazły się delikatnie na moich ustach, a jego język pieścił moją dolną wargę, prosząc o wejście. Nie odpowiadałam na jego gesty, stałam nieruchomo z rękami skrzyżowanymi na piersiach, ugryzł moją dolną wargę powodując, że mój oddech przyśpieszył, uśmiechnął się i wsunął język do moich ust. Zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki. Moje palce tańczyły w jego włosach, cicho jęknęłam między naszymi pocałunkami. Zaśmiał się i przycisnął swoje biodra do mnie, jęknęłam ponownie na jego wypukłość, która była dociskana do mojego uda. Zbyt szybko odsunął się ode mnie z uśmiechem zwycięzcy. Jego usta były spuchnięte i czerwone, a jego włosy były rozczochrane.

- Widzisz, jaki dobry mogę być, kiedy nie walczysz ze mną? - Jego piwne oczy błyszczały i nie mogłam nic zrobić , ale na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Nie pozwolę sobą gardzić, ponownie. Nie chcę być wokół Zayna i jego zmian nastroju, ale kiedy był zadowolony, to było najlepsze uczucie na świecie, traktował mnie dobrze i wydawało się, że rzeczywiście dbał o mnie. Ale kiedy był zły, mogłam myśleć tylko o tym kiedy położył ręce na mnie. Wspomnienie mignęło w mojej głowie. Przyciągnął mnie do piersi ponownie.

- Chodźmy.

- Gdzie?

- Wracamy do mnie. - Zaczął prowadzić mnie do drzwi a ja odsunęłam się od jego dotyku.

- Nie utrudniaj tego, kochanie. - Warknął, wszystkie ślady zabawy Zayna miałam na sobie, a on pociągnął mnie do drzwi. Sabella przybiegła po nas, wrzeszczała i krzyczała, że Zayn ma mnie puścić. On, oczywiście, zignorował ją i z każdym jej krzykiem ściskał moje przedramię mocniej i mocniej.

- Ona naprawdę jest cholernie irytująca. - Prychnął. Zayn otworzył drzwi do swojego Range Rovera i popchnął mnie, zamykając drzwi od zewnątrz, więc nie mogłam uciec. Westchnęłam i oparłam głowę o szybę i pojechaliśmy do domu Zayna w ciszy.

- Czy, uh, widziałeś wiadomości ostatnio? - Zapytałam nieśmiało, gdy byliśmy sami w jego pokoju. Rzucił się na swoje łóżko, wylądował z miękkim hukiem i przejechał swoimi dużymi dłońmi po swojej twarzy.

- Nie, dlaczego pytasz?

- Nic, po prostu pytam-. - Potarłam się nerwowo po karku, starając się odpowiednio dobrać słowa.

- Coś widziałam, ale to nic, nieważne. - Dokończyłam, i dołączyłam do niego na łóżku, tuląc się do niego. Owinął swoje ramiona wokół mnie i przyciągnął mnie bliżej do swojego boku. Położyłam głowę na jego piersi, wdychając jego zapach.

- Powiedz mi. - Szepnął mi do ucha. Spojrzałam w górę, a on odgarnął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy, pozostawiając gorący ślad na mojej skórze.

- Właśnie czytałam coś, że niektórzy ludzie znikają i takie tam ... - Wzruszyłam ramionami, spuszczając głowę z powrotem na jego klatkę piersiową. Jego ciało zesztywniało, a jego ręka zacisnęła się na mnie.

- Gdzie to czytałaś?

- Nie wiem, to był jakiś artykuł mówił o tym, że jest dużo zaginionych ludzi i znaleźli kilka ciał w jeziorze przy torach kolejowych. - Bawiłam się moimi rękawami i przygryzłam wargę, te słowa wypłynęły z moich ust, nawet nie myślałam, zanim to powiedziałam, to coś, czego muszę się szybko nauczyć.

- To byłeś ty? - Wstał, usuwając swoje napięte dłonie z moich ramion i spojrzał na mnie, głęboki grymas pojawił się na jego czole.

- Nie, to nie ja. - Powiedział spokojnie i ruszył w stronę drzwi.

- Chodź, musimy porozmawiać z chłopakami. - Po prostu skinęłam głową, skacząc z łóżka, zła, że musiałam opuścić jego łóżko ponownie. Złapał mnie za rękę i zarumieniłam się na ciepło jego dłoni, które promieniowało przez moje ciało, on rysował małe kółeczka kciukiem wzdłuż tylnej części dłoni, by się uspokoić.

- Myślę, że mamy mały problem. - Louis pojawił się jako pierwszy w kuchni, cała uwaga chłopców skupiała się na TV, który można było zobaczyć w salonie. Na ekranie była kobieta stała przed ruchliwym skrzyżowaniem. Mówiła szybko, każde słowo wypowiadała ze strachem, informowała widzów o siedmiu nowych ciałach odkrytych w jeziorze.





TWITTER : @paulineesk

środa, 15 maja 2013

Rozdział 14


Zara POV

Byłam pod kontrolą Zayna w każdej sekundzie, każdego dnia, dosłownie. Mogłabym powiedzieć, że martwi się o mnie, nawet jeśli nie mówi o tym, co się stało, czasem budzę się w środku nocy i widzę jak siedzi na brzegu łóżka, z głową w dłoniach. Czułam się winna, nie odzywałam się , ale byłam przerażona. Muszę żyć w obietnicy z Harrym inaczej Zayn może znalezc mnie leżąca w kałuży własnej krwi. Wzdrygnęłam się na tę myśl i szybko odepchnęłam ją z mojego umysłu, usiadłam i oparłam się o spiętrzone poduszki. Udało mi się unikać Harry'ego przez ostatnie dwa dni, usprawiedliwiałam się tym, że byłam zbyt obolała lub zbyt zmęczona, aby zostawić łóżka Zayna. Było tak wiele rzeczy, które chciałam wiedzieć, musiałam to wiedzieć, ale za bardzo bałam się konsekwencji mojej ciekawości.

- Dzień Dobry, Zara. - Przyniosłam swoje ręce do twarzy, aby zetrzeć frustracje i niepokój, Zayn pojawił się w drzwiach. Miał na sobie luźne spodnie, które wisiały nisko na jego biodrach, jego klatka była całkowicie naga. Jęknęłam na widok niego i zaczerwieniłam się na głęboki szkarłat, a on zaśmiał się i podszedł do mnie.

- Podoba ci się widok przed sobą? - Zapytał.

- Zamknij się. - Mruknęłam, odsuwając kosmyki włosów z mojej twarzy.

- Czy masz zamiar dzisiaj opuścić łóżko? - Zapytał. Pokręciłam głową i natychmiast wyciągnęłam kołdrę na głowę.

- Kochanie, nie możesz wiecznie się ukrywać, będę cię potrzebował. - Potrząsnął mną lekko i brutalnie szarpnął moim ciałem . Jego oczy były ciemne, był to pierwszy raz gdy widziałam go zmęczonego tym całym złem.

- Nie jestem jeszcze gotowa. - Wymamrotałam, trzymając głowę nisko.

- Pieprzony Chryste, Zara, to było dwa dni temu kurwa, jeśli nie zaczniesz mówić będę musiał cię zmusić - Warknął, chwytając mnie mniej więcej za ramiona, podniósł mnie i odwrócił twarz ku swojej. Jęknęłam pod jego ścisłą kontrolą, a on mnie puścił, przebiegł dłonią po potarganych czarnych włosach i wypuścił oddech.

- Będę na dole, myślę, że należy oficjalnie spotkać resztę chłopaków, jest 10. - Szybko ścisnął moją rękę, zatrzasnął drzwi i zszedł na dół. Wydałam z siebie sfrustrowane westchniecie, grzebałam w szafie z ubraniami, Zayn przywiózł je z mojego mieszkania. Jak na kogoś, kto spędza wiele godzin przed lustrem, nie miałam pojęcia, jak się ubrać. Zdecydowałam się na szorty i luźny t-shirt, związałam moje włosy w koński ogon i wyszczotkowałam zęby przed zalaniem twarzy zimną wodą, następnie przeszłam przez pokój Zayna docierając do schodów. Chłopacy siedzieli w bałaganie, wpatrując się w mecz piłki nożnej odbywający się w telewizji, jak zwykle. Przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi, podchodząc do Zayna i siadając obok niego. Wziełam do ręki pilota i ściszyłam głośność w telewizorze, chwytając uwagę wszystkich. Rozejrzałam się, każdy patrzył na nas, zbliżyłam się do Zayna. Moje oczy spotkały się z oczami Harry'ego i szybko przerwałam kontakt wzrokowy.

- Chłopaki, to jest Zara. - Wskazał na mnie, nie okazując zainteresowania przedstawiając mnie.

- Zara to Louis. - Wskazał na chłopaka, który miał taką samą fryzurę jak Zayn, ale zamiast brązowych oczu miał niebieskie. Uśmiechnął się do mnie, a jego oczy zabłyszczały,posłałam mu wymuszony uśmiech, Zayn przedstawił resztę chłopaków. Liama Widziałam, Niall'a widziałam i Harry'ego, migawką, niestety też widziałam. Jordan był nieco starszy, jego włosy były podobne do Liama i miał musujące zielone oczy, ale nie były one takie złowrogie, jak Harry'ego. Alex, był w tym samym wieku, co Zayn. Miał jasne włosy, które zasłaniały mu oczy, co uniemożliwiało mi stwierdzenie jakiego są koloru. Wprowadzenie było krótkie a telewizor zaczął rozbrzmiewać znowu, westchnęłam i pochyliłam swoje ciało na przeciwko Zayna. Nie zdawałem sobie sprawy, że mecz się skończył, dopóki chłopacy nie zaczęli rozmowy,  zamrugałam gwałtownie i poderwałam się, gdy usłyszałam wzmiankę o Maxie.

- Jak pozbędziemy się ciała? - Zapytał Niall. Liam kiwnął głową, trzymając ciastko w ustach.

- Nie martw się, wysadzimy budynek, wzięliśmy już broń i narkotyki, są na dole. - Skierował się do Zayna. Moje serce przyśpieszyło, narkotyki i bron była w tym samym domu. Jasne, że oni byli częścią gangu, ale nie sądziłam, że trzymają broń w domu? Mój niepokój nie pozostał niezauważony i wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Zarumieniłam się i spojrzałam na Zayna.

- Mogę iść na górę? - Ręce mi się trzęsły, bawiłam się palcami, żeby nie stracić kontroli. Skinął głową, wyraźnie wciąż na mnie zły. Obróciłam się, czując ból w nogach i plecach, ale zignorowałem go i ruszyłam w kierunku schodów. Wbiegłam do pokoju i szybko wpychałam swoje rzeczy do torby, muszę się stąd wydostać. Oni mnie zabiją, jeśli nie zrobi tego Zayn, to z pewnością jeden z jego rywali czy ktokolwiek. Chwytałam wszystko, co miałam pod rękami,  chodziłam w kółko, próbując dowiedzieć się, jak się stąd wydostać. Nie chciałam wracać na dół i kłócić się z Zaynem na oczach wszystkich. Westchnęłam i tupnęłam nogą jak dziecko, przeklinałam siebie za to, że się go boję, kto, do cholery, że ja? Znam go od około dwóch tygodni, a ja praktycznie prawie umarłam! Muszę się go pozbyć z mojego życia, teraz. Zawiesiłam torbę przez ramię, otworzyłam okno i wyrzuciłam ją. Wylądowała z cichym łomotem na trawę, chrząknęłam i wystawiłam moje nogi przez parapet, zręcznie wspięłam się na brzeg. Złapałam się rury, zsunęłam się a moje stopy stanęły na zimnej, mokrej trawie. Nie zwracając uwagi na otoczenie, szybko, ale spokojnie biegłam przez długi podjazd, wychodząc przez otwartą furtkę. Wiedziałem, że będę miała kłopoty, ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. I nie pozwolę, żeby Zayn (i strach) kontrolował moje życie. Chciałam wrócić do normy, chciałam się obudzić sama rano i iść do pracy, szkoły. Chciałam zjeść czekoladowe lody i obejrzeć powtórki One Tree Hill z Sabella gdy oboje byłyśmy za Nathanem i nienawidziłyśmy Peytona. Chcę tylko wrócić do czasu, w którym nie znałam Zayna, kiedy wszystko miało sens. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Sabelli.

- Zara!? O Mój Boże! Tęskniłam za tobą! Pewnie nie masz jak wrócić do domu? -  Zachichotała po drugiej stronie i nie mogłam nic na to poradzić, ale uśmiechnęłam się, brakowało mi jej.

- Faktycznie, musisz po mnie przyjechać, tylko proszę szybko, bo nie wiem, czy dojdę. - Wyszeptałam, zagryzając wargi. Rozejrzałam się. Prawdopodobnie Zayn jeszcze nie zauważył, że wyszłam, niedługo przyjdzie przynieść mi obiad, który ma być wkrótce.

- Sabella, pośpiesz się. - Wyszeptałam pośpiesznie.

- Już jadę. - Była poważna i teraz mogę tylko wyobrazić sobie jej twarz. Zakończyłam rozmowę i szłam ulicą, starając się odejść jak najdalej od domu. Czekałam piętnaście minut, aż elegancki, czerwony kabriolet Sabelli zatrzymał się. Wskoczyłam do niego, a ona odjechała, do naszego mieszkania. Byłam wdzięczna, że milczała cała drogę. Planowałam nie powiedzieć jej całej prawdy, wciąż potrzebuje czasu, aby przetworzyć to samodzielnie. Dotarliśmy do mieszkania i weszliśmy, Sabella odłożyła swoje rzeczy i odwróciła się do mnie.

- Mam coś dla ciebie. - Uniosłam brew i poszłam za nią do kuchni.

- Co masz na myśli? - Oparłem głowę na dłoniach, opierając łokcie o blat . Otworzyła swój elegancki MacBook i zaczął pisać, po kilku kliknięciach odwróciła ekran w moją stronę, abym przeczytała co tam piszę.

"The Black Python byli widziani na ulicach Londynu podczas czwartkowej nocy. Proszę mieć to na uwadze i zachować bezpieczną odległość od wszystkich alei oraz rogów ulic ....'' - Przeczytałam artykuł, nie wiedziałam o co jej dokładnie chodzi.

- Co to ​​jest? - Zapytałam Sabelle, lekko zdezorientowana. Nic nie odpowiedziała, tylko przewijała w dół strony, aby odsłonić zdjęcie Zayna i jego kumpli.


TWITTER : @paulineesk

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 13


Zayn POV

Po zakończeniu rozmowy z Harrym, chwyciłem telefon w rękę i wybiegłem z powrotem do kuchni. Kurwa zabije Niall'a, jak on śmie stawiać życie Zary w niebezpieczeństwie? Potrząsnąłem głową i zerknąłem na Niall'a, który właśnie dopijał piwo.

- Niall. - Mój głos okazał się dużo ostrzejszy niż zaplanowałem i wszystkie głowy zwróciły się na mnie. Zacisnąłem pięści po obu stronach, aby spróbować powstrzymać gniew.

- Mamy coś jeszcze z wysyłki, którą dostaliśmy z Australii w zeszłym miesiącu?

- Uh... tak, chcesz używać tego do zbombardorowania Max'a? Myślę, że zostało kilka detonatorów w piwnicy. - Skinąłem głową i skierowałem się do piwnicy. Ściany były zawalone pudłami i skrzynkami, w których znajdowały się wyłącznie materiały wybuchowe. Wyminąłem kilka szafek, które były przeznaczone do różnych leków, aż dotarłem do miejsca, w którym trzymaliśmy przesyłkę z zeszłego miesiąca.

- Wy. - Zwróciłem się do Liama ​​i Louis'a.

- Idźcie do Max'a i powiedzcie mu, że chce z nim rozmawiać, nie mówcie mu o żadnej broni ani niczym innym.

- Wy. - Teraz zwróciłem się do Alex'a i Jordana.

- Pilnujcie domu. Będziecie mieli dwadzieścia minut, zanim on wyczuje, że coś jest na rzeczy. - Sięgnęłam do pudełka i wyciągnąłem detonator po detonatorze. Wręczyłem duże, czerwone detonatory do Alex'a a ten zabrał je z wahaniem.

- Alex, to jest dla naszego dobra. Kiedy Max zniknie, możemy przejąc Londyn. - Skinął głową.

- Niall, zostaniesz ze mną. - Czekałem aż inni chłopacy wyjdą z pokoju, dopóki nie zastaliśmy tylko ja i Niall. Odwróciłem swoją zaciśniętą pięść i uderzyłem Niall'a. Krew ściekała po jego bladej twarzy, a jego niebieskie oczy natychmiast zabłyszczały

- Co to było, kurwa, Zayn? - Splunął krew z jego ust a ja sięgnąłem do paska moich dżinsów, wyciągając pistolet.

- To jest jakiś kurwa błąd. Jeśli dobrze wykonałbyś swoją pracę, nie byłoby nas tutaj teraz. - Wrzało, Niall zrobił kilka kroków do tyłu, rzucając ręce w obronie.

- Co ty mówisz, stary?

- Co jej powiedziałeś? Zanim ją zastrzeliłeś. - Przycisnąłem pistolet prosto między jego oczy.

- Czy ty jesteś po stronie Maxa, co Niall? - Nacisnąłem lekko w dół, powodując mały haczyk, wszystko, co musiałem teraz zrobić, to pociągnąć za spust.

- Co? Dlaczego miałbym być po stronie Maxa? Jestem tym, który chciał pozbyć się skurwiela od dnia, w którym go poznałem. - Splunął.

-  A co do cholery masz na myśli, co ja powiedziałem do niej? Ja nie mówiłem nic! Po prostu ją zastrzeliłem, mówiłem ci, że Harry coś do niej mówił!

- Dlaczego mam ci wierzyć? -  Nie wiedziałem co robić i komu wierzyć.

- Harry, nienawidzi jej. Wiem, że w jakiś dziwny pokręcony sposób dbasz o nią i to jest oczywiste, że troszczę się o ciebie, nie byłbym w stanie ci tego zrobić. - Westchnął.

- Co Harry ci powiedział? - Opuściłem broń i powtórzyłem to co ​​on mi opowiedział.

- Żartujesz .... - Niall potrząsnął głową.

- Nie mówiłem do niej, nawet żeby podeszła do ściany, kiedy ją zastrzeliłem, Harry wziął ją i dwadzieścia minut z nią rozmawiał! Zadzwoń do Gemmy i spytaj gdzie jest Zara, coś jest tutaj nie tak. - Niall zmarszczył brwi w głębokiej myśli. Opuściłem mój pistolet i wykręciłem numer Gemmy.

- Witaj, Zayn! - Jej wesoły głos zabrzmiał przez telefon.

- Czy jest tam Harry? -Zapytałem niecierpliwie.

- Nie, a powinien tutaj być?

- Kurwa! - Krzyknąłem i przerwałem połączenie następnie wykręciłem numer Harry'ego. Dzwoniłem i dzwoniłem, ale nikt nie odbierał.

- To jest moja wina, to ja kurwa przyniosłem ją do tego gówna, a teraz jej nie ma ... gdzie do cholery jest Harry? - Warknąłem, rzuciłem telefon o ścianę, a ten rozbił się na małe kawałki.

Zara POV

 Byłem lekko wstrząśnięta gdy się obudziłam. Wyciągnęłam swoje kończyny i zauważyłam, miękki materac pode mną. Odwróciłam twarz i zobaczyłam uśmiechniętego Harry'ego.

- Dzień Dobry, kochanie. - W tym momencie szczęśliwy, miły chłopak, odszedł i został zastąpiony przez rozwścieczonego członka gangu, w którego żyłach płynął jad. Posłałam mu zmęczony uśmiech.

- Chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła. - Skinęłam głową i rozejrzałam się po pokoju, był mały i nie-zachęcający. Mała żarówka wisiała na cienkim drucie w środku pokoju, oświetlała tylko  1/5 pokoju.

- Gdzie jesteśmy? Gdzie Zayn? - Zaczęłam panikować a serce zaczęło walić w mojej klatce piersiowej.

- Zamknij się! - Syknął Harry przez zaciśnięte zęby, jego duża dłoń zacisnęła się w pięść i zaczął uderzać mnie w brzuch. Zgięłam się, z trudem łapiąc powietrze. Ból przeszedł przez moje ciało, masowałam miejsca uderzenia.

- Harry. - Wychrypałam. Złapał mnie za tył mojej szyi i pchnął moją głowę do swojej, przyciskając moje usta do swoich. Całował mnie wściekle, wbrew mojej woli, ale podobało mi się. Zjechałam na jego dolną wargę, a on wbił paznokcie w moje ciało, powodując, że jęknęłam.

- Starczy. - Odsunął się, wsadził rękę pod materac i wyjął kajdanki. Patrzyłam z przerażeniem, gdy podchodził do mnie, zabrał moje nadgarstki w jedną rękę.

- Nie chcę, żeby Zayn się o tym dowiedział, rozumiesz? - Syknął.

- Powiesz mu, co ci powiedziałem, a będę zmuszony zrobić ci krzywdę, dobrze? - Moje zęby przegryzły moją dolną wargę, a ja powstrzymywałam łzy.

- Rozumiesz? - Ryknął, chwytając i szarpiąc mnie za włosy. Skinęłam gorączkowo i odwróciłam się, a on przykuł mnie do brzegów łóżka.
-
 Dlaczego to robisz? Co z Maxem? - Starałam się zrozumieć, co się do cholery dzieje. Odkąd pamiętam, wszyscy pracują razem przeciwko Max'owi, teraz wydaje się, że Harry jest zły? Walczyłam przeciwko ostrymi zakończeniami metalu, który został przyczepiony do mojego nadgarstka, a Harry patrzył na to z przyjemnością.

- Max był na chwilę, aby chłopacy w to wszystko uwierzyli. Potem zabiłem go. - Wzruszył ramionami. Moje usta się otworzyły, przyjazny, miły Harry, okazała się najbardziej niebezpieczny.

- Co to ​​kurwa było, co Max zrobi dalej? - Harry przejechał sfrustrowany, drżącą dłonią po swoich lokach i położył się obok mnie na materacu.

- Maria, dziewczyna, którą widziałaś wtedy, zabiliśmy ją. Nie mieliśmy pojęcia, że to była siostra Maxa, a gdy to wyszło na jaw, nie powiedziałem nikomu. Wiedziałem o gangu, wiedziałem, że Max będzie chciał zemsty, więc dołączyłem do niego, przekonałem go, że Zayn i Liam byli tymi, którzy ją zastrzelili. Oczywiście, on mi uwierzył. Gdy informacje dotarły do obu stron, zrobiłem plan zaciągnięcia chłopaków do Maxa. Miałem kontakt z Maxem, udając, przed chłopakami, że nie mam z tym nic wspólnego.- Skinął na mnie.

- Powiedziałem mu, aby również wysłał sms'a do Liam'a, tak też zrobił. Zaynowi powiedziałem, że zabieram cię do Gemmy, gdzie będziesz bezpieczna, aby Max, cię na znalazł, ale zanim jeszcze przyjechałem po ciebie, zabiłem Maxa.

- Jezu Chryste ...- Westchnęłam.

- To jest popieprzone, jesteś naprawdę chory i pokręcony.

- Zayn lub ktoś inny powinien być tu wkrótce, ciało Maxa jest w salonie, powiesz Zaynowi lub komukolwiek innemu, że Max cię porwał, ja nie mogłem nic zrobić, przyszedłem po ciebie tutaj, zastrzeliłem Maxa i teraz staram się ciebie uwolnić. - Jego głos stał się sztywny i  rozgniewany, to jest chora gra nie chcę być jej częścią.

- A jeśli nie?

- Zabiję cię, tuż przed Zaynem, aby mógł się poczuć całkowicie bezwartościowy, że nie mógł cię uratować, tak jak nie mógł uratować swojej matki.

- Jesteś chory, szukasz usprawiedliwienia dla siebie. Harry. faktycznie, kurwa cię polubiłam, dupku. - Pisnęłam. Zaśmiał się i przejechał palcami w dół mojej szyi do klatki piersiowej, powodując, że drgnęłam pod wpływem jego dotyku.

- Po prostu zrób to, co mówię, kochanie. - W tym samym momencie, gdy Harry włożył swoją dłoń pod moją bluzkę, usłyszeliśmy pisk samochodu. Wstał szybko i uśmiechnął się. Szarpnął mnie i chwycił za włosy, powodując łzy w moich oczach.

- Musisz wyglądać jakbyś naprawdę została porwana przez Maxa. - Nadal szarpał mnie za ramiona, brzuch i nogi. Uderzył parę razy w mój żołądek, powodując głęboki szloch z mojej klatki piersiowej.

- Idealnie. - Mruknął. Przyniósł swoją pięść z powrotem i wiedziałam, co zamierza zrobić, nie mając rąk, aby ochronić twarz, poczułam, jak mój nos pęka a krew płynie mi po ustach w dół po mojej brodzie, odszedł od mojej twarzy, zostawiając mnie z rozdzierającym bólem. Rzucił broń na bok i zaczął zdejmować kajdanki, gdy nagle drzwi się otworzyły. Zayn miał oczy pociemniałe z gniewu, wzrokiem przejechał po pokoju, w końcu zdecydował się podejść do mnie. Popchnął Harry'ego na bok i jednym szybkim szarpnięciem, zdjął mi kajdanki. Rzucił mi swoją kurtkę na ramiona, a ja szybko wsunęłam ją, zanim Niall zdążył podejść do mnie. Zayn skupił wzrok na Harry'm.

- Co to ​​kurwa zrobiłeś? - Syknął.

- Max ją porwał, odużył mnie jakimś cholernym gazem, przysięgam, minęły dwie sekundy, a ich już nie było, stary. Tak mi przykro. - Głos Harry'ego był przestraszony i zły jednocześnie. Był pewny, że wina nie spadnie na niego. Harry był jego najlepszym przyjacielem i strasznie dobrym aktorem.

- Niall, zabierz ją do samochodu. - Niall skinął głową i rzucił mnie sobie przez ramię, nie protestowałam gdy schodził schodami w dół, obok martwego ciała Maxa, doszliśmy do samochodu.

- Wszystko w porządku? - Wyglądał na niemal zmartwionego i czułem się winna za to, co zrobiłam, nienawidziłam go tak bardzo. Skinęłam sztywno głową i chwyciłam mój pulsujący brzuch. Delikatnie umieścił mnie w samochodzie i pobiegł z powrotem do budynku.



Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Mam nadzieje, że było warto :)

TWITTER : @paulineesk 

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 12


Zayn POV

Nie mogę kurwa uwierzyć, że w telefonie Zary był podsłuch, przecież on dopiero dowiedział się o niej, nie było sposobu żeby to zrobił, chyba że to była wewnętrzna robota. Szybko odrzuciłem tę myśl, nie ma mowy by chłopacy mnie oszukali. Zaparkowałem samochód w garażu i wszedłem do domu, znalazłem wszystkich zgromadzonych w kuchni.

- No i co? - Spytałem i czekałem aż ktoś, mi odpowie.

- Pewnie już wiesz o sms'ie do Harry'ego, przyszedł jeszcze jeden. - Mówił Liam, wtykając swój telefon w moją twarz.

"Pilnuj dziś Danielle na napiętej smyczy."

 Przeczytałem wiadomość, kilka razy zamrugałem, aby spróbować oczyścić mój umysł. Skąd to wszystko się bierze?

- To wszystko nie może być tylko z mojego powodu, to musi być coś innego.

- Co innego to może być? Pieniądze, przecież dał nam jeszcze tydzień. - Mówił Louis. Pokręciłem głową i starałem się myślami wrócić do ostatnich tygodni, nic niezwykłego.

- Zadzwoń do niego. Chciałbym porozmawiać. - Niall wykręcił jego numer i ustawił go na głośnomomówiący i położył go na przeciw nas, wszyscy zbliżyli się do niego i usłyszeliśmy kilka sygnałów, po czym Max odebrał.

- No, cześć.

- Czego do cholery chcesz, Max? Pieniędzy? Dałeś nam tydzień na to. - Splunąłem

- Tik tak, nie złość się Zayn, masz swoją dziewczynę na linii.

- Czego do cholery chcesz? - Ryknąłem ponownie.

- Wróćmy do ostatniej osoby, od której miałeś zabrać dług, co z nią zrobiłeś? - Zanim zdążyłem odpowiedzieć, połączenie zostało przerwane. Rozejrzałem się po twarzach innych chłopaków, oni byli tak samo zdezorientowani jak ja.

- Co do cholery? Czy my kurwa wyglądamy, jakby robiliśmy listę osób od których otrzymujemy pieniądze? - Nagle blada twarz Niall'a poczerwieniała ze złości.

- Czy to w ogóle warto Zayn, przechodzisz przez te wszystkie kłopoty bo jesteś kurwa za dobry? - Splunął, jego twarz była tylko centymetrów od mojej.

- Niall. - Jordan go ostrzegł, chwytając za łokieć i ciągnąc go z powrotem.

-  Mieliśmy ostatnio zabrać pieniądze, w zeszłym tygodniu, prawda?

- Tak, wtedy kiedy spotkałem Zare, mieliśmy zbierać pieniądze od jakiejś laski o imieniu Maria, czy coś.

- Dobrze, dobrze, to nasza dziewczyna.

- Ona nie żyje. Powiedział Niall z emocjami widocznymi w jego głosie.

- Więc ją zabiliśmy? Co to ​​ma do rzeczy? - Warknąłem, uderzając pięścią w blat stołu z marmuru. W tym momencie byłem w szoku moja ręka nie został uszkodzona.

- Max powiedział, że mam powrócić do tego, co jej zrobiliśmy, my po prostu ją zabiliśmy, wykonaliśmy jego rozkazy. - Jordan wzruszył ramionami.

- Znamy jej nazwisko? - Skinąłem głową i chwyciłem mój telefon przewijając do nazw na literę "m"

- Lopez. Maria Lopez. Ale to wciąż to nie daje nam niczego.

- Cóż mamy nazwisko i imię, to jest początek, tak? - Liam oparł się o blat, a ja starałem się wrócić myślami do tamtej nocy.
                                                                           
                                                                               -Flashback-

Rzuciłem papierosa i uśmiechnąłem się w ciemności, wiedziałem, że ktoś mnie obserwuje, zawsze wiedziałem, kiedy czyjeś oczy były na mnie, ale nigdy nie udało mi się zapewnić dobrego show. Zrobiłem krok do przodu i położyłem moją dłoń na policzku dziewczyny.

- Dobrze, kochanie, masz moje pieniądze? - Powiedziałem spokojnym głosem, a ona pokręciła głową. Zacisnąłem zęby i pociągnąłem ją za włosy, wyciągając jej głowę do tyłu. Krzyknęła z bólu, a ja przycisnąłem moje usta do jej szyi. Usłyszałem jej krzyk ponownie, spowodowany tym, że ugryzłem ją mocniej.

- Zamknij się. - Warknąłem i odsunąłem się od niej, popychając ją na ścianę, uderzyła głową o ścianę budynku.

- Harry, zajmij się nią. - Wyciągnąłem głowę do przodu przed jej szczękę i wyszłem z budynku,  odszedłem, aby znaleźć dziewczynę, która mnie śledziła.

                                                                    flashback--End

- Niall, co zrobiliście po moim odejściu? - Zapytałem, zapominając o napięciu między nami. Wzruszył ramionami i skrzyżował ręce na piersi.

- Harry z nią rozmawiał i uzgadniał. - Skinąłem głową i otarłem wierzchem dłoni moje czoło.

- A co było następnego dnia? Mieliśmy zbierać pieniądze albo ją zabić, co się stało potem? - Niall zmarszczył brwi, a jego niebieskie oczy złagodniały chwilowo.

- Złapaliśmy ją na parkingu i wciągnęliśmy do samochodu. Wzięliśmy ją z powrotem na tą samą aleje, Harry ją pocieszał, ponieważ to wszystko, na co go stać, więc... - Szydził i przewrócił oczami nadal kontynuując.

- Zapytałem, powiedziała, że nie ma, ja wyciągnąłem pistolet i bam. - Wzruszył ramionami i spojrzał w bok. Znów pokiwałem głową, nic niezwykłego. Zrobiliśmy wszystko, tak jak zwykle to robimy.

- Co Harry jej powiedział?

- Nie wiem, nie zwracałem na to uwagi, on szeptał ... - Odpowiedział nieśmiało, wyłapując swój błąd.

- Nie myślisz, że Harry był by w stanie coś zrobić? Pozwolić jej odejść, czy coś? - Niall uniósł brwi na mnie, prawie rozbawiony, że przesłuchiwałem swojego najlepszego kumpla.

- Teraz naprawdę nie mogę zaufać któremuś z was. - Splunąłem.

- Zadzwońmy do Harry'ego. - Niall wykręcił numer Harry'ego, zebraliśmy się wokół niego ponownie, czekając niecierpliwie na jego odpowiedz.

Harry POV

 Już prawie, prawie, tam jesteśmy kurwa, pomyślałem. Chrapanie Zary wypełniało mój samochód, jestem wdzięczny za to, że nie jestem sam. Nagle mój telefon zadzwonił, Zara  podskoczyła na nagły hałas.

- Halo?

- Gdzie ty kurwa jesteś? - Zayn splunął.

- Jesteśmy, już prawie u Gemmy.

- Gdzie jest Zara?

- Śpi. - Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.

- Dobrze, słuchaj Harry. Musisz mi powiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się tamtej nocy, gdy wysłałem ciebie i Niall'a do Mari, o wszystkim. O najdrobniejszych szczegółach. Rozumiesz? - Skinąłem a potem uświadomiłem sobie, że on mnie nie widzi.

- Tak, jasne.

- Ale najpierw, co zrobił Niall? - Jego głos był teraz niski, mówił prawie szeptem. Czułem jego niepokój i dyskomfort gdy pytał mnie o to.

- Co masz na myśli, Zayn? Zabił ją i było po wszystkim. - Wzruszyłem ramionami.

- Byłeś tam, kiedy pociągnął za spust, Harry? - Był sfrustrowany i pomyślałem, że najlepiej powiedzieć mu wszystko, co widziałem. Powiedziałem mu, że starałem się ją przekonać do tego aby załatwiła pieniądze, ponieważ nie chciałem jej skrzywdzić, powiedziałem mu, że nie zgodziła się, i zacząłem mieć dość siebie.

                                                                            -Flashback-

- Nie ma nikogo, kto może pożyczyć Ci pieniądze? - Praktycznie prosiłem ją, aby zadzwoniła do kogoś, ale ona tylko pokręciła głową.

- Cholera. - Kopnąłem w ścianę. W tym momencie przestało mnie obchodzić, co się z nią stanie, starałem się uratować jej życie, ale ona nie chciała współpracować. Odszedłem i zwróciłem się do Niall'a, kiwając głową. Odwróciłem głowę. Słyszałem jego kroki, jak się do niej zbliża, a gdy zatrzymał się, ścisnąłem swoje ręce na uszach. Czekałem i czekałem, ale nie pociągnął za spust, odwróciłem się lekko, widząc go szepczącego coś jej do ucha. Jej twarz była w szoku, a ona skinęła głową, całując go w policzek.

                                                                            -End flashback-

- To cholerny drań. - Syknął Zayn.

- Masz jakiś pomysł, co on mógł jej powiedzieć? - W tym momencie Zayn był dymiący, poczułem to przez telefon.

- Co to ma do rzeczy? - Słuchałem uważnie, jak Zayn odtwarza wydarzenia, które miały miejsce w naszej kuchni.

- Więc myślisz, że Niall ...

-  On tego nie zrobił.

- Nie wiem, on nigdy nie lubił Zary, to mógł być on, umieścił podsłuch w jej telefonie. - Westchnął.

- Tak, tak, rozumiem, dam później telefon Zarze, zadzwoni do ciebie, cześć. - Rozłączyłem się, gdy wjechaliśmy w stronę ustronnego budynku..


Nie wierzę, że dzisiaj zdążyłam go przetłumaczyć, ale JEST .

Mam do Was pewną sprawę, moglibyście mi pomóc w reklamie tego bloga, tzn. poleccie go znajomym, nieznajomym, innym Directioners albo ludziom z kompletnie innego fandomu, bo przecież to fan fiction. Możecie również Tweetnąc adres bloga na twitterze - wystarczy JEDEN TWEET. Zależy mi na tym, aby to tłumaczenie dotarło do większej ilości osób. Mam nadzieje, że mnie rozumiecie. BARDZO DZIĘKUJE <3

MÓJ TWITTER: @paulineesk