tag:blogger.com,1999:blog-33253539643059662942024-02-20T19:02:33.550-08:00halo - tłumaczenieTłumaczenie fan fiction ''halo''Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.comBlogger18125tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-51049082217784990242014-07-10T00:18:00.001-07:002014-07-10T00:18:27.104-07:00Rozdział 17Zara POV<br />
Obudziłam się z nagłym wstrąsem, poczułam jakby ściany mojej małej sypialni ruszały się. Odkryłam ciepłą kołdre z mojego spoconego ciała i krzyknełam w nagłym błysku światła, trzęsłam się coraz bardziej. Niepewnie wstałam i podeszłam do okna, odsłoniłam żółte zasłony, widziałam tylko mokry grunt, jęknełam i zasłoniłam zasłony. Byłam śmiertelnie przerażona, boję się burzy. Wiedziałam, że nie zamierzam się wyspać tej nocy, więc przeszłam przez mój pokoj i przedarłam się do drzwi, w kierunku pokoju Sabelli. Ostatnio trochę się od siebie oddaliłyśmy odkąd Zayn wciągnął mnie z domu na prawie tydzień. Ponownie, nie mogę jej winić, nigdy nie byłem w domu. Zayn podkreślił, że powinnam być w jego domu cały czas i nie rozumiał dlaczego nie chcę. Powodem był Harry. Bałam się, że coś mi zrobi kiedy zasnę, albo będzie próbował mnie otruć, a ja to zjem, oczywiście, brzmie jak kompletna idiotka, ale Harry był pełen niespodzianek. Pokręciłam głową, starając się usunąć z myśli Harry'ego i koncentrując się ponownie na Sabelli. Delikatnie zapukałam do jej drzwi i usłyszałam jak szpera w jakiś dokumentach następnie zawołała:<br />
<br />
- Tak? - Otworzyłam drzwi, wchodząc do jej lawendowego pokoju. Ściany pokoju były pokryte od podłogi do sufitu zdjęciami i plakatami, każda ściana miała swój własny motyw. Ściana naprzeciwko jej łóżka była ''naszą ścianą''. Była pełna naszych zdjęć i rysunków z dzieciństwa aż do teraz.<br />
<br />
- Grzmi ... - Przygryzłam wargę, bojąc się tego, jaka może być jej reakcja. Usłyszałam jej śmiech i podniosłam głowę do góry, aby zobaczyć jak uśmiecha się wskazując na miejsce obok siebie. Uśmiechnełam się i wskoczyłam na łóżko, obok niej.<br />
<br />
- Tęskniłam za tobą, Z.<br />
<br />
- Wiem. - Westchnełam i usiadłam sobie wygodnie.<br />
<br />
- Byłam ostatnio zasrana przyjaciółką i przepraszam.<br />
<br />
- Po prostu spędzałam tyle czasu z Zaynem ... - Urwałam.<br />
<br />
- On był dla ciebie dobry? - Uśmiechnełam się gdy Zayn pojawił się w mojej głowie i nie mogłam nic zrobić, ale czułam jak moje policzki się czerwienią, starałam się stłumić chichot. Zayn ostatnio były niesamowity, był słodki, bardzo słodki. Dbał o mnie, to on budził się wcześniej, nie narzekał i robił mi śniadanie, odprowadzał mnie do pracy lub szkoły i odebrał mnie ze Starbucks, a w domu zawsze czekały na mnie ciasteczka.<br />
<br />
- On był niesamowity. - Starałam się ukryć zachwyt w moim głosie, ale zostałam złapana, gdy usłyszałam śmiech Sabelli.<br />
<br />
- Tak? Jaki on jest? - Wiedziałam, że to trudne dla niej, żeby mnie o niego zapytać, ale byłam wdzięczna, że w końcu to zrobiła.<br />
<br />
- On jest wspaniały, Bell. Troszczy się o mnie, dba o mnie. Dostałam moją wymarzoną pracę i cieszę się. Oczywiście, będziemy bardzo walczyć, ale nie wiem, to my. To wydaje się w porządku, ale czy to ma jakiś sens. - Zaśmiałam się nerwowo na mojej chotyczną wypowiedz i modliłam się, że ona rozumie, co mam na myśli.<br />
<br />
- Chciałbym się z nim spotkać.<br />
<br />
<br />
-------------------------------------------------- -----<br />
<br />
<br />
- Dzień dobry, kochanie. - Zayn pojawił się za mną a ja nadal próbowałam rozczesać moje niesforne włosy. Spóźnie się do szkoły jeśli Zayn będzie mnie rozpraszać więc odepchnełam jego ręce i wysunełam się z jego uścisku.<br />
<br />
- Spóźnię się do szkoły, Zayn, pozwól mi się przygotować, proszę. - Ubrałam bluze i zaczełam przeszukiwać stos ubrań i butów próbując znalezc swoje Martensy. Kiedy znalazłam swoje śliczne kwieciste buty w mojej szafie, wsunełam je na nogi.<br />
<br />
- Nie idź dzisiaj. - Spojrzałam na Zayna, który siedział na łóżku, opierając się na łokciach. Nadąsał sie, wydymając dolną warge i nie mogłam nic zrobić, ale uśmiechnełam się na jego dziecinne zachowanie. Podszedłam do niego i pocałowałam go szybko następnie chwyciłam swoją torbę, wskazując mu, że ma iść za mną.<br />
<br />
- Nie mogę opuścić lekcji Zayn, może innym razem, już zaczeło brakować mi szkoły. <br />
<br />
- Dobrze, dobrze. - Mruknął, kiedy szliśmy do drzwi.<br />
<br />
- Miłego dnia, kochanie. - Zayn pochylił się i cmoknął mnie delikatnie w policzek następnie skinełam głową i wysiadłam z jego Range Rovera. Wciąż przyzwyczajałam się do wysokości samochodu, starając się nie potknąć.<br />
<br />
- Zara. - Odwróciłam się i zobaczyłam Sabelle machająca do mnie. Stała z swoją czarną torbą przewieszoną przez ramię, rozmawiając z kimś, prawdopodobnie był to Jake. Słyszałam jak silnik samochodu za mną zgasł a drzwi otworzyły się. Jęknełam i odwróciłam się, zobaczyłam Zayna. Jego czoło było zmarszczone, a usta były ustawione w twardej linii, spojrzał na Jake'a i Sabelle.<br />
<br />
- Zayn ... - Położyłam rękę na jego piersi, oddychał ciężko.<br />
<br />
- Co ci mówiłem o nim Zara? Nie chcę cię blisko niego. - Warknął, nie spuszczając z nich wzroku.<br />
<br />
- Zara. - Usłyszałem wołanie Sabelli ponownie i gniewnie tupnełam nogą w chodnik, gdy usłyszałam, jak się zbliża. Czułam po prostu jak bardzo rozgniewany jest Zayn, a ja nie chcę, zobaczyć go w tym stanie, nie znowu.<br />
<br />
- Proszę Zayn, nie tutaj, proszę. - Prosiłam, gdy oderwał oczy od nich i spojrzał na mnie. Były one jak zwykle złe, miały ciemny kolor.<br />
<br />
- Nie chcę cię z nim oglądać, jeśli cie z nim zobaczę będę musiał cie skrzywdzić, rozumiesz? - Jego głos był niebezpiecznie niski, jego ręce były na moich biodrach. Skinełam gorączkowo głową i pchnełam dłońmi jego piers, mając nadzieję, że wróci do swojego samochodu. Zrozumiał wskazówkę, puścił mnie i odjechał.<br />
<br />
<br />
- Co to było? - Sabella w końcu podeszła do mnie, a ja psychicznie podziękowałem jej za zostawianie Jake'a. Wzruszyłem ramionami i zaczęliśmy iść w kierunku budynku. Obejrzałam się, próbując znaleźć jakiekolwiek nieznane twarze; Zayn widocznie miał ludzi, którzy mnie śledzili. Jak szalony on jest? Moja głowa stała się rozgrzana ponieważ gniew musował przez moje ciało, oczywiście on ma ludzi śledzących mnie, był pieprzonym psychopatą! Moje pięści zacisnęły się, próbowałam opanować swój gniew i usiadłam w swojej ławce.<br />
<br />
Dzień minął szybko, nie byłam w stanie skupić swojej uwagi na czymkolwiek, nic nie było w stanie mnie odciągnąć od dokuczliwy myśli, że ktoś może obserwować mnie w tej chwili.<br />
<br />
- Jake przyjdzie dzisiaj wieczorem. Okej? Nie widziałem go od rana i byłoby miło spędzić z nim trochę czasu. - Nie zauważyłam, że Sabella mówi, łapałam tylko kawałki tego, co mówiła, oczywiście nie chciałam, żeby przyłapała mnie na tym, więc tylko skinęłam głową zgadzając się na to co powiedziała.<br />
<br />
- Doskonale! - Klasneła w dłonie jak mała dziewczynka. Uśmiechnełam się do niej i pożegnałam się gdy zauważyłam zbyt znajomy czarny Range Rover. Zayn opierał się o drzwi boczne; miał ciemne okulary i papierosa w ustach.<br />
<br />
- Do zobaczenia wieczorem, Zara! - Oderwałam wzrok od Zayna i spojrzałam w kierunku z którego usłyszałam krzyk. Zmarszczył brwi widząc jak Jake i Sabella machali do mnie. Nie zauważyłam, jak Zayn zbliżył się do mnie i owinął swoje palce wokół mojego przedramienia, ciągnąc mnie za sobą.<br />
<br />
- Zayn, puść! Ranisz mnie. - Piszczałam i próbowałam zdjąć jego długie palce z mojego ramienia, ale tylko sprawiłam, że zacisnął je mocniej. Otworzył drzwi od strony pasażera, nie wypowiadając ani słowa, popchnął mnie na siedzenie i zatrzasnął je zanim usiadł na swoim siedzeniu.<br />
Włączył silnik, zdjął okulary i zwrócił się do mnie<br />
<br />
- Co to, kurwa, nie mówiłem? - Jego głos zagrzmiał przez silnik samochodu, skuliłam się z powrotem w fotelu, nie patrząc na niego.<br />
<br />
- Nie mówiłem, że masz się trzymać od niego z daleka? A co ty do cholery robisz? Idziesz i zapraszasz go do swojego pieprzonego domu? - Warknął.<br />
<br />
- T-o ni-e j-a, to Sabell.. - zanim zdążyłam dokończyć zdanie jąkając się, ostry ból przeszył mój policzek, a moja ręka natychmiast dotarła do pulsującego bólu. Zayn opuścił rękę i spojrzał uważnie na mnie, czułam jak łzy gromadzą mi się w kącikach oczu. On uderzył mnie znowu.<br />
<br />
- Nie bądz nie posłuszna Zara i nie waż mi kłamać. Mówiłem ci tyle razy, że nie będę tego tolerować.<br />
Nic nie odpowiedziałam, mój policzek pulsował; skinełam głową i odwrócił się do okna, łzy spływały mi po policzkach.<br />
<br />
Cała jazde samochodem milczałam i ukradkiem rzuciłam kilka spojrzeń na Zayna, którego kostki były białe na czarnej skórze kierownicy. Wziąłam głęboki oddech i zebrałam się na odwagę, by mówić:<br />
<br />
- Chcę wrócić do domu.<br />
<br />
- Nie. - Zayn rzucił natychmiast, zaostrzył uścisk na kierownicy jeszcze bardziej.<br />
<br />
- Ale, Ja-<br />
<br />
- Zara. - Warknął, przerywając mi. Normalnie skurczyła bym się z powrotem do mojego miejsca i zostawiła to tak, ale nie tym razem.<br />
<br />
- Nie Zayn, chcę wrócić do domu, zatrzymaj samochód. - Pochylił się w fotelu i zaczął odpinać pas.<br />
<br />
- Zara, nie testuj mnie - Warknąl.<br />
<br />
- Pierdol się! - Splunęłam, walnełam zaciśniętą pięścią w deskę rozdzielczą.Samochód nagle zatrzymał się od razu chwyciłam klamke. Poruszyłam ją i jęknełam, gdy się nie ruszyła, byłam zamknięta w środku.<br />
Odwróciłam się w kierunku Zayna, który podniósł swoją rękę. Szybko zamknełam oczy i znów miałam do czynienia z tym samym bólem.<br />
<br />
- Nie każ mi cię uderzyć ponownie, Zara. - Gdy odpalił samochód otworzyłam oczy i odwróciłam się w kierunku okna.<br />
<br />
<br />
Tak. więc jest dłuuugo wyczekiwany rozdział 17 :) Liczę na komentarze, a za wszelkie błędy przepraszam. W razie pytań - mój twitter @quuexnz .<br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-81687896957990485502014-07-07T09:45:00.000-07:002014-07-07T09:45:35.851-07:00Powrót (?)Hej wam. Długo zastanawiałam się czy kliknąć na ''nowy post'', ale się odważyłam. Nie wiem czy jeszcze ktoś tu został. Czy ktoś to przeczyta. Podtrzymuje mnie na duchu to, że zostało ze mną 17 obserwatorów. Którzy są tu? Być może. Jeśli jesteś daj znać. Minął rok. Równy rok odkąd skończyłam to tłumaczenie. Skończyłam - nie, to nie pasuje. Zostawiłam Was z 16 rozdziałem bez wyjaśnienia, jak i dlaczego. Więc pomyślałam, że teraz Wam wyjaśnię. Może już za pózno, no ale trudno. Dajcie mi szanse. Od tego roku w moim życiu zmieniło się bardzo dużo. We mnie się dużo zmieniło. Zaczęłam inaczej patrzeć na świat, inaczej postrzegać siebie i ludzi wokół. Nienawidziłam się. Swojej wagi, swojego wyglądu, charakteru. Całej siebie. Teraz wcale nie jest lepiej. Ale nauczyłam się to ukrywać. Teraz wszyscy myślą, że jest dobrze i niech tak zostanie. Ale nie będę tutaj o tym pisać bo to nie miejsce na moje wyżalenia. Bloga zostawiłam... nie pamiętam dokładnie dlaczego Myślę, że to z lenistwa. Nie mam dla siebie usprawiedliwienia. Ktoś w komentarzu zapytał się kiedy następny rozdział i pewna osoba odpisała ''za rok chyba'' tak więc miałaś rację :) Wracam po roku z nadzieją, że jesteście. Jeśli Was zawiodłam to przepraszam tylko tyle mogę dla Was zrobić.<br />
Przemyślałam dokładnie sprawę z tłumaczeniem i mogłabym wrócić. Tylko czy jest dla kogo. Jeśli widzisz ten post, czytasz albo trafiłaś/eś tu przypadkiem daj znać w komentarzu, że jesteś. To nic nie kosztuje a ja będę wiedziała, że nie jestem sama. Dziękuje za czas poświęcony na przeczytanie moich bazgroł. Czekam na Was.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-49607094445674535832013-06-04T07:20:00.002-07:002013-06-04T07:20:21.716-07:00Rozdział 16Chłopacy słuchali uważnie wiadomości, a uścisk Zayna nie rozluźniał się. Jego ciało było sztywne, a brwi pochylone do przodu w stężeniu słów, które wypowiadała reporterka. <br />
<br />
- Zayn. - Pociągnęłam go za rękę, a jego oczy niechętnie oderwały się od telewizora, by spojrzeć na mnie.<br />
<br />
- Ręka. - Szepnęłam. Natychmiast ją puścił i usiadł na jednym z taboretów wokół stołu kuchennego, ciągnąc mnie z łatwością na swoje kolana. Jego ręce oplotły moje biodra, a jego kciuk kreślił kręgi na mojej skórze, powodując dreszcze po moim kręgosłupie. To było niesamowite, jak jego dotyk działał na mnie. Po raz drugi byłam zelektryfikowana z ogniem i iskierkami płynącymi w moich żyłach, po sekundzie drżałam z zimna, a jego palce przeniosły się na moje usta. Delikatnie pociągnął mnie do siebie, więc wylądowałam na jego piersi. Jego broda spoczywała na moim ramieniu, powoli odwróciłam głowę aby umieścić delikatny pocałunek na jego policzku. Uśmiechnął się lekko, ale nie tym swoim zadziornym uśmieszkiem, ale tym, który pokazywał troskę i szczerość, odwzajemniłam ten gest. Nie zauważyłam kiedy TV został wyłączony, aż do czasu kiedy usłyszałam głośne kroki. Podskoczyłam lekko i odwróciłam głowę w kierunku wściekłego Niall'a, który zrzucał wszystkie rzeczy ze stołu. Szklanki, talerze, pilot przeleciały w powietrzu i wylądowały na ziemi z głośnym hukiem. Przygryzłam nerwowo wargę, a moje ciało zaczęło drżeć ze strachu, Zayn to zauważył, przetarł ręce następnie podniósł mnie z siebie i podszedł do Nialla. <br />
<br />
- Uspokój się, stary. - Warknął. Niall przestał zrzucać rzeczy, a jego twarz przybrała ciemny odcień czerwieni. <br />
<br />
- Uspokój się? Chcesz mnie kurwa uspokoić? Policjanci nas szukają, a ty nic nie robisz! - Przebiegł swoimi dłońmi po rozjaśnionych blond włosach i dopiero wtedy zauważyłam ciemne odrosty. Uśmiechnęłam się na nie doskonałości koloru w jego włosach, wyglądał dobrze, jak brunet. Przestałam o tym myśleć i skoncentrowałam się z powrotem na rozmowie. <br />
<br />
- Teraz kiedy Maxa nie ma każdy może wejść na nasze terytorium. - Liam stanął i oparł się o ścianę ; skrzyżował ręce nad swoją stonowaną piersią. <br />
<br />
- Kurwa mać. - Usłyszałam przyciszony szept Harry'ego i odwróciłam się w jego kieruku, unikając jego wzroku.<br />
<br />
- Co robimy? - Wszystkie oczy zwróciły się Zayna a ja czułam jak moje serce przyśpieszyło, na chwilę zapomniałam, że Zayn był przywódcą największego gangu w Londynie. Przegryzał wargę nerwowo i spojrzał na mnie, a następnie na Danielle i skinął głową. Zanim mogłam zkwestionować wszystko co się dzieje, Danielle umieściła delikatnie rękę na moim ramieniu i uśmiechnęła się do mnie.<br />
<br />
- Chodźmy. - Zaprowadziła mnie po schodach na górę. <br />
<br />
Zayn POV<br />
<br />
Powinienem obserwować, powinienem był wiedzieć, co do diabła, się dzieje, zadaniem Zary nie było mówienia mi, co się dzieje w Londynie. Nie miałem czasu, aby być zły na siebie, muszę wymyślić plan i upewnić się, że gangi z południowego Londynu nie przenoszą się tutaj. Tylko gang z północnego Londynu mógł zabić Maxa, wzięliśmy to na siebie, aby stać się liderami. Ale, oczywiście, inne gangi nie obejdą się bez walki. <br />
<br />
- Myślę, że powinniśmy poczekać. - Powiedział Jordan. A ja zwróciłem się do niego i uniosłem brew.<br />
<br />
- Po co czekać? Więc oni mogą przyjść tutaj i spieprzyć nasz biznes? <br />
<br />
- Nie, porozmawiaj z nimi pierwszy Zayn, zapytaj czego chcą, nie bądz teraz nieracjonalny dobrze? Nie możemy sobie na to pozwolić, mamy już policję na głowie. - Skinąłem głową i usiadłem na kanapie.<br />
<br />
- On ma rację, to wszystko co możemy teraz zrobić. Nie wiemy, czy i kiedy oni przyjdą, więc musimy po prostu czekać. Musimy porozmawiać, dowiedzieć się, czego chcą. <br />
<br />
- Co, jeśli mają inne zamiary? - Alex odezwał się po raz pierwszy dzisiaj. <br />
<br />
- Musimy to sprawdzić, zawsze to robimy, nie martw się o to, musimy teraz zadzwonić do John'a i dowiedzieć się, czego chce, spotkać się z nim jak najszybciej. - Alex skinął głową i zaczął pisać coś na swoim telefonie, wyszedł z pokoju. Siedzieliśmy w milczeniu, i czekaliśmy aż wróci, wyglądał na całkiem zadowolonego, ale nuta podejrzenia była widoczne na jego twarzy.<br />
<br />
- Dobrze, zgodzili się na spotkanie. Zadzwoniłem do John'a i do Smitha, obaj powiedzieli, że zjawią się w ciągu tygodnia, zadzwonią do nas. - Skinąłem głową, wróciłem pamięcią do osoby Johna. John był przywódcą gangu w południowym Londynie, który prowadził interesy z innym gangiem, gangiem Smitha. Nigdy nie przeszkadzały mi małe gangi, które były zdolne tylko do kilku ciosów, więc zdecydowaliśmy, że lepiej będzie zostawić je w spokoju. Po kilku godzinach, chłopaki i ja wymyśliliśmy plan, całkiem przyzwoity. Oczywiście, nie mogło się obejść bez manipulowania, tu i tam. Teraz byłem wyczerpany i wszystko, czego naprawdę chciałem, to pójść do łóżka, do Zary. Wstając z kanapy, udałem się do mojej sypialni i powoli otworzyłem skrzypiące drzwi. Zara leżała w łóżku, była szczelnie okryta kołdrą. Jej oczy były zamknięte, a jej oddech był spokojny, sygnalizując, że spała. Uśmiechnąłem się do niej. Zdejmując swoje ubranie, podniosłem kołdrę tak delikatnie, jak tylko mogłem i położyłem się obok niej. Natychmiast przesunęła się w moją stronę, z twarzą zaledwie kilka centymetrów od mojej, przytuliła się do mojego boku, kładąc głowę na mojej piersi. Odgarnąłem kilka kosmyków włosów z jej twarzy, pocałowałem ją w czoło i wyłączyłem światło. <br />
<br />
- Dobranoc, kochanie.<br />
<br />
<br />
<h4>
Nareszcie jest !! Przepraszam, że tak długo to trwało :)</h4>
<br />
<h4>
TWITTER : ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">@paulineesk</a> )</h4>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com50tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-52941797409756004052013-05-21T08:26:00.001-07:002013-05-21T08:26:29.438-07:00Rozdział 15- Chłopak, z który się spotykasz jest w gangu Zara. - Jej głos zawładnął mną, jakby właśnie wydawała na mnie wyrok. <br /><br />- Wiem ... - Mruknęłam, kontynuując czytanie strony. Artykuł informował dalej o tym, aby porozmawiać o nagłych porwaniach i zabójstwach mających miejsce i że mogą one być związane z powrotem Pythonów. Ale nie ma mowy, aby to byli oni, byłam z nimi przez kilka ostatnich dni. <br /><br />- Co masz na myśli mówiąc "wiem"? - Krzyknęła Sabella. <br /><br />- Mówisz mi, że wiedziałaś o tym? - Jej twarz zaczerwieniła się, a ona pochyliła się do przodu, malutkie żyły były widoczne na jej szyi. A ja po prostu skinęłam głową, zbyt bardzo bojąc się spotkać jej wzrok. <br /><br />- Zara Blitzer jesteś całkowicie szalona! On mógł cię zabić! <br /><br />- Wiem! - Krzyknęłam, zatrzaskając laptopa. <br /><br />- Ale nie zabił. <br /><br />- Jeszcze! - Dokończyła, rzucając ręce w frustracji, zawsze to robiła, kiedy coś nie szło po jej myśli. Sabella jest nad opiekuńcza. Nigdy nie pozwalała mi chodzić do klubów samej, zawsze sprawdzała mnie co kilka godzin. <br /><br />- Czy ty nie czytałaś artykułu Zara? Oni zabijają ludzi! <br /><br />- To nie byli oni. - Byłam zaskoczona, własnymi słowami, nagle stanęłam w ich obronie, chociaż prawdopodobnie oni chcieli mnie zabić. <br /><br />- I-oni-ugh, przebywałam z nimi. Oni nawet nie wyszli z domu w ciągu ostatnich trzech dni, więc to nie byli oni. - Wzruszyłam ramionami. <br /><br />- Tak? To co to ma znaczyć? <br /><br />- Ja... - Zanim zdążyłam odpowiedzieć, ktoś zaczął głośno walić w drzwi, wykrzykując przekleństwa i moje imię. Zadrżałam a głos stawał się coraz głośniejszy i bardziej zły, zeskoczyłam z krzesła i szybko pobiegłam do drzwi. <br /><br />- Zara, ty dziwko. - Zayn przeszedł obok mnie i zamknął drzwi, raczej powinnam powiedzieć trzasnął nimi. Cofnął mnie do ściany a jego pięść uderzyła kilka centymetrów od mojej twarzy. Odskoczyłam na jego nagłe poruszenie i odsunęłam się na bok, ale on złapał mnie za rękę, obrócił mnie i przycisnął z powrotem do ściany. <br /><br />- Pozwoliłem ci odejść? - Jego głos był niski, pewnie dlatego że, że Sabella była w pokoju obok. Pokręciłam głową i przyniosłam moje ręce do ust, obgryzając paznokcie. <br /><br />- Powiedz mi, dlaczego to robisz? Nie mówiłem ci, żebyś mnie nie testowała? - Mówił przez zaciśnięte zęby, czułam frustrację i gniew budującą się w nim. Postanowiłam zachować spokój, nie chciałam mu pokazać, że się go boję. <br /><br />- Nie chcę być z tobą. - Stał, zdumiony przez chwilę, następnie odrzucił głowę do tyłu i zaczął się śmiać. Tak samo, gdy wtedy kiedy powiedział mi, że jestem jego. Nie przestawał, wydawało mi się, że śmiał się tak już od godziny, jakbym właśnie powiedziała najbardziej absurdalną rzecz na całym świecie. <br /><br />- Nie żartuję, Zayn. - Splunęłam, kładąc dłonie na jego piersi w próbie odepchnięcia go z dala ode mnie. <br /><br />- Przykro mi, kochanie, myślałem, że to jest jasne. - Oblizał wargi i pochylił głowę, a jego usta delikatnie drażniły moje ucho.<br /><br />- Nie masz wyboru. - Syknął. Chwycił mnie w pasie i wbił palce w moje biodra, jego twarz zbliżyła się do mojej szyi. Składał delikatnie pocałunki wzdłuż szyi i mojego obojczyka, zaczął ją ssać. Trwało to jakiś czas, miałam nadzieję, że zaraz przestanie. Krzyknęłam w nagłym bólu, który przeszedł przez moje ciało, jego zęby zjechały trochę w dół i zaczął ssać mocniej, powodując że moja szyja zaczęła krwawić. <br /><br />- Zayn p-przestań. - Próbowałam wyrwać się, na darmo, on tylko zaczął ssać mocniej. <br /><br />- Zayn. - Krzyknęłam z większą pewnością kładąc ręce na jego klatce piersiowej. W odwecie chwycił mnie wolną ręką za oba nadgarstki i wydmuchał zimne powietrze na świeżo formujący się siniak. Jego usta nie opuściły mojej skóry, zaczął całować drogę do moich ust. Jego pulchne wargi znalazły się delikatnie na moich ustach, a jego język pieścił moją dolną wargę, prosząc o wejście. Nie odpowiadałam na jego gesty, stałam nieruchomo z rękami skrzyżowanymi na piersiach, ugryzł moją dolną wargę powodując, że mój oddech przyśpieszył, uśmiechnął się i wsunął język do moich ust. Zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki. Moje palce tańczyły w jego włosach, cicho jęknęłam między naszymi pocałunkami. Zaśmiał się i przycisnął swoje biodra do mnie, jęknęłam ponownie na jego wypukłość, która była dociskana do mojego uda. Zbyt szybko odsunął się ode mnie z uśmiechem zwycięzcy. Jego usta były spuchnięte i czerwone, a jego włosy były rozczochrane. <br /><br />- Widzisz, jaki dobry mogę być, kiedy nie walczysz ze mną? - Jego piwne oczy błyszczały i nie mogłam nic zrobić , ale na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Nie pozwolę sobą gardzić, ponownie. Nie chcę być wokół Zayna i jego zmian nastroju, ale kiedy był zadowolony, to było najlepsze uczucie na świecie, traktował mnie dobrze i wydawało się, że rzeczywiście dbał o mnie. Ale kiedy był zły, mogłam myśleć tylko o tym kiedy położył ręce na mnie. Wspomnienie mignęło w mojej głowie. Przyciągnął mnie do piersi ponownie. <br /><br />- Chodźmy.<br /><br />- Gdzie?<br /><br />- Wracamy do mnie. - Zaczął prowadzić mnie do drzwi a ja odsunęłam się od jego dotyku. <br /><br />- Nie utrudniaj tego, kochanie. - Warknął, wszystkie ślady zabawy Zayna miałam na sobie, a on pociągnął mnie do drzwi. Sabella przybiegła po nas, wrzeszczała i krzyczała, że Zayn ma mnie puścić. On, oczywiście, zignorował ją i z każdym jej krzykiem ściskał moje przedramię mocniej i mocniej. <br /><br />- Ona naprawdę jest cholernie irytująca. - Prychnął. Zayn otworzył drzwi do swojego Range Rovera i popchnął mnie, zamykając drzwi od zewnątrz, więc nie mogłam uciec. Westchnęłam i oparłam głowę o szybę i pojechaliśmy do domu Zayna w ciszy. <br /><br />- Czy, uh, widziałeś wiadomości ostatnio? - Zapytałam nieśmiało, gdy byliśmy sami w jego pokoju. Rzucił się na swoje łóżko, wylądował z miękkim hukiem i przejechał swoimi dużymi dłońmi po swojej twarzy.<br /><br />- Nie, dlaczego pytasz?<br /><br />- Nic, po prostu pytam-. - Potarłam się nerwowo po karku, starając się odpowiednio dobrać słowa.<br /><br />- Coś widziałam, ale to nic, nieważne. - Dokończyłam, i dołączyłam do niego na łóżku, tuląc się do niego. Owinął swoje ramiona wokół mnie i przyciągnął mnie bliżej do swojego boku. Położyłam głowę na jego piersi, wdychając jego zapach. <br /><br />- Powiedz mi. - Szepnął mi do ucha. Spojrzałam w górę, a on odgarnął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy, pozostawiając gorący ślad na mojej skórze. <br /><br />- Właśnie czytałam coś, że niektórzy ludzie znikają i takie tam ... - Wzruszyłam ramionami, spuszczając głowę z powrotem na jego klatkę piersiową. Jego ciało zesztywniało, a jego ręka zacisnęła się na mnie.<br /><br />- Gdzie to czytałaś?<br /><br />- Nie wiem, to był jakiś artykuł mówił o tym, że jest dużo zaginionych ludzi i znaleźli kilka ciał w jeziorze przy torach kolejowych. - Bawiłam się moimi rękawami i przygryzłam wargę, te słowa wypłynęły z moich ust, nawet nie myślałam, zanim to powiedziałam, to coś, czego muszę się szybko nauczyć.<br /><br />- To byłeś ty? - Wstał, usuwając swoje napięte dłonie z moich ramion i spojrzał na mnie, głęboki grymas pojawił się na jego czole. <br /><br />- Nie, to nie ja. - Powiedział spokojnie i ruszył w stronę drzwi.<br /><br />- Chodź, musimy porozmawiać z chłopakami. - Po prostu skinęłam głową, skacząc z łóżka, zła, że musiałam opuścić jego łóżko ponownie. Złapał mnie za rękę i zarumieniłam się na ciepło jego dłoni, które promieniowało przez moje ciało, on rysował małe kółeczka kciukiem wzdłuż tylnej części dłoni, by się uspokoić. <br /><br />- Myślę, że mamy mały problem. - Louis pojawił się jako pierwszy w kuchni, cała uwaga chłopców skupiała się na TV, który można było zobaczyć w salonie. Na ekranie była kobieta stała przed ruchliwym skrzyżowaniem. Mówiła szybko, każde słowo wypowiadała ze strachem, informowała widzów o siedmiu nowych ciałach odkrytych w jeziorze.<br /><br /><br />
<br />
<br />
<br />
TWITTER : <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">@paulineesk</a>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-80276938043003518472013-05-15T08:36:00.001-07:002013-05-15T08:36:33.788-07:00Rozdział 14<br />
Zara POV<br />
<br />
Byłam pod kontrolą Zayna w każdej sekundzie, każdego dnia, dosłownie. Mogłabym powiedzieć, że martwi się o mnie, nawet jeśli nie mówi o tym, co się stało, czasem budzę się w środku nocy i widzę jak siedzi na brzegu łóżka, z głową w dłoniach. Czułam się winna, nie odzywałam się , ale byłam przerażona. Muszę żyć w obietnicy z Harrym inaczej Zayn może znalezc mnie leżąca w kałuży własnej krwi. Wzdrygnęłam się na tę myśl i szybko odepchnęłam ją z mojego umysłu, usiadłam i oparłam się o spiętrzone poduszki. Udało mi się unikać Harry'ego przez ostatnie dwa dni, usprawiedliwiałam się tym, że byłam zbyt obolała lub zbyt zmęczona, aby zostawić łóżka Zayna. Było tak wiele rzeczy, które chciałam wiedzieć, musiałam to wiedzieć, ale za bardzo bałam się konsekwencji mojej ciekawości.<br />
<br />
- Dzień Dobry, Zara. - Przyniosłam swoje ręce do twarzy, aby zetrzeć frustracje i niepokój, Zayn pojawił się w drzwiach. Miał na sobie luźne spodnie, które wisiały nisko na jego biodrach, jego klatka była całkowicie naga. Jęknęłam na widok niego i zaczerwieniłam się na głęboki szkarłat, a on zaśmiał się i podszedł do mnie.<br />
<br />
- Podoba ci się widok przed sobą? - Zapytał.<br />
<br />
- Zamknij się. - Mruknęłam, odsuwając kosmyki włosów z mojej twarzy.<br />
<br />
- Czy masz zamiar dzisiaj opuścić łóżko? - Zapytał. Pokręciłam głową i natychmiast wyciągnęłam kołdrę na głowę.<br />
<br />
- Kochanie, nie możesz wiecznie się ukrywać, będę cię potrzebował. - Potrząsnął mną lekko i brutalnie szarpnął moim ciałem . Jego oczy były ciemne, był to pierwszy raz gdy widziałam go zmęczonego tym całym złem.<br />
<br />
- Nie jestem jeszcze gotowa. - Wymamrotałam, trzymając głowę nisko.<br />
<br />
- Pieprzony Chryste, Zara, to było dwa dni temu kurwa, jeśli nie zaczniesz mówić będę musiał cię zmusić - Warknął, chwytając mnie mniej więcej za ramiona, podniósł mnie i odwrócił twarz ku swojej. Jęknęłam pod jego ścisłą kontrolą, a on mnie puścił, przebiegł dłonią po potarganych czarnych włosach i wypuścił oddech.<br />
<br />
- Będę na dole, myślę, że należy oficjalnie spotkać resztę chłopaków, jest 10. - Szybko ścisnął moją rękę, zatrzasnął drzwi i zszedł na dół. Wydałam z siebie sfrustrowane westchniecie, grzebałam w szafie z ubraniami, Zayn przywiózł je z mojego mieszkania. Jak na kogoś, kto spędza wiele godzin przed lustrem, nie miałam pojęcia, jak się ubrać. Zdecydowałam się na szorty i luźny t-shirt, związałam moje włosy w koński ogon i wyszczotkowałam zęby przed zalaniem twarzy zimną wodą, następnie przeszłam przez pokój Zayna docierając do schodów. Chłopacy siedzieli w bałaganie, wpatrując się w mecz piłki nożnej odbywający się w telewizji, jak zwykle. Przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi, podchodząc do Zayna i siadając obok niego. Wziełam do ręki pilota i ściszyłam głośność w telewizorze, chwytając uwagę wszystkich. Rozejrzałam się, każdy patrzył na nas, zbliżyłam się do Zayna. Moje oczy spotkały się z oczami Harry'ego i szybko przerwałam kontakt wzrokowy.<br />
<br />
- Chłopaki, to jest Zara. - Wskazał na mnie, nie okazując zainteresowania przedstawiając mnie.<br />
<br />
- Zara to Louis. - Wskazał na chłopaka, który miał taką samą fryzurę jak Zayn, ale zamiast brązowych oczu miał niebieskie. Uśmiechnął się do mnie, a jego oczy zabłyszczały,posłałam mu wymuszony uśmiech, Zayn przedstawił resztę chłopaków. Liama Widziałam, Niall'a widziałam i Harry'ego, migawką, niestety też widziałam. Jordan był nieco starszy, jego włosy były podobne do Liama i miał musujące zielone oczy, ale nie były one takie złowrogie, jak Harry'ego. Alex, był w tym samym wieku, co Zayn. Miał jasne włosy, które zasłaniały mu oczy, co uniemożliwiało mi stwierdzenie jakiego są koloru. Wprowadzenie było krótkie a telewizor zaczął rozbrzmiewać znowu, westchnęłam i pochyliłam swoje ciało na przeciwko Zayna. Nie zdawałem sobie sprawy, że mecz się skończył, dopóki chłopacy nie zaczęli rozmowy, zamrugałam gwałtownie i poderwałam się, gdy usłyszałam wzmiankę o Maxie.<br />
<br />
- Jak pozbędziemy się ciała? - Zapytał Niall. Liam kiwnął głową, trzymając ciastko w ustach.<br />
<br />
- Nie martw się, wysadzimy budynek, wzięliśmy już broń i narkotyki, są na dole. - Skierował się do Zayna. Moje serce przyśpieszyło, narkotyki i bron była w tym samym domu. Jasne, że oni byli częścią gangu, ale nie sądziłam, że trzymają broń w domu? Mój niepokój nie pozostał niezauważony i wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Zarumieniłam się i spojrzałam na Zayna.<br />
<br />
- Mogę iść na górę? - Ręce mi się trzęsły, bawiłam się palcami, żeby nie stracić kontroli. Skinął głową, wyraźnie wciąż na mnie zły. Obróciłam się, czując ból w nogach i plecach, ale zignorowałem go i ruszyłam w kierunku schodów. Wbiegłam do pokoju i szybko wpychałam swoje rzeczy do torby, muszę się stąd wydostać. Oni mnie zabiją, jeśli nie zrobi tego Zayn, to z pewnością jeden z jego rywali czy ktokolwiek. Chwytałam wszystko, co miałam pod rękami, chodziłam w kółko, próbując dowiedzieć się, jak się stąd wydostać. Nie chciałam wracać na dół i kłócić się z Zaynem na oczach wszystkich. Westchnęłam i tupnęłam nogą jak dziecko, przeklinałam siebie za to, że się go boję, kto, do cholery, że ja? Znam go od około dwóch tygodni, a ja praktycznie prawie umarłam! Muszę się go pozbyć z mojego życia, teraz. Zawiesiłam torbę przez ramię, otworzyłam okno i wyrzuciłam ją. Wylądowała z cichym łomotem na trawę, chrząknęłam i wystawiłam moje nogi przez parapet, zręcznie wspięłam się na brzeg. Złapałam się rury, zsunęłam się a moje stopy stanęły na zimnej, mokrej trawie. Nie zwracając uwagi na otoczenie, szybko, ale spokojnie biegłam przez długi podjazd, wychodząc przez otwartą furtkę. Wiedziałem, że będę miała kłopoty, ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. I nie pozwolę, żeby Zayn (i strach) kontrolował moje życie. Chciałam wrócić do normy, chciałam się obudzić sama rano i iść do pracy, szkoły. Chciałam zjeść czekoladowe lody i obejrzeć powtórki One Tree Hill z Sabella gdy oboje byłyśmy za Nathanem i nienawidziłyśmy Peytona. Chcę tylko wrócić do czasu, w którym nie znałam Zayna, kiedy wszystko miało sens. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Sabelli.<br />
<br />
- Zara!? O Mój Boże! Tęskniłam za tobą! Pewnie nie masz jak wrócić do domu? - Zachichotała po drugiej stronie i nie mogłam nic na to poradzić, ale uśmiechnęłam się, brakowało mi jej.<br />
<br />
- Faktycznie, musisz po mnie przyjechać, tylko proszę szybko, bo nie wiem, czy dojdę. - Wyszeptałam, zagryzając wargi. Rozejrzałam się. Prawdopodobnie Zayn jeszcze nie zauważył, że wyszłam, niedługo przyjdzie przynieść mi obiad, który ma być wkrótce.<br />
<br />
- Sabella, pośpiesz się. - Wyszeptałam pośpiesznie.<br />
<br />
- Już jadę. - Była poważna i teraz mogę tylko wyobrazić sobie jej twarz. Zakończyłam rozmowę i szłam ulicą, starając się odejść jak najdalej od domu. Czekałam piętnaście minut, aż elegancki, czerwony kabriolet Sabelli zatrzymał się. Wskoczyłam do niego, a ona odjechała, do naszego mieszkania. Byłam wdzięczna, że milczała cała drogę. Planowałam nie powiedzieć jej całej prawdy, wciąż potrzebuje czasu, aby przetworzyć to samodzielnie. Dotarliśmy do mieszkania i weszliśmy, Sabella odłożyła swoje rzeczy i odwróciła się do mnie.<br />
<br />
- Mam coś dla ciebie. - Uniosłam brew i poszłam za nią do kuchni.<br />
<br />
- Co masz na myśli? - Oparłem głowę na dłoniach, opierając łokcie o blat . Otworzyła swój elegancki MacBook i zaczął pisać, po kilku kliknięciach odwróciła ekran w moją stronę, abym przeczytała co tam piszę.<br />
<br />
"The Black Python byli widziani na ulicach Londynu podczas czwartkowej nocy. Proszę mieć to na uwadze i zachować bezpieczną odległość od wszystkich alei oraz rogów ulic ....'' - Przeczytałam artykuł, nie wiedziałam o co jej dokładnie chodzi.<br />
<br />
- Co to jest? - Zapytałam Sabelle, lekko zdezorientowana. Nic nie odpowiedziała, tylko przewijała w dół strony, aby odsłonić zdjęcie Zayna i jego kumpli.<br />
<br />
<br />
TWITTER : <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">@paulineesk</a><br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-18518413411494432862013-05-12T06:52:00.000-07:002013-05-12T06:52:54.068-07:00Rozdział 13<br />
Zayn POV<br />
<br />
Po zakończeniu rozmowy z Harrym, chwyciłem telefon w rękę i wybiegłem z powrotem do kuchni. Kurwa zabije Niall'a, jak on śmie stawiać życie Zary w niebezpieczeństwie? Potrząsnąłem głową i zerknąłem na Niall'a, który właśnie dopijał piwo.<br />
<br />
- Niall. - Mój głos okazał się dużo ostrzejszy niż zaplanowałem i wszystkie głowy zwróciły się na mnie. Zacisnąłem pięści po obu stronach, aby spróbować powstrzymać gniew.<br />
<br />
- Mamy coś jeszcze z wysyłki, którą dostaliśmy z Australii w zeszłym miesiącu?<br />
<br />
- Uh... tak, chcesz używać tego do zbombardorowania Max'a? Myślę, że zostało kilka detonatorów w piwnicy. - Skinąłem głową i skierowałem się do piwnicy. Ściany były zawalone pudłami i skrzynkami, w których znajdowały się wyłącznie materiały wybuchowe. Wyminąłem kilka szafek, które były przeznaczone do różnych leków, aż dotarłem do miejsca, w którym trzymaliśmy przesyłkę z zeszłego miesiąca.<br />
<br />
- Wy. - Zwróciłem się do Liama i Louis'a.<br />
<br />
- Idźcie do Max'a i powiedzcie mu, że chce z nim rozmawiać, nie mówcie mu o żadnej broni ani niczym innym.<br />
<br />
- Wy. - Teraz zwróciłem się do Alex'a i Jordana.<br />
<br />
- Pilnujcie domu. Będziecie mieli dwadzieścia minut, zanim on wyczuje, że coś jest na rzeczy. - Sięgnęłam do pudełka i wyciągnąłem detonator po detonatorze. Wręczyłem duże, czerwone detonatory do Alex'a a ten zabrał je z wahaniem.<br />
<br />
- Alex, to jest dla naszego dobra. Kiedy Max zniknie, możemy przejąc Londyn. - Skinął głową.<br />
<br />
- Niall, zostaniesz ze mną. - Czekałem aż inni chłopacy wyjdą z pokoju, dopóki nie zastaliśmy tylko ja i Niall. Odwróciłem swoją zaciśniętą pięść i uderzyłem Niall'a. Krew ściekała po jego bladej twarzy, a jego niebieskie oczy natychmiast zabłyszczały<br />
<br />
- Co to było, kurwa, Zayn? - Splunął krew z jego ust a ja sięgnąłem do paska moich dżinsów, wyciągając pistolet.<br />
<br />
- To jest jakiś kurwa błąd. Jeśli dobrze wykonałbyś swoją pracę, nie byłoby nas tutaj teraz. - Wrzało, Niall zrobił kilka kroków do tyłu, rzucając ręce w obronie.<br />
<br />
- Co ty mówisz, stary?<br />
<br />
- Co jej powiedziałeś? Zanim ją zastrzeliłeś. - Przycisnąłem pistolet prosto między jego oczy.<br />
<br />
- Czy ty jesteś po stronie Maxa, co Niall? - Nacisnąłem lekko w dół, powodując mały haczyk, wszystko, co musiałem teraz zrobić, to pociągnąć za spust.<br />
<br />
- Co? Dlaczego miałbym być po stronie Maxa? Jestem tym, który chciał pozbyć się skurwiela od dnia, w którym go poznałem. - Splunął.<br />
<br />
- A co do cholery masz na myśli, co ja powiedziałem do niej? Ja nie mówiłem nic! Po prostu ją zastrzeliłem, mówiłem ci, że Harry coś do niej mówił!<br />
<br />
- Dlaczego mam ci wierzyć? - Nie wiedziałem co robić i komu wierzyć.<br />
<br />
- Harry, nienawidzi jej. Wiem, że w jakiś dziwny pokręcony sposób dbasz o nią i to jest oczywiste, że troszczę się o ciebie, nie byłbym w stanie ci tego zrobić. - Westchnął.<br />
<br />
- Co Harry ci powiedział? - Opuściłem broń i powtórzyłem to co on mi opowiedział.<br />
<br />
- Żartujesz .... - Niall potrząsnął głową.<br />
<br />
- Nie mówiłem do niej, nawet żeby podeszła do ściany, kiedy ją zastrzeliłem, Harry wziął ją i dwadzieścia minut z nią rozmawiał! Zadzwoń do Gemmy i spytaj gdzie jest Zara, coś jest tutaj nie tak. - Niall zmarszczył brwi w głębokiej myśli. Opuściłem mój pistolet i wykręciłem numer Gemmy.<br />
<br />
- Witaj, Zayn! - Jej wesoły głos zabrzmiał przez telefon.<br />
<br />
- Czy jest tam Harry? -Zapytałem niecierpliwie.<br />
<br />
- Nie, a powinien tutaj być?<br />
<br />
- Kurwa! - Krzyknąłem i przerwałem połączenie następnie wykręciłem numer Harry'ego. Dzwoniłem i dzwoniłem, ale nikt nie odbierał.<br />
<br />
- To jest moja wina, to ja kurwa przyniosłem ją do tego gówna, a teraz jej nie ma ... gdzie do cholery jest Harry? - Warknąłem, rzuciłem telefon o ścianę, a ten rozbił się na małe kawałki.<br />
<br />
Zara POV<br />
<br />
Byłem lekko wstrząśnięta gdy się obudziłam. Wyciągnęłam swoje kończyny i zauważyłam, miękki materac pode mną. Odwróciłam twarz i zobaczyłam uśmiechniętego Harry'ego.<br />
<br />
- Dzień Dobry, kochanie. - W tym momencie szczęśliwy, miły chłopak, odszedł i został zastąpiony przez rozwścieczonego członka gangu, w którego żyłach płynął jad. Posłałam mu zmęczony uśmiech.<br />
<br />
- Chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła. - Skinęłam głową i rozejrzałam się po pokoju, był mały i nie-zachęcający. Mała żarówka wisiała na cienkim drucie w środku pokoju, oświetlała tylko 1/5 pokoju.<br />
<br />
- Gdzie jesteśmy? Gdzie Zayn? - Zaczęłam panikować a serce zaczęło walić w mojej klatce piersiowej.<br />
<br />
- Zamknij się! - Syknął Harry przez zaciśnięte zęby, jego duża dłoń zacisnęła się w pięść i zaczął uderzać mnie w brzuch. Zgięłam się, z trudem łapiąc powietrze. Ból przeszedł przez moje ciało, masowałam miejsca uderzenia.<br />
<br />
- Harry. - Wychrypałam. Złapał mnie za tył mojej szyi i pchnął moją głowę do swojej, przyciskając moje usta do swoich. Całował mnie wściekle, wbrew mojej woli, ale podobało mi się. Zjechałam na jego dolną wargę, a on wbił paznokcie w moje ciało, powodując, że jęknęłam.<br />
<br />
- Starczy. - Odsunął się, wsadził rękę pod materac i wyjął kajdanki. Patrzyłam z przerażeniem, gdy podchodził do mnie, zabrał moje nadgarstki w jedną rękę.<br />
<br />
- Nie chcę, żeby Zayn się o tym dowiedział, rozumiesz? - Syknął.<br />
<br />
- Powiesz mu, co ci powiedziałem, a będę zmuszony zrobić ci krzywdę, dobrze? - Moje zęby przegryzły moją dolną wargę, a ja powstrzymywałam łzy.<br />
<br />
- Rozumiesz? - Ryknął, chwytając i szarpiąc mnie za włosy. Skinęłam gorączkowo i odwróciłam się, a on przykuł mnie do brzegów łóżka.<br />
-<br />
Dlaczego to robisz? Co z Maxem? - Starałam się zrozumieć, co się do cholery dzieje. Odkąd pamiętam, wszyscy pracują razem przeciwko Max'owi, teraz wydaje się, że Harry jest zły? Walczyłam przeciwko ostrymi zakończeniami metalu, który został przyczepiony do mojego nadgarstka, a Harry patrzył na to z przyjemnością.<br />
<br />
- Max był na chwilę, aby chłopacy w to wszystko uwierzyli. Potem zabiłem go. - Wzruszył ramionami. Moje usta się otworzyły, przyjazny, miły Harry, okazała się najbardziej niebezpieczny.<br />
<br />
- Co to kurwa było, co Max zrobi dalej? - Harry przejechał sfrustrowany, drżącą dłonią po swoich lokach i położył się obok mnie na materacu.<br />
<br />
- Maria, dziewczyna, którą widziałaś wtedy, zabiliśmy ją. Nie mieliśmy pojęcia, że to była siostra Maxa, a gdy to wyszło na jaw, nie powiedziałem nikomu. Wiedziałem o gangu, wiedziałem, że Max będzie chciał zemsty, więc dołączyłem do niego, przekonałem go, że Zayn i Liam byli tymi, którzy ją zastrzelili. Oczywiście, on mi uwierzył. Gdy informacje dotarły do obu stron, zrobiłem plan zaciągnięcia chłopaków do Maxa. Miałem kontakt z Maxem, udając, przed chłopakami, że nie mam z tym nic wspólnego.- Skinął na mnie.<br />
<br />
- Powiedziałem mu, aby również wysłał sms'a do Liam'a, tak też zrobił. Zaynowi powiedziałem, że zabieram cię do Gemmy, gdzie będziesz bezpieczna, aby Max, cię na znalazł, ale zanim jeszcze przyjechałem po ciebie, zabiłem Maxa.<br />
<br />
- Jezu Chryste ...- Westchnęłam.<br />
<br />
- To jest popieprzone, jesteś naprawdę chory i pokręcony.<br />
<br />
- Zayn lub ktoś inny powinien być tu wkrótce, ciało Maxa jest w salonie, powiesz Zaynowi lub komukolwiek innemu, że Max cię porwał, ja nie mogłem nic zrobić, przyszedłem po ciebie tutaj, zastrzeliłem Maxa i teraz staram się ciebie uwolnić. - Jego głos stał się sztywny i rozgniewany, to jest chora gra nie chcę być jej częścią.<br />
<br />
- A jeśli nie?<br />
<br />
- Zabiję cię, tuż przed Zaynem, aby mógł się poczuć całkowicie bezwartościowy, że nie mógł cię uratować, tak jak nie mógł uratować swojej matki.<br />
<br />
- Jesteś chory, szukasz usprawiedliwienia dla siebie. Harry. faktycznie, kurwa cię polubiłam, dupku. - Pisnęłam. Zaśmiał się i przejechał palcami w dół mojej szyi do klatki piersiowej, powodując, że drgnęłam pod wpływem jego dotyku.<br />
<br />
- Po prostu zrób to, co mówię, kochanie. - W tym samym momencie, gdy Harry włożył swoją dłoń pod moją bluzkę, usłyszeliśmy pisk samochodu. Wstał szybko i uśmiechnął się. Szarpnął mnie i chwycił za włosy, powodując łzy w moich oczach.<br />
<br />
- Musisz wyglądać jakbyś naprawdę została porwana przez Maxa. - Nadal szarpał mnie za ramiona, brzuch i nogi. Uderzył parę razy w mój żołądek, powodując głęboki szloch z mojej klatki piersiowej.<br />
<br />
- Idealnie. - Mruknął. Przyniósł swoją pięść z powrotem i wiedziałam, co zamierza zrobić, nie mając rąk, aby ochronić twarz, poczułam, jak mój nos pęka a krew płynie mi po ustach w dół po mojej brodzie, odszedł od mojej twarzy, zostawiając mnie z rozdzierającym bólem. Rzucił broń na bok i zaczął zdejmować kajdanki, gdy nagle drzwi się otworzyły. Zayn miał oczy pociemniałe z gniewu, wzrokiem przejechał po pokoju, w końcu zdecydował się podejść do mnie. Popchnął Harry'ego na bok i jednym szybkim szarpnięciem, zdjął mi kajdanki. Rzucił mi swoją kurtkę na ramiona, a ja szybko wsunęłam ją, zanim Niall zdążył podejść do mnie. Zayn skupił wzrok na Harry'm.<br />
<br />
- Co to kurwa zrobiłeś? - Syknął.<br />
<br />
- Max ją porwał, odużył mnie jakimś cholernym gazem, przysięgam, minęły dwie sekundy, a ich już nie było, stary. Tak mi przykro. - Głos Harry'ego był przestraszony i zły jednocześnie. Był pewny, że wina nie spadnie na niego. Harry był jego najlepszym przyjacielem i strasznie dobrym aktorem.<br />
<br />
- Niall, zabierz ją do samochodu. - Niall skinął głową i rzucił mnie sobie przez ramię, nie protestowałam gdy schodził schodami w dół, obok martwego ciała Maxa, doszliśmy do samochodu.<br />
<br />
- Wszystko w porządku? - Wyglądał na niemal zmartwionego i czułem się winna za to, co zrobiłam, nienawidziłam go tak bardzo. Skinęłam sztywno głową i chwyciłam mój pulsujący brzuch. Delikatnie umieścił mnie w samochodzie i pobiegł z powrotem do budynku.<br />
<br />
<br />
<br />
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Mam nadzieje, że było warto :)<br />
<br />
TWITTER : <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">@paulineesk </a><br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-40014004942368822062013-05-04T10:28:00.001-07:002013-05-04T10:28:09.752-07:00Rozdział 12<br />
Zayn POV<br />
<br />
Nie mogę kurwa uwierzyć, że w telefonie Zary był podsłuch, przecież on dopiero dowiedział się o niej, nie było sposobu żeby to zrobił, chyba że to była wewnętrzna robota. Szybko odrzuciłem tę myśl, nie ma mowy by chłopacy mnie oszukali. Zaparkowałem samochód w garażu i wszedłem do domu, znalazłem wszystkich zgromadzonych w kuchni.<br />
<br />
- No i co? - Spytałem i czekałem aż ktoś, mi odpowie.<br />
<br />
- Pewnie już wiesz o sms'ie do Harry'ego, przyszedł jeszcze jeden. - Mówił Liam, wtykając swój telefon w moją twarz.<br />
<br />
"Pilnuj dziś Danielle na napiętej smyczy."<br />
<br />
Przeczytałem wiadomość, kilka razy zamrugałem, aby spróbować oczyścić mój umysł. Skąd to wszystko się bierze?<br />
<br />
- To wszystko nie może być tylko z mojego powodu, to musi być coś innego.<br />
<br />
- Co innego to może być? Pieniądze, przecież dał nam jeszcze tydzień. - Mówił Louis. Pokręciłem głową i starałem się myślami wrócić do ostatnich tygodni, nic niezwykłego.<br />
<br />
- Zadzwoń do niego. Chciałbym porozmawiać. - Niall wykręcił jego numer i ustawił go na głośnomomówiący i położył go na przeciw nas, wszyscy zbliżyli się do niego i usłyszeliśmy kilka sygnałów, po czym Max odebrał.<br />
<br />
- No, cześć.<br />
<br />
- Czego do cholery chcesz, Max? Pieniędzy? Dałeś nam tydzień na to. - Splunąłem<br />
<br />
- Tik tak, nie złość się Zayn, masz swoją dziewczynę na linii.<br />
<br />
- Czego do cholery chcesz? - Ryknąłem ponownie.<br />
<br />
- Wróćmy do ostatniej osoby, od której miałeś zabrać dług, co z nią zrobiłeś? - Zanim zdążyłem odpowiedzieć, połączenie zostało przerwane. Rozejrzałem się po twarzach innych chłopaków, oni byli tak samo zdezorientowani jak ja.<br />
<br />
- Co do cholery? Czy my kurwa wyglądamy, jakby robiliśmy listę osób od których otrzymujemy pieniądze? - Nagle blada twarz Niall'a poczerwieniała ze złości.<br />
<br />
- Czy to w ogóle warto Zayn, przechodzisz przez te wszystkie kłopoty bo jesteś kurwa za dobry? - Splunął, jego twarz była tylko centymetrów od mojej.<br />
<br />
- Niall. - Jordan go ostrzegł, chwytając za łokieć i ciągnąc go z powrotem.<br />
<br />
- Mieliśmy ostatnio zabrać pieniądze, w zeszłym tygodniu, prawda?<br />
<br />
- Tak, wtedy kiedy spotkałem Zare, mieliśmy zbierać pieniądze od jakiejś laski o imieniu Maria, czy coś.<br />
<br />
- Dobrze, dobrze, to nasza dziewczyna.<br />
<br />
- Ona nie żyje. Powiedział Niall z emocjami widocznymi w jego głosie.<br />
<br />
- Więc ją zabiliśmy? Co to ma do rzeczy? - Warknąłem, uderzając pięścią w blat stołu z marmuru. W tym momencie byłem w szoku moja ręka nie został uszkodzona.<br />
<br />
- Max powiedział, że mam powrócić do tego, co jej zrobiliśmy, my po prostu ją zabiliśmy, wykonaliśmy jego rozkazy. - Jordan wzruszył ramionami.<br />
<br />
- Znamy jej nazwisko? - Skinąłem głową i chwyciłem mój telefon przewijając do nazw na literę "m"<br />
<br />
- Lopez. Maria Lopez. Ale to wciąż to nie daje nam niczego.<br />
<br />
- Cóż mamy nazwisko i imię, to jest początek, tak? - Liam oparł się o blat, a ja starałem się wrócić myślami do tamtej nocy.<br />
<br />
-Flashback-<br />
<br />
Rzuciłem papierosa i uśmiechnąłem się w ciemności, wiedziałem, że ktoś mnie obserwuje, zawsze wiedziałem, kiedy czyjeś oczy były na mnie, ale nigdy nie udało mi się zapewnić dobrego show. Zrobiłem krok do przodu i położyłem moją dłoń na policzku dziewczyny.<br />
<br />
- Dobrze, kochanie, masz moje pieniądze? - Powiedziałem spokojnym głosem, a ona pokręciła głową. Zacisnąłem zęby i pociągnąłem ją za włosy, wyciągając jej głowę do tyłu. Krzyknęła z bólu, a ja przycisnąłem moje usta do jej szyi. Usłyszałem jej krzyk ponownie, spowodowany tym, że ugryzłem ją mocniej.<br />
<br />
- Zamknij się. - Warknąłem i odsunąłem się od niej, popychając ją na ścianę, uderzyła głową o ścianę budynku.<br />
<br />
- Harry, zajmij się nią. - Wyciągnąłem głowę do przodu przed jej szczękę i wyszłem z budynku, odszedłem, aby znaleźć dziewczynę, która mnie śledziła.<br />
<br />
flashback--End<br />
<br />
- Niall, co zrobiliście po moim odejściu? - Zapytałem, zapominając o napięciu między nami. Wzruszył ramionami i skrzyżował ręce na piersi.<br />
<br />
- Harry z nią rozmawiał i uzgadniał. - Skinąłem głową i otarłem wierzchem dłoni moje czoło.<br />
<br />
- A co było następnego dnia? Mieliśmy zbierać pieniądze albo ją zabić, co się stało potem? - Niall zmarszczył brwi, a jego niebieskie oczy złagodniały chwilowo.<br />
<br />
- Złapaliśmy ją na parkingu i wciągnęliśmy do samochodu. Wzięliśmy ją z powrotem na tą samą aleje, Harry ją pocieszał, ponieważ to wszystko, na co go stać, więc... - Szydził i przewrócił oczami nadal kontynuując.<br />
<br />
- Zapytałem, powiedziała, że nie ma, ja wyciągnąłem pistolet i bam. - Wzruszył ramionami i spojrzał w bok. Znów pokiwałem głową, nic niezwykłego. Zrobiliśmy wszystko, tak jak zwykle to robimy.<br />
<br />
- Co Harry jej powiedział?<br />
<br />
- Nie wiem, nie zwracałem na to uwagi, on szeptał ... - Odpowiedział nieśmiało, wyłapując swój błąd.<br />
<br />
- Nie myślisz, że Harry był by w stanie coś zrobić? Pozwolić jej odejść, czy coś? - Niall uniósł brwi na mnie, prawie rozbawiony, że przesłuchiwałem swojego najlepszego kumpla.<br />
<br />
- Teraz naprawdę nie mogę zaufać któremuś z was. - Splunąłem.<br />
<br />
- Zadzwońmy do Harry'ego. - Niall wykręcił numer Harry'ego, zebraliśmy się wokół niego ponownie, czekając niecierpliwie na jego odpowiedz.<br />
<br />
Harry POV<br />
<br />
Już prawie, prawie, tam jesteśmy kurwa, pomyślałem. Chrapanie Zary wypełniało mój samochód, jestem wdzięczny za to, że nie jestem sam. Nagle mój telefon zadzwonił, Zara podskoczyła na nagły hałas.<br />
<br />
- Halo?<br />
<br />
- Gdzie ty kurwa jesteś? - Zayn splunął.<br />
<br />
- Jesteśmy, już prawie u Gemmy.<br />
<br />
- Gdzie jest Zara?<br />
<br />
- Śpi. - Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.<br />
<br />
- Dobrze, słuchaj Harry. Musisz mi powiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się tamtej nocy, gdy wysłałem ciebie i Niall'a do Mari, o wszystkim. O najdrobniejszych szczegółach. Rozumiesz? - Skinąłem a potem uświadomiłem sobie, że on mnie nie widzi.<br />
<br />
- Tak, jasne.<br />
<br />
- Ale najpierw, co zrobił Niall? - Jego głos był teraz niski, mówił prawie szeptem. Czułem jego niepokój i dyskomfort gdy pytał mnie o to.<br />
<br />
- Co masz na myśli, Zayn? Zabił ją i było po wszystkim. - Wzruszyłem ramionami.<br />
<br />
- Byłeś tam, kiedy pociągnął za spust, Harry? - Był sfrustrowany i pomyślałem, że najlepiej powiedzieć mu wszystko, co widziałem. Powiedziałem mu, że starałem się ją przekonać do tego aby załatwiła pieniądze, ponieważ nie chciałem jej skrzywdzić, powiedziałem mu, że nie zgodziła się, i zacząłem mieć dość siebie.<br />
<br />
-Flashback-<br />
<br />
- Nie ma nikogo, kto może pożyczyć Ci pieniądze? - Praktycznie prosiłem ją, aby zadzwoniła do kogoś, ale ona tylko pokręciła głową.<br />
<br />
- Cholera. - Kopnąłem w ścianę. W tym momencie przestało mnie obchodzić, co się z nią stanie, starałem się uratować jej życie, ale ona nie chciała współpracować. Odszedłem i zwróciłem się do Niall'a, kiwając głową. Odwróciłem głowę. Słyszałem jego kroki, jak się do niej zbliża, a gdy zatrzymał się, ścisnąłem swoje ręce na uszach. Czekałem i czekałem, ale nie pociągnął za spust, odwróciłem się lekko, widząc go szepczącego coś jej do ucha. Jej twarz była w szoku, a ona skinęła głową, całując go w policzek.<br />
<br />
-End flashback-<br />
<br />
- To cholerny drań. - Syknął Zayn.<br />
<br />
- Masz jakiś pomysł, co on mógł jej powiedzieć? - W tym momencie Zayn był dymiący, poczułem to przez telefon.<br />
<br />
- Co to ma do rzeczy? - Słuchałem uważnie, jak Zayn odtwarza wydarzenia, które miały miejsce w naszej kuchni.<br />
<br />
- Więc myślisz, że Niall ...<br />
<br />
- On tego nie zrobił.<br />
<br />
- Nie wiem, on nigdy nie lubił Zary, to mógł być on, umieścił podsłuch w jej telefonie. - Westchnął.<br />
<br />
- Tak, tak, rozumiem, dam później telefon Zarze, zadzwoni do ciebie, cześć. - Rozłączyłem się, gdy wjechaliśmy w stronę ustronnego budynku..<br />
<br />
<br />
Nie wierzę, że dzisiaj zdążyłam go przetłumaczyć, ale JEST .<br />
<br />
Mam do Was pewną sprawę, moglibyście mi pomóc w reklamie tego bloga, tzn. poleccie go znajomym, nieznajomym, innym Directioners albo ludziom z kompletnie innego fandomu, bo przecież to fan fiction. Możecie również Tweetnąc adres bloga na twitterze - wystarczy JEDEN TWEET. Zależy mi na tym, aby to tłumaczenie dotarło do większej ilości osób. Mam nadzieje, że mnie rozumiecie. BARDZO DZIĘKUJE <3<br />
<br />
MÓJ TWITTER: <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">@paulineesk</a><br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-71474299793722089382013-05-03T07:24:00.000-07:002013-05-03T07:24:49.897-07:00Rozdział 11<br />
Zara POV<br />
<br />
Spojrzałam na Zayna, a następnie na Sabelle, która patrzyła na nas z niedowierzaniem. Nie winię jej za to, tak naprawdę ja sama nie wiedziałam co się właśnie wydarzyło. Zacisnęłam pięści na koszuli Zayna i drżącymi rękoma pociągnełam go do mojego pokoju. Nie mogłam być dziewczyną, która spędziła kilka godzin na płaczu zastanawiając się, co zrobiła z swoim życiem, w jakie gówno się wpakowała, a teraz ciągnęła swój największy problem do swojego pokoju. <br />
<br />
- Zostaniesz na noc? - Zayn uśmiechnął się i przejechał swoim językiem po idealnie białych zębach.<br />
<br />
- Oczywiście. - Oparł swoje czoło o moje i znów pochylił się, aby pocałować mnie w policzek. Przygryzłam wargę i odwróciłam wzrok, czując jak moje policzki się czerwienią.<br />
<br />
- Chciałabym się przebrać w piżamę. - Uwolniłam się z jego uścisku i szybko wślizgnęłam się do łazienki. Nie wiem, dlaczego poprosiłam go, aby został na noc, nie wiem dlaczego mam milion fruwających motyli w brzuchu, ale wiem jedno, nareszcie jestem szczęśliwa. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam jak Zayn przegląda rzeczy na moim biurku. Nie zauważył mojej obecności w pokoju i zaczął przeglądać moje książki psychologiczne. Jego gęste brwi zmarszczyły się, a jego czoło było skupione w koncentracji, wzrokiem śledził słowa na stronie. Odchrząknęłam a on niechętnie oderwał wzrok od czarno-białych stron.<br />
<br />
- Studiujesz psychologię? - Skinęłam głową i podszedłam do niego.<br />
<br />
- Chcesz być psychologiem? - Przechylił głowę w bok i usiadł na brzegu łóżka, które stało obok biurka.<br />
<br />
- Powiedz mi, co się ze mną dzieje. - Jego twarz była nieczytelna i sprawiła że po moich plecach przeszedł dreszcz.<br />
<br />
- Co masz na myśli? -Dołączyłam do niego na brzeg łóżka a jego ręka natychmiast powędrowała do mojego kolana.<br />
<br />
- Powiedz mi, co widzisz, powiedz mi, co myślisz, co jest ze mną nie tak, bo oczywiście nie jestem przy zdrowych zmysłach sądząc po tym co zrobiłem dzisiaj. - Potrząsnęłam głową i odwróciłam wzrok, smutek był widoczny w jego głosie.<br />
<br />
- Tak mi przykro. - Nigdy wcześniej mi tego nie mówił, nie bardzo wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Z jakiegoś powodu, poczułam przypływ zaufania i dałam wyjść wszystkim myślą, do których doszłam ostatnio.<br />
<br />
- Myślę, że... - Spojrzałam w górę i pokręciłam głową, zaczynając od nowa.<br />
<br />
- Myślę, że nie jesteś taki zły, jak ludzie myślą, że nie jesteś taki zły, jak myślisz, że tylko udajesz takiego złego. Myślę, że się boisz? Nie jestem pewna, i nie sądzę, że sam wiesz. Ale nie wierzę, że nie ma w tobie nic dobrego. Nie byłoby cię tutaj, w moim pokoju, przepraszającego i przyznającego, że się myliłeś, gdyby nie byłbyś choć trochę dobry. Wiem, że to może być dla ciebie trudne, niezależnie od przyczyny, ale chcę, żebyś mi zaufał, ponieważ ja myślę, że mogę ci zaufać. - Powiedziałam bez tchu, te słowa wypłynęły z moich ust, zaskakując nie tylko Zayna, ale i mnie.<br />
<br />
- Nie wierz mi, kochanie. Jestem potworem, osobistym dziełem diabła.<br />
- Nie mówię, że jesteś diabłem. - Szepnęłam, łapiąc go za rękę.<br />
<br />
- Wiem, że nie masz żadnej aureoli nad głową, ale chciałabym wierzyć, że nie jesteś zły. - Stał teraz, wyraźnie sfrustrowany moimi słowami. Rozłączył nasze dłonie, co spowodowało, że uczucie ciepła zniknęło.<br />
<br />
- Nie rozumiesz? Nie jestem dobry, nigdy nie będę dobry, ja - wskazał na siebie.<br />
<br />
- jestem potworem, jestem zaprogramowany aby ranić ludzi, tak jak zraniłem ciebie. -Wyszeptał. Umieszczając głowę w swoich dłoniach. Spojrzał na mnie a ja byłam oszołomiona, zobaczyłam, że jego oczy stały się błyszczące.<br />
<br />
- Zależy mi na tobie. - Siedzieliśmy w milczeniu, tonęłam w tych słowach, znałam go przez krótki okres czasu, ale postanowiłam zadbać o niego.<br />
<br />
- Zayn, spójrz na mnie. - Byłam niezdecydowana, a jego łagodne oczy spojrzały na mnie.<br />
<br />
- Ja zadbam o Ciebie. - Wraz z tymi słowami wszystkie oznaki niepokoju zniknęły z jego twarzy, i pojawił się ogromny uśmiech, zachichotałam na jego nagłą zmianę nastroju . Jego uśmiech stawał się coraz szerszy, położył się na mnie i złączył nasze palce po obu moich stronach. Rozłączyłam nasze ręce i zdołałam wykrztusić kilka słów.<br />
<br />
- Nie mogę ... oddychać ... - On natychmiast zeszedł ze mnie i położył się obok mnie. Odwróciłam moje ciało, więc byłam teraz przed nim, opierając głowę na łokciu, uśmiechnełam się do niego.<br />
<br />
- Co? - Zapytał z podniesionymi brwiami a na jego twarzy pojawił się uśmiech.<br />
<br />
- Lubię widzieć cię takiego, szczęśliwego i uśmiechniętego. To wcześniej naprawdę mnie przeraziło, Zayn.<br />
<br />
- Wiem. - Westchnął<br />
<br />
- To nigdy się nie powtórzy. - Już miałam mu odpowiedzieć, ale jego telefon zaczął dzwonić a on jęknął. Zachichotałam i opadłam z powrotem na poduszki. Wyraz jego twarzy zmienił się z beztroskiego na martwiącego się w ciągu sekundy.<br />
<br />
- Co? - Warknął na osobę na drugim końcu.<br />
<br />
- Jestem z nią teraz ... - Spojrzałam na niego, starając się usłyszeć część rozmowy.<br />
<br />
- Co? kurwa kutas, zabiję go! - Krzyknął, siadając.<br />
<br />
- Idź pakować ubrania. - Żyły na jego szyi zaczęły pulsować a ja wstałam z łóżka.<br />
<br />
- Co? Dlaczego?<br />
<br />
- Kurwa, zrób to, Zara. - On wrzał. Fantastycznie, wściekły Zayn wrócił z powrotem.<br />
<br />
- Ale-<br />
<br />
- Nie testuj mnie. - Jego głos był niebezpiecznie niski, a ja wstałam i wyciągnęłam torbę, wkładając przypadkowych rzeczy i ubrania. Mruknęłam pod nosem, a on patrzał w telefon. Wstał z łóżka i ruszył do drzwi.<br />
<br />
- Muszę iść, Harry przyjedzie po ciebie. Jesteś moja, pamiętaj kochanie. - Warknął przed wyjściem zatrzaskując drzwi. Włożyłam jeszcze kilka rzeczy do torby i spakowana zbiegłam na dół. Pospiesznie ubrałam moje buty i pobiegłam do zniecierpliwionego Harry'ego, który był w samochodzie. Wyciągnęłam telefon i napisałam sms'a do Sabelli, mówiąc jej, że wychodzę z Zaynem.<br />
<br />
- Co się dzieje? - Spytałam Harry'ego z mieszanka złości i strachu.<br />
<br />
- Harry. - Nacisnęłam kiedy mi nie odpowiedział.<br />
<br />
- Mam prawo wiedzieć, co się dzieje, kiedy praktycznie mnie porywasz! - Krzyknęłam.<br />
<br />
- Zamknij się, Zara! - Warknął, uderzając pięścią w kierownicę. Byłam bardzo zaskoczona, gdy podniósł głos na mnie.<br />
<br />
- Zamknij się i rób to, co powiem, dobrze? - Ręce miał zaciśnięte wokół kierownicy i zmarszczył brwi w skupieniu.<br />
<br />
- Daj mi swój telefon. - Zrobiłam, tak jak mi powiedział, i podałam mu swój telefon. Wyrwał go z mojej ręki, otworzył okno i wyrzucił go. Wylądował na chodniku z głośnym hukiem, pęknięcia na milion kawałków.<br />
<br />
- Harry! Co to do cholery było?!<br />
<br />
- Twój telefon był śledzony. - Jego głos był niski i groźny.<br />
<br />
- Pamiętasz, Max'a? - Szybko spojrzał w moim kierunku, a ja przytaknęłam.<br />
<br />
- Zayn ostatnio go pobił a teraz Max jest wkurzony, więc jest po tobie.<br />
<br />
- C-co?<br />
<br />
- Czy ja kurwa mówię niewyraźnie? - Splunął. Nie wiem, dlaczego Harry był zły na mnie, to wszystko było nowe dla mnie, szczerze mówiąc, nie może oczekiwać, że będę tu siedzieć i udawać, że jest idealnie. Przeniósł swoją dużą dłoń na czoło i odgarnął loki z jego oczu.<br />
<br />
- Max powiedział coś o tobie, Zayn stracił kontrolę i dobrze wiesz, co się wtedy dzieje, teraz Max, przywódca naszego gangu, jest wściekły. Wie, że Zayn troszczy się o ciebie i chcę zemścić się na nim, krzywdząc cię.<br />
<br />
- Ale ... ja nie mam nic z tym wspólnego. - Chwyciłam za klamkę i nagle mój wzrok rozmył się.<br />
<br />
- Gdzie jest Zayn?<br />
<br />
- Spotykał się z innymi, oni ... oni zaatakują Max'a i zbombardują jego siedzibę.<br />
<br />
- Ale myślałam, że Max to twój szef? - Nie mogłam zrozumieć się z Harrym, to wszystko mnie przerastało, byłam psychicznie i fizycznie wyczerpana.<br />
<br />
- On jest, on nie był najlepszym szefem ostatnio. - Szydził.<br />
<br />
- Chcieliśmy go zabić już wcześniej, teraz jest nasza szansa.<br />
<br />
- Zabieram cię do domu mojej siostry, będziesz tam bezpieczna.<br />
<br />
- Skąd ty w ogóle wiesz, że on mnie szuka? To wszystko może być tylko nieporozumieniem. -Nie mogłem dopuścić do siebie faktu, że ktoś chcę mnie zabić! Nawet nic nie zrobiłam, do cholery Harry wydał z siebie głośne, zirytowane chrząknięcie i podał mi swój telefon, który był otwarty na sms'ie:<br />
<br />
"Hmm, wydaje mi się, że zbliżyłeś się ostatnio do suki Zayna? Dlaczego nie miałbym upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu, co? Miej oko na nią dziś wieczorem, będę tam ;) "<br />
<br />
Fizycznie poczułam jak moja twarz bladnie, czytałam wiadomości w kółko. Jeśli Zayn był niebezpieczny, to Max był absolutnie zabójczy.<br />
<br />
<br />
<br />
A było tak pięknie....<br />
<br />
TWITTER : <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">@paulineesk</a><br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-65982677321663521802013-04-30T09:14:00.000-07:002013-04-30T09:14:59.996-07:00Rozdział 10<br />
Zayn POV<br />
<br />
Szybko posprzątałem bałagan w łazience. Wiedziałem, że Zara poszła do Harry'ego i poprosiła go, aby zabrał ją do domu, nie wiem, czy powinienem być zły czy wdzięczny, więc postanowiłem wybrać łatwiejsze rozwiązanie, gniew. Usłyszałem odgłos otwieranych drzwi, stanąłem na przeciwko Harry'ego, który zdejmował kurtkę. <br />
<br />
- Trzymaj się z dala od niej. - Harry lekko odskoczył i uniósł swoją dłoń do piersi.<br />
<br />
<br />
- Woah przestraszyłeś mnie. - Wypuścił ciężki oddech i opadł na kanapę.<br />
<br />
- Odwiozłem ją do domu. Była nieco wstrząśnięta, co się stało?<br />
<br />
- Nie twój zasrany interes. - Splunąłem, stanąłem przed nim i wskazał palcem na niego.<br />
<br />
- Trzymaj się z dala od niej, Harry.<br />
<br />
- Dlaczego?<br />
<br />
- Mówiłeś, że nie chcesz mieć z nią nic wspólnego...<br />
<br />
- Cóż, zmieniłem zdanie. -Syknąłem.<br />
<br />
- Nie wydaje mi się, żeby ona chciała być z tobą. - Wymamrotał. Wiedziałem, że nie miałem tego słyszeć, ale jednak usłyszałem i nie mogłem kontrolować tego, co zrobiłem. Czułem jak gniew zbiera się we mnie, powodując, że moja twarz zaczerwieniła się. Uderzyłem pięścią w stół ze szkła. Rozbił się na milion kawałków a moja obandażowana kostka zaczęła krwawić ponownie.<br />
<br />
- Zayn... - Harry mówił.<br />
<br />
- Nie miałem tego na myśli, uspokój się.<br />
<br />
- Nie, kurwa, powiedz mi, co mam zrobić, ona jest moja. Jeśli ja czegoś chcę, to ona tego nie chcę. - Zacisnąłem zęby i uderzyłem w ścianę. Docisnąłem moje czoło do ściany i wydałem z siebie gniewny pomruk kopiąc w ścianę. Poczułem duże dłonie na moich plecach, odwróciłam głowę i zobaczyłem Harry'ego.<br />
<br />
- Co się stało, stary?<br />
<br />
- Spieprzyłem wszystko. - To było wszystko, co powiedziałem. Skinął głową i wrócił na kanapę. Przeczesałem ręką swoje włosy, ciągnąc za ich końce. Harry obserwował mnie uważnie, więc udałem się do niego, było mi wstyd przyznać się do tego co zrobiłem.<br />
<br />
- Uderzyłem ją. - Żal i wstyd wypełnił mój głos, usłyszałem jak oddech Harr'ego przyśpieszył.<br />
<br />
- To nie znaczy, że nie mogę kontrolować siebie Harry, ale ona ciągle mnie nie słucha, powiedziała, że nigdy nie będzie ze mną i rzuciła, że jestem potworem a ja? ... - Schowałem twarz w swoje dłonie i czekałem na odpowiedź Harry'ego.<br />
<br />
- Znamy się już długo Zayn i wiem do czego jesteś zdolny, ale pomyśl jak byś się czuł na jej miejscu? O ile wiem, czujesz coś do niej i będziesz po prostu musiał się do tego przyznać i przeprosić.<br />
<br />
- Co, jeśli mogę to zrobić jeszcze raz? - Podniosłem głowę a wyraz jego twarzy zmienił się natychmiast na widok moich łez.<br />
<br />
- Co będzie, jeśli stracę kontrolę ponownie? - Harry wzruszył ramionami.<br />
<br />
- Musisz walczyć. - Wstał i poklepał dłonią po moim ramieniu.<br />
<br />
- Idz z nią porozmawiać, ona cię potrzebuje. -Wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z moimi myślami. Dorastałam oglądając jak mój tata bił moją mamę, to była najgorsza rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem. I nie chce się do tego przyznać, ale kiedy mój tata zmarł, byłem najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Udało mi się zobaczyć uśmiech mojej mamy ponownie. Wszystko było idealne, moje życie było idealne, nie mogłem być bardziej szczęśliwy. Oczywiście, będąc Zaynem Malikiem moje życie nie mogło być aż tak łatwe , to był 30 grudzień, moja siostra przyprowadziła do domu swojego chłopaka po raz pierwszy. Byli słodcy, ale czułem trochę niepokoju ze strony mojej siostry za każdym razem, kiedy on jej dotknął. Moja siostra poprosiła mamę by został na noc, była bardzo przekonująca, mama się zgodziła i pożegnaliśmy się, a ona poszła do pracy. Kiedy zapadłem w głęboki sen. To była około 3 rano, kiedy nagle obudziły mnie krzyki mojej siostry odbijające się echem po całym domu, wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do drzwi, ale ku mojemu przerażeniu drzwi były zamknięte. Waliłem w nie pięścią, ale nie ustąpiły, słyszałem jej płacz, jak prosi swojego chłopaka, aby zatrzymał to cokolwiek robi, aż w końcu jej krzyki ustały i zasnąłem. Te dźwięki pochodzące z tego pokoju, to było coś co słyszałem całe moje życie, dźwięk dłoni uderzającej w policzek, stłumione łkanie i wołanie o pomoc było czymś, czego nie można łatwo usunąć z mojego umysłu. Westchnąłem i przetarłem ręką po swoją twarz, starając się otrząsnąć z frustracji. Chwyciłem klucze ze stołu i pobiegłem do swojego samochodu, nie tracąc czasu, włączyłem silnik. Nie zamierzam pozwolić jej prześlizgnąć się przez moje palce, tak łatwo, tylko dlatego, że jestem zbyt wielkim idiotą żeby przeprosić. Jechałem przekraczając prędkość i przeklinałem na każdym czerwonym świetle, chciałem jak najszybciej dotrzeć do Zary, zanim pójdzie do łóżka. Tak oczywiście, złamałem prawo. Gdy dotarłem do jej mieszkania, pobiegłem do jej drzwi i uderzyłem w nie mocno, miałem nadzieje że jeszcze nie śpi. Usłyszałem kroki i uderzyłem ponownie, usłyszałem, jak ktoś woła.<br />
<br />
- Już idę, spokojnie. - Drzwi otworzyły się a moim oczom ukazała się mała blondynka. Jej oczy rozszerzyły się na mój widok i zaczęła zamykać drzwi a ja wyciągnąłem nogę, by je zatrzymać.<br />
<br />
- Gdzie jest Zara? - Spytałem, moją cierpliwość była już na wyczerpaniu. Przygryzła wargę.<br />
<br />
- Nie tutaj. - Zaczęła zamykać drzwi. Uderzyłem w nie, a ona odskoczyła powodując, że drzwi otworzyły się szeroko.<br />
<br />
- Wynoś się! Ona nie chce cię tutaj, jak śmiałeś położyć na nią ręce! - Krzyczała. Żyły na jej szyi wyszły, a jej twarz nabrała oszałamiającego odcienia czerwieni, a ona nadal krzyczała na mnie. I w końcu pękło, popchnąłem ją na ścianę i przejechałem palcem w dół jej szyi, a ona wiła się pod moim dotykiem.<br />
<br />
- Gdzie do cholery jest? - Zanim zdążyła odpowiedzieć drzwi otworzyły się a moim oczom ukazała się Zara. Jej włosy były rzucone w nieładzie a duży t-shirt wisiał na jej ramionach. W sumie, wyglądała pięknie.<br />
<br />
- Kochanie. - Odepchnąłem jej współlokatorkę i podszedłem do Zary, wyciągnęła drżącą rękę a ja zatrzymałem się, marszcząc brwi.<br />
<br />
- Proszę zostaw mnie. - Wyszeptała, a jej oczy wyglądały jakby płakała dzisiaj już z jakiś dwunasty raz.<br />
<br />
- Nie. - Powiedziałem surowo i owinąłem swoją reke wokół jej tali chwytając ją za biodra następnie przyciągnąłem ją do mojej klatki piersiowej.<br />
<br />
- Przykro mi, kochanie. Tak mi przykro, nie wiem, co sobie myślałem, obiecuję, że już nigdy cię nie skrzywdzę, proszę, pozwól mi to wyjaśnić. - Przycisnąłem jej ciało mocniej do siebie, czułem jak jej łzy moczyły moja koszule, podniosła głowę i spojrzała na mnie, zaczęła kręcić głową, ale zanim mogła wydobyć z siebie słowa. Przycisnąłem jej usta do swoich. Stała oszołomiona przez chwilę, ale wkrótce odwzajemniła pocałunek a ja czułem jej miękkie usta na swoich. To nie było nic innego jak zwykły pocałunek jakie miałem wcześniej, ale on był powolny i słodki a ja nie musiałem jej do tego zmuszać. Jej miękkie usta lekko rozchyliły się, a ja niepewnie wsunąłem swój język. Moje usta mrowiły i ogrzewały się jej ustami. Byłem bardzo rozczarowany, kiedy go przerwała. Przycisnąłem swoje czoło do jej, jej pierś unosiła się i opadała a ja czułem jak jej serce wali na mojej klatce piersiowej. Uniosłem podbródek i pochyliłem się lekko składając słodki pocałunek na jej ustach.<br />
<br />
- Przykro mi. - Westchnąłem gdy moje tętno spadło do normy.<br />
<br />
- To już nigdy się nie powtórzy.<br />
<br />
<br />
<br />
PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO TO TRWAŁO. JEŚLI SĄ TU JAKIEŚ BŁĘDY ( A NA PEWNO SĄ ) BARDZO PRZEPRASZAM, ALE ŚPIESZYŁAM SIĘ. WYBACZCIE.<br />
<br />
TWITTER : @paulineesk (<a href="http://www.twitter.com/paulineesk"> www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-80853681227488923462013-04-27T07:56:00.000-07:002013-04-27T07:56:32.410-07:00Rozdział 9<br />
Zayn POV<br />
Dotarliśmy do Max'a, którego ekspresja się zmieniła i szczerze mówiąc, to mnie przeraziło. Staliśmy wokół i po prostu patrzeliśmy na siebie, wydawało mi się że stoimy tu już wieki, nagle Alex przerwał milczenie.<br />
<br />
- Dobrze... - Przeszedł obok nas i stanął zaledwie kilka centymetrów od Maxa. Alex nie bał się niczego i nikogo, dosłownie, dzieciak nie miał serca. Stracił rodzinę, gdy był młody i praktycznie mieszkał na ulicy, gdy Max go znalazł od razu przygarnął go do gangu.<br />
<br />
- Masz moje pieniądze? - Max spojrzał prosto na mnie. Pokręciłem głową i stanałem obok Alex'a.<br />
<br />
- Mamy więcej niż połowę, jeśli dobrze pamiętam, to dałeś nam dwa miesiące. - Syknąłem. Nie mogę uwierzyć, że wezwał nas tutaj tylko po to, mógł się o to spytać przez telefon. Max uniósł brwi.<br />
<br />
- Cóż, zmieniłem zdanie. - Wzruszył ramionami i skrzyżował ręce na piersi.<br />
<br />
- Chcę pieniędzy w przyszłym tygodniu. - Rzucił papierosa na ziemię i przydeptał go.<br />
<br />
- Słyszałem, że byłeś nieco ... rozkojarzony, Malik? - Jego wzrok przesunął się na mnie.<br />
<br />
- To nie twoja sprawa, Max. - Uśmiechnął się szyderczo. Wiedział, że nie powinien interweniować w moje życie osobiste.<br />
<br />
- Oh, ale jest, jeśli jest coś cię powstrzymuje od robienia interesów, to moim interesem, jest się tego pozbyć. - Zagroził. Miałem już naprawdę dość, nagle cały strach przed nim zniknął i zrobiłem krok do przodu.<br />
<br />
- Nie mieszaj jej do tego. - Max odchylił głowę do tyłu, chichocząc.<br />
<br />
- Zayn, uspokój się, nie chcę nic wspólnego z twoją suką, skup się na swojej pracy, to wszystko czego chcę. - Powiedział ponownie. Już drugi raz dzisiaj ktoś znieważył Zare. Moja pięść nawiązał kontakt ze szczęką Maxa a jego głowa przesunęła się w bok. Krew ściekała po jego ustach, a on odzyskał kontrole nad swoim ciałem.<br />
<br />
- Zły ruch Malik. - Powiedział przed rzuceniem się na mnie. Otrzymałem kilkanaście ciosów w brzuch i szczękę, zgiąłem się z bólu. Jordan i Niall próbowali powstrzymać Max'a a Liam zrobił krok przede mną, blokując ramiona Max'a.<br />
<br />
- Chłopacy, starczy. - Głos Louisa zabrzmiał za mną, przyciskał moje ręce do pleców, żebym przypadkiem ponownie nie zaatakował Max'a.<br />
<br />
- Przepraszam musimy już iść. To się nigdy nie powtórzy. - Louis przeprosił i rzem z Liam'em pociągneli mnie z powrotem do samochodu, zostawiając Niall'a, Jordan'a i Alex'a z Max'em.<br />
<br />
- Kutas kurwa. - Mruknąłem, kiedy wszedłem na siedzenie pasażera. Przebiegłem sfrustrowany ręka po moich włosach, próbując uspokoić oddech, wiedziałem, że zapłacę za zaatakowanie Max'a. Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Obiecałem sobie, że nie pozwolę skrzywdzić moich bliskich. Może to dlatego.<br />
<br />
Zara POV<br />
Harry i ja siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim, wydawało mi się, że siedzimy już tak parę godzin. Miałam rację co do niego, był słodki. Znał Zayn'a całe swoje życie i byli praktycznie jak bracia. To było miłe, mówił mi o wszystkim, ale nie mogłam zatrzymać dokuczliwego głosu w mojej głowie, który kazał mi zapytać o jego życie. Kiedy Harry miał czternaście lat jego ojciec zostawił go z mamą i siostrą z niczym, jego mama pracowała na dwa etaty, aby utrzymać go i siostrę. Opowiedział mi również o tamtej nocy, kiedy Zayn poznał Alex'a, jednego z członków gangu, na lokalnej imprezie. Wszyscy szybko zostali przyjaciółmi, ale Harry powiedział, że zawsze wiedział, że z Alex'em jest coś nie tak, on i Zayn w czasie jednej imprezy odkryli, że Alex handluje narkotykami. Harry starał się milczeć o całej tej sytuacji, ale to przypadkowo wysunął się z jego ust jednej nocy, a Alex opowiedział mu wszystko. Alex powiedział mu, jak Max pomógł mu stanąć na nogi, na pewno wiedział, że to było złe, ale prawdopodobnie skończyłby w końcu martwy.<br />
<br />
- Więc Alex przyprowadził nas do Max'a i tak właśnie się zaczęło. - Wymamrotał. Widać było, że czuje się nieco nieswojo ujawniając mi te informacje, ale kontynuował.<br />
<br />
- Wiedzieliśmy, że Max robi dużo rzeczy, takich jak zabijanie ludzi i takie tam, ale dzięki niemu mogliśmy zarabiać pieniądze i to dość duże. Z drugiej strony Zayn, nie ma ograniczeń. Zrobiłby to, co do cholery chce. Jeśli ma kogoś zabić to... - Wzruszył ramionami<br />
<br />
- Zabije kogoś. On nie ma nic przeciwko. - Mój oddech przyśpieszył na myśl o tym, że Zayn może kogoś zabić, mój umysł natychmiast wrócił do tej nocy kiedy się poznaliśmy, ta dziewczyna, łzy zaczęły zbierać się na obrzeżu moich oczu. Starałam się nie trząść, i usunąć te myśli z mojego umysłu, ale to tylko spowodowało, że łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Harry spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs, a jego twarz zasmuciła się, przysunął się bliżej i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.<br />
<br />
- Przepraszam nie powinnam ci tego mówić. Nie pozwolę mu cię skrzywdzić, obiecuje. - Mówił spokojnie, a moje łzy plamiły jego biały t-shirt. Wzięłam głęboki oddech, a on gładził moje włosy.<br />
<br />
- Przykro mi, nie powinienem tego mówić, to nie jest odpowiednie miejsce. - Czułam jego miętowy oddech na moim policzku, a ja nadal pociągałam nosem przytulona do jego klatki piersiowej, wdychając jego słodki zapach.<br />
<br />
- Możesz kontynuować? To znaczy, chcę wiedzieć więcej o Zaynie. On nie mówi o sobie zbyt dużo. - Oderwałam się od piersi Harry'ego a on spojrzał na mnie ze znużeniem. Przegryzł dolną wargę i pokręcił głową.<br />
<br />
- Nie mogę. - Westchnął.<br />
<br />
- Powie ci w swoim czasie, Z. Nie martw się. - Posłał mi uspokajający uśmiech w tym samym momencie drzwi otworzyły się z hukiem. Do środka weszli chłopacy. Moje oczy wylądowały na Zaynie, którego ręka była szczelnie owinięta wokół ramion chłopaków a krew płynęła mu z nosa, dyszałam z przerażenia, stanął obok Harry'ego i patrzył na bliskość miedzy nami, podszedł do mnie i chwycił mnie wolną ręką następnie wrzucił mnie sobie przez ramię. Nie tracił czasu idąc po schodach, omijał dwa, nawet trzy stopnie naraz. Kopnięciem otworzył drzwi i rzucił mnie na łóżko, usiadłam na krawędzi, tak daleko od niego, jak to tylko możliwe. Chodził po pokoju.<br />
<br />
- Co to było, co? - W końcu przemówił. Spojrzałam w górę, a jego twarz była kilka centymetrów od mojej, czułam jego oddech na policzku.<br />
<br />
- Nie wiem, o czym mówisz. - Wyszeptałam. Jego oczy migotały, zacisnął szczękę i stanął prosto, uderzył krwawiącą pięścią w ścianę.<br />
- Nie chcę cię wokół Harry'ego. - Mówił spokojnie. Zmarszczyłam brwi na jego komentarz.<br />
<br />
- Nie podoba mi się sposób, w jaki patrzy na ciebie, jesteś moja. - Mówił prawie szeptem i usiadł obok mnie. Wziął mnie na kolana, krzywiąc się lekko, gdy moja ręka przejechałam po jego brzuchu.<br />
<br />
- Mówiłem ci kochanie, nie wolno ci się kontaktować z innymi chłopakami.<br />
<br />
- Ty, kurwa, żartujesz. - Mruknęłam.<br />
<br />
- To musi być żart. Nie możesz uczciwie powiedzieć, że myślisz, że to jest w porządku. - Wskazałam na miejsca wokół siebie i modliłam się, aby wiedział, co starałem się powiedzieć.<br />
<br />
- Nie chcę tego Zayn, nie możesz być taki głupi, jesteś popieprzony, odkąd wtargnąłeś do mojego pokoju, nie przestałam płakać. Zrobiłeś w moim życiu absolutny bałagan kurwa, chcę żebyś zostawił mnie w spokoju. - Krzyknęłam, moje pięści zacisnęły się na przeciwko moich ud. Patrzał na mnie tępo, stojąc i uśmiechając się.<br />
<br />
- Jesteś słodka kiedy się denerwujesz. - Podszedł bliżej i przełożył kilka kosmyków moich włosów za ucho. Nic nie mówił, tylko patrzał w moje oczy, a ja w jego. Staliśmy tak przez kilka minut i ostatecznie zatonęłam w nich.<br />
<br />
- Powinniśmy się oczyścić. -Mruknął, odsuwając się i chwytając mnie za rękę. Jego palce były pokryte ciemno czerwoną substancją.<br />
<br />
- Gdzie jest łazienka?. - Zapytałam. Uśmiechnął się i zaprowadził mnie do drzwi na końcu korytarzu. Pochylił się i otworzył szafkę, sięgając do środka, by chwycić zestaw pierwszej pomocy.<br />
<br />
- Usiądź. - Rozkazałam. Zaśmiał się i usiadł na podłodze, krzyżując nogi przed sobą. Zrobiłam to samo i zbadałam zawartość pudełka. Chwyciłam antyseptyczne chusteczki i delikatnie podniosłam jego rękę i otarłam krew z rany. Skrzywił się za każdym razem gdy przyniosłam waciki na jego otwartą ranę, a ja za każdym razem wymamrotałam ciche "przepraszam". Po oczyszczeniu ran na jego kostkach, owinęłam je w biały bandaż i opuściłam jego rękę. Wyrzuciłam brudne waciki i spojrzałam na moje kolejne wyzwanie, jego twarz. Zamoczyłam wacik i przyniosłam go na jego brwi, gdzie miał małe nacięcia. Przecierałam nim delikatnie.<br />
<br />
- Jesteś w tym dobra. - Wymamrotał, jego oczy nie odrywały się od mojej twarzy. Czułam jego gorący, a zarazem chłodny oddech na moim policzku. Spuściłam wzrok i skupiłam się na oczyszczaniu jego ran. Po tym jak udało mi się oczyścić jego rany i trzymać gębę na kłódkę, aby nie zapytać co się stało, skończyło się na tym, że siedzieliśmy naprzeciwko siebie na podłodze i po prostu się na siebie patrzeliśmy. Patrzałam na jego siniaki, które zostały rozrzucone na jego twarzy, a on studiował moją twarz ciągle zmieniających ekspresję. Nagle poczułam jego miękkie wargi na swoich, następnie przeniósł je na moją szyję. Zamrugałam, na myśl, że to jest całkowicie nie w porządku i powiedziałam cicho.<br />
<br />
- Nie chcę tego. - Na jego twarzy pojawiła się złość.<br />
<br />
- Masz robić to co mówię, masz mi być posłuszna.<br />
<br />
- Nie jestem przedmiotem, mam uczucia, mam swoje życie. Nie możesz mnie kontrolować. - Mówiłam w nadziei, że on zrozumie, ale oczywiście, że nie. Wstał nagle, złapał z tyłu za nogi i posadził mnie na zlewie.<br />
<br />
- Nie testuj mojej cierpliwości kochanie. - Syknął.<br />
<br />
- Zabierz mnie do domu. - Stwierdziłam. Widziałam gniew w jego oczach, ale mówiłam dalej.<br />
<br />
- Nie chcę tu być, nie chcę być z tobą, dlaczego nie możesz tego zrozumieć? Jesteś pieprzonym mordercą i nigdy nie będę twoja. - Szczerze mówiąc wiedziałam, ze Zayn może skrzywdzić ludzi, ale nigdy nie myślałem, że położy ręce na mnie, ale to zrobił. Gdy tylko te słowa opuściły moje usta wierzchem dłoni nawiązał kontakt z moim policzkiem, powodując że moja głowa odsunęła się w bok. Nie śmiałam spojrzeć mu w oczy, trzymałem głowę odwróconą w bok a z moich oczu popłynęły łzy, które starałam się zatrzymać przez cały dzień, na marne. Stanął między moimi nogami. Położył ręce wokół mojej talii i postawił mnie na ziemi. Wyrwałam się z jego uścisku i wybiegłam z łazienki na dół do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam Harr'ego na kanapie.<br />
<br />
- Harry. - Mój głos się załamał, a on natychmiast spojrzał na mnie.<br />
<br />
- Proszę, zabierz mnie do domu. - Skinął głową, wstał i chwytając swoją kurtkę prowadził mnie do drzwi.<br />
<br />
<br />
<br />
I jak wam się podoba? ;)<br />
<br />
<h3>
<u>CZYTASZ = KOMENTUJESZ</u></h3>
<br />
TWITTER : @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-66392637172427557542013-04-25T02:45:00.000-07:002013-04-25T02:45:05.137-07:00Rozdział 8<br />
Byliśmy już w połowie drogi po schodach, ręka Zayna była pokryta krwią, chwycił mnie i ciągnął ze sobą, gdy nagle czyjś piskliwy głos odbił się echem w całym domu, powodując u mnie dreszcze.<br />
<br />
- Zayn JAVAAD Malik! - Głos stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy wkrótce naszym oczom ukazała się postać dziewczyny.<br />
<br />
- TY! - Wysoka, ciemnoskóra dziewczyna wskazała palcem na Zayna.<br />
<br />
- Co zrobiłeś Niall'owi? - Jej ciemne włosy zakręciły się w ogniu z wściekłości, a jej policzki zaczerwieniły się. Zayn puścił moją rękę i podrapał się po nosie, ściskając powieki, odwrócił się i powiedział ochrypłym głosem.<br />
<br />
- Mam gościa, Danielle, idź zapytać Liama.<br />
<br />
- Oh. - Ona spojrzała się na mnie, a jej głos złagodniał i ciepły uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy.<br />
<br />
- Witaj, jestem Danielle, a ty? - Zakręciła się na schodach i wyciągnęła rękę.<br />
<br />
- Zara. - Szepnęłam, ze znużeniem potrząsając dłoń.<br />
<br />
- Och, jakie piękne imię! - Odwróciła się do Zayna, a jej ciemne oczy pociemniały.<br />
<br />
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz gościa? - Uderzyła lekko Zayna i złapała mnie za rękę.<br />
<br />
- Chodź, zrobię ci coś do jedzenia. - Zaczęła ciągnąc mnie w dół po schodach, a ja spojrzałam na Zayna, który był teraz daleko za nami.<br />
<br />
- Danielle, zostaw ją proszę. - Jego głos był raczej spokojny, zrobił krok do przodu, blokując Danielle drogę.<br />
<br />
- Zamknij się, Zayn. Nie możesz po prostu przyjść z dziewczyną, uczynić ją świadkiem twojej bójki z Niall'em, a następnie zamknąć w pokoju. - Syknęła.<br />
<br />
- Plus, jestem samotna, potrzebuję damskiego towarzystwa! - Zachichotała. Zanim Zayn zdążył jej odpowiedzieć, jego komórka zaczęła dzwonić w kieszeni, wyciągnął ją, lekko zirytowany, jego twarz nagle zblakła. Jego jabłko Adama poruszało jakby połknął guzek w gardle. Spojrzałam w jego oczy, ale były one nieczytelne. Nie mogłam stwierdzić czy był zły, czy szczęśliwy. Trochę się bałam, nie wiedząc, co czuje Zayn. Czułam się bezbronna.<br />
<br />
- Halo. - W końcu odebrał, był to prawdopodobnie pierwszy raz kiedy widziałam go przestraszonego. Nawet kiedy był szczęśliwy, czy przyjazny zawsze było w nim coś z gniewu i ciemności, które promieniowały od niego, gdy słuchałam jego drżącego głosu, nie było to nic innego niż zwykły strach. Swoje zaciśnięte pięści rozluźnił, gdy słuchał głosu po drugiej stronie, Zayn nie mówił wiele, ale to, co mówiła druga osoba wyraźnie go zdenerwowało, bo jego strach szybko zniknął i pojawiła się wściekłość. Jego oczy pociemniały w ciągu sekundy, a jego policzki poczerwieniały ze złości, nasze oczy spotkaly się i udało mi się posłać uśmiech w jego stronę. Kilka minut później, zakończył połączenie i spojrzał na nas.<br />
<br />
- Idz do chłopaków i powiedz im, że jedziemy. Max dzwonił - Danielle zesztywniał na te słowa i puścila moją rękę, kiwając głową, poszła w kierunku salonu. Spojrzałam na Zayna, jego oczy jeszcze były ciemne.<br />
<br />
- Zostaniesz tu z Danielle, nawet nie myśl o ucieczce, wciąż mamy do omówienia to gówno, które odstawiłaś w restauracji. - Syknął przechodząc obok mnie. A ja stałam tam niezręcznie, naprawdę nie wiedziałam, czy powinienam iść za nim, ale jednak zdecydowałam, że tak. Wszyscy zebrali się w salonie i spojrzeli na mnie, gdy wszedłam.<br />
<br />
- Chodz tutaj. - Zayn poklepał miejsce obok siebie, podeszłam do niego i usiadłam. Jego ręka błądziła po moich biodrach a palcami kreślił małe kółka na mojej skórze podczas gdy słuchał uważnie, co mówi Niall.<br />
<br />
- Szczerze mówiąc, nie wiem, czego Max może chcieć o tej godzinie, nie kontaktował się z nami przez tydzień, a teraz decyduje się do nas zadzwonić? - Niall nadal mówił. Niektórzy chłopacy kiwnęli głowami, nie pamiętałam ich imion. Jeden z nich z brązowymi włosami, ułożonymi podobnie do Zayna, wstał.<br />
<br />
- Powiniśmy już iść, nie chcę, zdenerwować go jeszcze bardziej. - Starałam się nadążyć za ich rozmową, ale tak wiele dyskutowali, że poddałam się w ciągu kilku minut.<br />
<br />
- Gdzie do cholery jest Harry? - Westchnął Liam, wybierając numer na swoim telefonie, po piątej próbie, potarł czoło z frustracji.<br />
<br />
- Będziemy musieli obejść się bez niego, nie mamy czasu na znalezienie go, chodźmy. - Liam wstał, zresztą tak jak inni. Próbowałam zrozumieć, co się dzieje.<br />
<br />
- Gdzie idziesz? - Wyszeptałam kiedy Zayn i ja byliśmy sami w pokoju.<br />
<br />
- Nie twój zasrany interes. - Warknął. Zacisełam usta i skinęłam głową, spuściłam głowę w dół, wlepiając swój wzrok w podłogę aby nie spotkać się z jego oczami.<br />
<br />
- Pamiętaj, co ci powiedziałem, kochanie. Trzymaj się. - Podniósł delikatnie moją twarz i odwrócił w swoją stronę. Wzięłam głęboki oddech, a moje dłonie zaczęły robić się wilgotne, myślałam, że zamierza mnie pocałować, ale wszystkie myśli o intymnej chwili zniknął, gdy usłyszeliśmy za sobą głos.<br />
<br />
- Nie chcą przerywać takiego pięknego momentu ale, musimy już iść! - Powiedział z rozbawieniem.<br />
<br />
- Zayn. - Danielle pojawiła się w salonie z surową i przerażoną twarzą.<br />
<br />
- Przestań straszyć biedną dziewczynę i idz. - Machnęła lekceważąco ręką a Zayn puścił moją twarz następnie wyszedł z pokoju. Danielle podszedła do mnie i położyła swoją ciepłą dłoń na moim ramieniu.<br />
<br />
- Będzie lepiej, obiecuję. - Powiedziała cicho. Skinęłam głową a ona złapała mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni, która była raczej mała jak na ten duży dom. Danielle podała mi herbatę a ja wzięłam ją łaskawie, przypomniała mi Sabelle i wiedziałam, że będziemy dobrymi przyjaciółmi. Nagle jej oczy posmutniały, a ja wiedziałam, że chciała zadać mi najtrudniejsze pytanie, czyli jak poznałam Zayna lub co z nim robię, ale tego nie zrobiła i za to jestem jej wdzięczna. Rozmawiałyśmy o szkole i o Liam'ie, to jej chłopak. Byłam w szoku, gdy powiedziała mi, że zabiera ją na randki randki, Liam nie wydaje się takim typem osoby. Nasza rozmowa została przerwana, gdy wesoły Harry pojawił się w kuchni.<br />
<br />
- Cześć! - Uśmiechnął się, pokazując swoje piękne dołeczki. Chciałam się go zapytać, co on tu robi, wydawał się, taki szczery, miły, nie pasował tutaj w ogóle. <br />
<br />
- Cześć było miło, Z.- Zaskoczyło mnie nagłe ciepło, które podsycało moją twarz, pulchne różowe usta Harry'ego były tylko kilka centymetrów od mojego ucha i jego czekoladowe loki łaskotało mnie w policzek. Odwróciłem się i posłałam mu uśmiech.<br />
<br />
- Hej. - Mruknęłam. Uśmiechnął się i podszedł do lodówki, zaczął w niej grzebać.<br />
<br />
- Jest późno, dlaczego wciąż tu jesteś? Gdzie Zayn i wszyscy? - Harry zapytał a jego głowa wychyliła się zza drzwi lodówki.<br />
<br />
- Uh, nie jestem pewna. - Zwróciłam się do Danielle, która patrzyła tępo na Harry'ego.<br />
<br />
- Czyżby Liam do ciebie nie dzwonił? Max zadzwonił i musieli jechać, szukali Ciebie. - Powiedziała Danielle. Szmaragdowe oczy Harry'ego rozszerzyły i zamknął lodówkę, jego twarz stała się blada tak samo jak Zayna wcześniej i odchrząknął. Szybko spojrzał na mnie, a następnie z powrotem na Danielle, która pokręciła głową. Świetnie, rozmawiają o mnie.<br />
<br />
- Chcesz iść do domu? - Nagle zapytał Harry. Chciałam powiedzieć, że tak, ale przypomniał mi się groźny głos Zayna i skończyło się na energicznym potrząsaniu głową. Harry stłumił śmiech i wyciągnął rękę, która chętnie złapałam. Zaprowadził mnie do salonu.<br />
<br />
- Obejrzysz ze mną film? - Spytał, pełen nadziei. Skinęłam głową i usiadłam na drugim końcu kanapy. Harry spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.<br />
<br />
- Nie gryzę, wiesz? - Zarumieniłam się i spojrzałam do kuchni, gdzie stała Danielle, patrząc w swój telefon. Niestety, Harry wziął horror, nienawidzę horrorów. Jęknęłam, gdy tytuł filmu pojawił się na dużym ekranie a Harry odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. Niech cię, Harry. Na pewno będę miała koszmary tej nocy, mimo że mój cały dzień był po prostu koszmarem.<br />
<br />
- Boisz się? - Zapytał Harry, przerywając moje myśli. Pokręciłam głową, a następnie zaczerwieniłam się kiedy uniósł brwi na mnie. Zasłoniłam dłońmi swoją twarz, zaśmiał się, wstał i podszedł do telewizora i wyłączył go.<br />
<br />
- Pozwól, że zadam ci kilka pytań.<br />
<br />
Zayn POV<br />
<br />
<br />
Wsiadłem na miejsce kierowcy do czarnego Range Rovera, starałem się być spokojny i opanowany, ale wiedziałem, że nikogo nie oszukam. Szczerze mówiąc telefon Maxa zaskoczył mnie. On nigdy nas nie wzywał, a jeśli już to zrobił, to oznaczało że ma problem. Nasze gangi pracowały w hierarchii. Ja jestem liderem naszego gangu, który pracował w północnej części Londynu, było kilka gangów w południowym Londynie, ale nie wiem o nich zbyt wiele. Max był przywódcą wszystkich gangów w Londynie. Nie chcę się chwalić czy coś, ale nasz gang był najsilniejszym w północnym Londynie.<br />
<br />
- Myślisz, że czego on chcę? - Zapytał Louis, gdy tylko wjechaliśmy na ulicę. Wzruszyłem ramionami, nie chcę o tym myśleć za dużo, moje myśli wędrowały do ostatniego wezwania Maxa. To było trzy tygodnie temu, mieliśmy przewiezc ogromny ładunek pieniędzy, aby wejść do niektórych połączeń w Dublinie. Max nie mógł odebrać pieniędzy, więc zadzwonił do nas. Kiedy przyjechaliśmy, zdaliśmy sobie sprawę, że razem z pieniędzmi zabraliśmy bomby. Nie byliśmy przygotowani na coś takiego, więc nie mieliśmy wyboru i nie nie wzięliśmy pieniędzy, oczywiście, Max'owi to się nie spodobało. Był wkurzony, ale można go za to winić? Podczas jazdy wszyscy milczeli. Dotarliśmy do pustego budynku, w którym załatwialiśmy interesy. Wyłączyłem silnik i rozejrzałem się, dopóki nie zobaczyłem Max'a pochylonego przed maską samochodu, papieros zwisał z jego ust. To jest to, Westchnąłem i spojrzałem na chłopaków, wskazując drzwi i wyszedłem.<br />
<br />
<br />
TWITTER: @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-46890387684345511312013-04-23T07:08:00.002-07:002013-04-23T07:08:06.500-07:00Rozdział 7<br />
Kolegów? Przeknełam głośno śline, to nie może być dobre. Co jeśli oni mnie nienawidzą? Co jeśli oni chcą mnie zabić! Dyszałam ze strachu kurczowo trzymając ręke na klamce nagle Zayn wyłączył silnik zwracając się do mnie z rozbawieniem w głosie.<br />
<br />
- Wszystko w porządku, kochanie? - Nie patrzałam na niego, zamiast tego szeroko otorzyłam oczy gdy zobaczyłam rezydencje naprzeciwko mnie. Podjazd był duży wokół znajdowała się duża fontanna. Światła się zapaliły a na podjazd wyszedł Harry, chłopak którego widziałam wcześniej.<br />
<br />
- Chodź. - Zayn szturchnął mnie swoim łokciem i czekałam na niego aż wyjdzie i odblokuje drzwi. On pewnie położył rękę wokół mojej talii i wyciągnął mnie z samochodu, na bruk, wylądowałam z hukiem. Jako że stał tam Harry, podał mi swoją ręke, splatając ze sobą nasze palce. Moje serce przyspieszyło jego ciepła dłoń była złaczona z moją, wywołując dreszcze na mojej skórze.<br />
<br />
- Cześć. - Mrugnął, kołysał się dalej na palcach, ręce wsunął głęboko do kieszeni swoich obcisłych, czarnych dżinsów. Uśmiechnął się, pokazując swoje idealne zęby, w jego policzkach pojawiły się dołeczki, podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Owinął swoje ręce opiekuńczo wokół mojej talii, wtopiłam się w jego dotyk, jego loki łaskotały moją szyję, a ja głęboko wdychałam zapach papierosów i alkoholu. Zayn odchrząknął za nami i pociągnął mnie za rękę wyciągając mnie z uścisku Harry'ego. Zarumieniłam się i spojrzałam w kierunku rezydencji podczas gdy Zayn i Harry omawiali coś szeptem.<br />
<br />
<br />
- Chodźmy, kochanie. - Powiedział Zayn i pociągnął mnie w kierunku domu.<br />
<br />
- Miło było cię znow zobaczyć, Z! - Odkrzyknął Harry i poszedł w kierunku przeciwnym do nas.<br />
<br />
- On nie idzie z nami? - Zmarszczyłam brwi, gdy spojrzałam na Zayna.<br />
<br />
- Nie, on dołączy do nas później, dlaczego pytasz?<br />
<br />
- Uh, po prostu zastanawiam się. - Wymamrotałam. Szczerze mówiąc lubię Harry'ego. Wydawał się, taki słodki i przyjazny, mogłam się tylko modlić, aby reszta chłopaków była taka sama. Spacer do drzwi był długi i żmudny, moje nogi były ciężkie i zmęczone, kiedy w końcu dotarliśmy do drzwi. Nie byłam zdenerwowana przed spotkaniem, ale nagle poczułam się fizycznie chora. Co, jeśli oni naprawdę mnie nienawidzą? Niall, ten irlandczyk, bałam się go. Było w nim coś, że gdy tylko na niego spojrzałam chciałam uciekać. Ku mojej konsternacji, to właśnie Niall otworzył nam drzwi zanim Zayn zdązył nawet wyciągnąć swoje klucze. Moje oczy natychmiast spotkały się z jego zimnym spojrzeniem. Odwróciłam wzrok, czując się bardzo skrępowana.<br />
<br />
- Hej Niall. - Zayn przywitał się z Niall'em, który odsunął się na bok, aby nas przepuścić w drzwiach.<br />
<br />
- Pamiętasz Zare?<br />
<br />
- Tak. - Uśmiechnął się złośliwie. Rozejrzałam się po przedniej części domu i moja szczęka opadla w zachwycie. Duża przestrzeń była wypełniona zdjęciami, to musiał być ich gang. Żyrandol, który wisiał nad nami przywoływał ten pokój do życia i uczynił tą sytuacje nieco bardziej komfortową, przynajmniej żyli w luksusie. Zanim zdążyłam zapytać, jak oni zdobyli pieniądze na te wszystkie rzeczy, potrząsnełam głową i spojrzałam na Zayna, który uśmiechał się do mnie.<br />
<br />
- I jak? - Powiedział, posyłając mi uśmiech.<br />
<br />
- Jest pięknie. - Westchnełam, rozglądając się. Zayn roześmiał się i chwycił moją rękę, zaprowadził mnie dopomieszczenia, które wydawało się być salonem. Znajdowały się tam dwie duże sofy, a trzech chłopaków leżało na nich, na wykładzinie leżało jedzenie i piwo. Wpatrywali się w 60-calowy telewizor z płaskim ekranem, który znajdowal się na ścianie. Zayn odchrząknął, a chłopak z brązowymi oczami spojrzał na nas, następnie zatrzymał film. Reszta chłopaków jękneła i spojrzała na nas. Chwyciłam rękę Zayna mocniej, czując że moje serce przyśpieszyło. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie.<br />
<br />
- Zayn. - Powiedzial jeden z nich, jego ciemne brązowe oczy migotały, spojrzał się na mnie, następnie z powrotem na Zayna.<br />
<br />
- Co my mówiliśmy o prowadzeniu biznesu w naszym domu? - Przechylił głowę na bok i skrzyżował ręce na piersi, pokazując tatuaże na przedramionach. Przegryzłam dolną wargę. Ja jestem biznesem? Czy to oznacza, że chcą mnie zabić? Moje ręce zaczęły drżeć. Zayn spojrzał na nasze dłonie i potarł kciukiem moje plecy.<br />
<br />
- Ona nie jest biznesem, Liam. - Zayn splunął. Liam przewrócił oczami a reszta chłopaków wstała.<br />
<br />
- Nazywa się Zara, jest teraz ze mną więc proponuję traktować ją z szacunkiem, kurwa. - Stwierdził Zayn.<br />
<br />
- Jak długo zamierzasz z nią być, stary? - Liam przemówił ponownie kierując swoją uwagę na mnie.<br />
<br />
- Gdy tylko pójdziesz z nim do łóżka, staniesz się dla niego śmieciem. - Splunął. Byłam zaskoczona jego słowami, wiedziałam, że to będzie trudne, ale nie wiedziałam, że będzie to aż tak okrutne. Łzy zaczeły się zbierać w moich oczach a Zayn ściskał moje mocniej.<br />
<br />
- Masz rację, ona jest jego kolejną suką. - Akcent Niall'a zabrzmiał w moich uszach, przyniosłam wolną rękę do moich drżących warg. Ciepła dłoń Zayn zsuneła się z mojej, a ja zostałam zepchnięta na bok, Zayn podszedł do chłopaków. Patrzałam jak hałas wypełnił pokoj i zobaczyłam, Niall'a trzymającego się za nos, krew płynełam po jego ustach. Nagle Zayn rzucił się na Niall'a, uderzył go pięścią w szczęke. Stałam tam patrząc z przerażeniem na miejsce przede mną. Niall był teraz na ziemi przetrzymywany prze Zayna, pochylił się lekko i uniósł pięść jeszcze raz.<br />
<br />
- Zayn ... proszę przestań. - Praktycznie zapiszczałam, co spowodowało, że wszystkie głowy spojrzały na mnie po raz kolejny. Zayn spojrzał w górę. Wyprostował się i zdjął nogę z piersi Niall'a, i podszedł do mnie. Niall był jeszcze na ziemi, trzymając się za brzuch, Zayn wziął mnie za rękę i odwrócił się do chłopaków.<br />
<br />
- Macie coś jeszcze do powiedzenia? - syknął. Potrząsali głowami a Zayn zaczął prowadzić mnie w kierunku klatki schodowej.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Przepraszam za wszelkie błędy.<br />
<br />
Zrobicie coś dla mnie? Dobijcie tutaj do 20 komentarzy? Proszę będzie mi baardzo miło ;)<br />
<br />
TWITTER : @paulineesk ( www.twitter.com/paulineesk )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-89735740413758512492013-04-21T09:48:00.001-07:002013-04-21T09:48:17.900-07:00Rozdział 6<br />
- O której godzinie kończysz? - Zapytał Zayn nie zdając sobie trudu, aby sprawdzić godzinę na swoim telefonie. Przetarłam ostatni stół i położyłam sól oraz pieprz.<br />
<br />
- Za dziesięć minut. - Odpowiedziałam uprzejmie. Miałam już go dość, siedział tu cały dzień obserwując każdy mój ruch.<br />
<br />
- Nie mogę uwierzyć, że zmarnowałem sześć godzin na ciebie. - Wymamrotał.<br />
<br />
- To idz stąd. - Rzuciłam, co spowodowało, że w końcu przestał patrzeć w telefon i spojrzał w górę, patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami. Pracowałam cały dzień, i nie mam zamiaru użerać się z nim.<br />
<br />
- Nie musisz iść przypadkiem kogoś zabić? - Krzyknąłem. Wszystkie oczy wpatrywały się na mnie i widziałam, jak Jake potrząsnął głową. W oczach Zayna pojawił się gniew, stał zaciskając pięści po obu stronach. Moje tętno przyspieszyło i zaczęłam drżeć, ale to nie powstrzymało mnie od wykrzyknięcia następnych słów.<br />
<br />
- Jesteś zwykłym morderca! - Jego oczy pociemniały w odcieniach czerni i szarości, gdyby jego wzrok mógł zabijać , już dawno by nie żyłam.<br />
<br />
- Idz po swoje rzeczy i jedziemy stąd. - Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała, wziął głęboki wdech, aby uspokoić gniew. Ludzie patrzyli na mnie z sympatią, co dało mi jeszcze więcej odwagi.<br />
<br />
- Ja nigdzie z tobą nie jadę. - Powiedziałam akcentując każde słowo i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zezłościłam go i wiedziałam o tym, ale nie miałam zamiaru pozwolić mu kontrolować moje życia.<br />
<br />
- Zara ... - Jego głos był spleciony z jadem. Zanim mogłam przetworzyć jego gwałtowne ruchy, był za ladą, trzymając rękę z tyłu moich ud, tuż pod moim tyłkiem. Podniósł mnie przez ramię i zaczął iść do wyjścia.<br />
<br />
- Zayn, Puść mnie! - Pisnęłam, waląc go po plecach i kopiąc w klatkę piersiową, co oczywiście prowadziło do tego, że klepał mnie w tyłek.<br />
<br />
- Nie ruszaj się , dobrze? - Wydawało się że jego głosu zniknął gniew, co spowodowało, że stałam się jeszcze bardziej zła. Byliśmy na zewnątrz, a ja wciąż kopiąc go, patrzyłam na przerażone twarze ludzi, idioci kurwa nawet nie myślą, aby mi pomóc!<br />
<br />
- Zayn, postaw mnie w tej chwili, albo to skończy się zle! -Krzyknełam.<br />
<br />
- Tak? Co zamierzasz zrobić, kochanie? Mogę cię zabić w mgnieniu oka. - Nie musiałam go widzieć, aby wyczuć uśmieszek w jego głosie. Zabrał mnie do swojego samochodu i pchnął mnie na bok, otworzył drzwi i wsunął mnie do niego. Kiedy już zamknął drzwi, sięgnęłam do klamki i potrząsałam nią jak wariat, to nie ma sensu, zamknął mnie. Wszedł na siedzenie kierowcy i uruchomił samochód, uśmiech zdobił jego doskonale wyrzeźbioną twarz.<br />
<br />
- Jesteś pieprzonym wariatem, czy wiesz, że...? - Krzyknęłam.<br />
<br />
- To jest porwanie, można za to pójść do więzienia! - Jego euforyczny śmiech wypełnił zamkniętą przestrzeń, a on spojrzał na mnie.<br />
<br />
- Myślisz, że nigdy nie byłem w wiezieniu? Myślisz, że policja mnie nie szuka? - Zachichotał i pokręcił głową.<br />
<br />
- Och, kochanie, musisz się dużo nauczyć. - Resztę jazdy samochodem przemilczał i nie miałem pojęcia, gdzie jedziemy, więc przez ten czas wpatrywałam się w niego. Nawet znając jego niebezpieczne i groźne zachowania, był piękny. Jego kości policzkowe były widoczne wraz z jego linią szczęki. Jego włosy były postawione na żel. Nawet teraz, gdy był nieco "spokojniejszy", widoczne były żyły, biegły od jego szyi, aż do obojczyków, które zostały pokryte tatuażami. Był uderzająco piękny i nie mogłam powstrzymać westchnienia, które opuściło moje usta.<br />
<br />
- Co? - Zapytał, spoglądając na mnie następnie z powrotem na drogę.<br />
- Uh, nic. - Wymamrotałam patrząc przez okno.<br />
<br />
- Nie mówiłem ci, aby nigdy nie kłamać? - Jego głos był surowy , jęknęłam przypomniając sobie nasze "zasady".<br />
<br />
- Co jest? - Naciskał. Zaciśnełam usta i siedząc cicho, patrzyłam przez okno.<br />
<br />
- Cholera, Zara - Uderzył pięścią w kierownice, powodując, że musiałam układać swoje myśli od początku.<br />
<br />
- Jesteś piękny. - Wyrwało mi się. Ścisnęłam swoje zamknięte oczy i zaciśnełam dłonie w pięści, dlaczego ja po prostu to powiedziałam? Zaśmiał się a ja otworzyłam oczy lekko patrząc w jego kierunku, na jego twarzy widniał, miły, ciepły uśmiech. Oblizał swoje wargi i spojrzał na drogę po czym z powrotem na mnie.<br />
<br />
- Dziękuję, kochanie, ty też jesteś piękna.- Resztę jazdy samochodem spędziłam na myśleniu o tym co powiedział, że jestem piękna. Nikt nigdy nie powiedział, że jestem piękna, owszem jestem ładna w makijażu, ale żeby od razu piękna. Moje serce przyśpieszało za każdym razem, gdy złapał go na patrzeniu się na mnie, wstydziłam się, nie chcąc patrzeć na niego zbyt długo.<br />
<br />
- Dokąd mnie zabierasz? W końcu spytałam.<br />
<br />
- Nadszedł czas, abyś poznała moich kolegów. - Powiedział cicho, gdy wjechaliśmy dużym podjazdem.<br />
<br />
<br />
Proszę bardzo 6 rozdział. Rozdziały teraz będą pojawiać się czesciej, ponieważ będę miała więcej wolnego czasu ;)<br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">CZYTASZ = KOMENTUJESZ </span><br />
<br />
TWITTER : @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-24785804835418237632013-04-20T05:15:00.001-07:002013-04-20T05:15:24.053-07:00Rozdział 5<br />
Zayn POV:<br />
<br />
Nie zamierzam kłamać, poczułem się zły zostawiając Zare w takim stanie, ale ona była coraz bardziej denerwująca. Po około pół godziny jazdy, w końcu wróciłem z powrotem do domu, który dzieliłem z chłopakami. Wyłączyłem silnik, I wyszedłem na rześkie powietrze Londynu. Sięgnąłem do długości kieszeni i wyciągnąłem paczkę fajek, włożyłem papierosa między moje spierzchnięte usta i z powrotem włożyłem swoje ręce w kieszenie, w poszukiwaniu zapalniczki.<br />
<br />
- Jak poszło? - Harry pojawił się w drzwiach, z papierosem między ustami i zaoferował mi swoją zapalniczkę. Wziąłem ją łaskawie i zapaliłem papierosa, wdychając wszystkie śmiertelne substancje chemiczne.<br />
<br />
- Była zabawa, ale ten jej ciągły płacz jest irytujący. - Wzruszyłem ramionami opierając się o bok mojego samochodu.<br />
<br />
- Zamierzasz się z nią jeszcze spotkać? - Zapytał. Pokręciłem głową wydmuchując chmurę dymu.<br />
<br />
- Nie, po prostu chciałem, ją trochę przestraszyć. Masz pieniądze? - Spojrzałem w górę, strzepując popiół papierosa w bok, zauważyłem że Harry zesztywniał.<br />
<br />
- No i co? - Naciskałem<br />
<br />
- Ona ... ona powiedziała, że będzie miała jutro. - Wymamrotał, unikając kontaktu wzrokowego.<br />
<br />
- Cholera, Harry! - Zacisnąłem wolną rękę i uderzyłem o bok mojego, czarnego Range Rovera. Nienawidzę tego mówić, ponieważ to mój najlepszy przyjaciel, ale Harry był słaby, gdy chodziło o biznes, zawsze był za dobry dla ludzi.<br />
<br />
- Jeśli nie dostanę pieniędzy, jutro, zabiję ją ... - Warknąłem, uderzając pięścią o samochód jeszcze raz. Rzuciłem papierosa i zmiażdżyłem go piętą następnie wszedłem do domu. Zostałem powitany przez ciche "Cześć.",chłopacy siedzieli przed telewizorem, oglądając mecz piłki nożnej. Stanąłem przed telewizorem i wskazałem na Nialla, który pił piwo.<br />
<br />
- Pójdź jutro z Harrym, aby odzyskac moje pieniądze, jeśli ich nie ma, chcę ją martwą. - Niall skinął głową i wrócił do oglądania meczu piłki nożnej. Wiedziałem, że mogę liczyć na Nialla, nie musiałem mu mówic dwa razy co ma zrobić. Podobnie jak ja, nie bał się mieć trochę krwi na rękach. Reszta chłopaków głównie skupiała się na zbieraniu pieniędzy i upewniając się, że inne gangi nie weszły nam w drogę. To kończyło się zle, jeśli jakiś inny gang postawił stopy na naszym terytorium, jeżeli chodzi o ochronę moich bliskich, mogę wydawać się bezdusznym draniem, ale jeśli dotykasz ludzi, na których mi zależy - skończysz martwy. Gdy byłem już na górze w moim pokoju, zsunąłem swoje ubranie i położyłem się do mojego łóżka. Nie mogłem zasnąć przez co wydawało mi się leże już tutaj parę godzin, mój umysł dryfował wokół Zary. Musiałam ją mocno przestraszyć. Przecież ona na to zasłużyła. Myślała, że może uciec kopiąc mnie? Pieprzyć to, że umrę, nie pozwolę żeby suka mnie kontrolowała. Cokolwiek to było, skończyłem z nią, to była zabawa.<br />
<br />
<br />
<br />
Zara POV:<br />
<br />
Jęknęłam gdy poczułam promienie słońca, podnosząc lekko głowę, spojrzałam na zegarek, 07:15, musiałam być w pracy na 8:00, gdybym nie zdążyła, byłabym za późno na mojej zmianie w jadłodajni. Wstałam z łóżka i szybko udałam się do łazienki. Zdjęłam mój t-shirt i majtki, wrzucając je do kosza następnie wskoczyłam pod prysznic. Gorący strumień wody spływał na moje ciało, nie mogłam się powstrzymać od myślenia o Zaynie, to coś, co stało się nieco rutynowe dla mnie. Minęły tygodnie, odkąd gonił mnie i wtargnął do mojego pokoju przez okno. Strach przed nim malał z każdym dniem, pewnie zapomniał o mnie, i za to, jestem mu wdzięczna. Nienawidziłam siebie za tą małą część mnie, która sprawiała że chciałam zobaczyć go ponownie. Zakręciłam wodę i chwyciłam ręcznik aby wysuszyć moje ciało, po wytarciu, uczesałam swoje włosy i wślizgnełam się w swój mundur, który składał się z czarnej koszuli i spodni khaki. Szybko nałożyłam makijaż, chwytając mój telefon wyszłam z domu. Szlam spacerem, zimne powietrze szczypało moje policzki i czułam jak czubek mojego nosa czerwieni się. Spojrzałam na ekran mojego telefonu i przeklinałam, że muszę iść drogą na skróty inaczej się spóźnię. Z wahaniem, weszłam na aleje i trzymając głowę w dół, szłam praktycznie sprintem, aby jak najszybciej dostać się na drugą stronę. W połowie drogi, usłyszałam głosy jęczenia, przyspieszyłam swoje tempo.<br />
<br />
- Hej! - usłyszałam głos za moja głowa odwróciłam się i zobaczyłam dwóch chłopaków, blondyna na czele i za nim o niewiele wyższego, o kręconych włosach.<br />
<br />
- Cholera ... - Wymamrotałam i zaczelam biec.<br />
<br />
- Niall, za nią! - Ta sama osoba krzyknęłam ponownie. Rozpoczęłam sprint, ale został przerwany, gdy on owinął swoje ramię wokół mojej talii i podniósł mnie z ziemi.<br />
<br />
- Cześć. - powiedział chłopak z blond włosami, Niall odwrócił mnie twarzą do niego. Machałam rękami i kopałam go nogami aby mnie puścił, ale on tylko zaśmiał się i podał mnie drugiemu chłopakowi.<br />
<br />
- Witaj, kochanie. Fajnie, że się znów spotkamy, co? - Uśmiechnął się szczerym uśmiechem, pokazując tym samym swoje dołeczki. Patrzałam na jego przenikliwe zielone oczy i mięśnie jego ramion, które były owinięte wokół mojej talii.<br />
<br />
- Wydajesz się być zawsze w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. - Starałam się zrozumieć, co miał na myśli, aż wreszcie olśniło mnie . Spojrzałam na Nialla, następnie na chłopaka w kręconych włosach. To ci sami chłopacy, których widziałam w księgarni, Przyjaciele Zayna.<br />
<br />
- Woah spokojnie. - zachichotał, spychając swoje loki z czoła.<br />
<br />
- Rozumiem, dlaczego Zayn poszedł za tobą.<br />
<br />
- Hm, może zaprowadzić ją do Zayna, co myślisz Harry? - irlandzki akcent wypełnił uliczkę. Spojrzałam na Harry'ego, którego oczy nie były lodowate i zimne jak u Nialla, ale miękkie i pocieszające. Z jakiegoś powodu, czułam, że mnie nie skrzywdzi, czułam, że mogę mu zaufać ...<br />
<br />
- N-nie, muszę dostać się do pracy - Stwierdziłam, zbierając swoje siły i wyrywając się Harry'emu, powodując że potknął się do tyłu, wyraźnie zaskoczony moim działaniem. Nie traciłam czasu i skręciłam w kierunku wyjścia z zaułku, a po drugiej stronie ulicy była restauracja, w której pracowałam. Zostałam powitana przez zapachu frytek i keczupu, udałam się na tył, aby założyć fartuch. Jake, niewiarygodnie wspaniały chłopak, z którym pracowałam uśmiechnął się do mnie, pokazując swoje doskonałe perłowe zęby. Zarumieniłam się i ubrałam mój fartuch. To był czwartek rano, więc nie było tu tak tłoczno. Jake dołączył do mnie za ladą i oparł się o stół na łokciach.<br />
<br />
- Jak twój poranek, Zara? - spytał. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Wzruszyłam ramionami i zapytałam go o jego. Bardzo niezręcznie czułam się wokół chłopców, nigdy nie miałam chłopaka, nigdy się nie całowałam .... Byłam przegrana.<br />
<br />
- Powinniśmy wyjść gdzieś razem, chciałbym cię lepiej poznać. - Powiedział. Próbowałam być na luzie, ale do diabła,on był wspaniały. Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć i piszczeć z radości, ktoś odpowiedział za mnie.<br />
<br />
- To nie będzie konieczne. - Odwróciłam głowę w kierunku z którego wydobył się glos, który wypełnił teraz prawie puste pomieszczenie. Kilka osób, które tutaj były udały się do drzwi, nerwowe spoglądając na Zayna i szeptając miedzy sobą.<br />
<br />
- Cholera ... Mruknęłam.<br />
<br />
- Co ty tu robisz? - Zapytałam w najbardziej uprzejmy sposób na jaki mogłam się zdobyć.<br />
<br />
<br />
- Nie mogę odwiedzić mojej dziewczyny w pracy? - Przechylił głowę na bok i uniósł brwi, a na jego ustach pojawił się uśmiech. Czułam napięcie. Jake spojrzał na niego ze znużeniem.<br />
<br />
- Muszę pracować, należy coś zamówić. - Powiedziałam, ledwo słyszalnie.<br />
<br />
- Nie, jestem głodny, kochanie. - Wzdrygnęłam się na to jak mnie nazwał, widział że byłam napięta. Usiadł przy barze a ja odwróciłam się w kierunku zaplecza, Jake pociągnał mnie do tyłu.<br />
<br />
- Zara! Czy wiesz, kto to jest? On jest przywódcą największego gangu w Londynie! - Wyszeptał ze złością. Okej, to zdecydowanie nowa informacja dla mnie. Wiedziałam, że jest niebezpieczny, wiedziałam, że ludzie się go bali, ale przywódca gangu? Pokręciłam głową, a moje serce zaczęło walić szybciej.<br />
<br />
- Nie wiedziałam, o Boże.<br />
<br />
<br />
- Czy ty się go boisz ? - Jake wyszeptał ze strachem i smutkiem widoczne w jego głosie.<br />
<br />
- Nie. Nie.- W końcu się udało. On posłał mi uśmiech i popchnął żartobliwie z powrotem do drzwi abym wróciła do Zayna i małej ilości klientów, którzy pozostali.<br />
<br />
<br />
Hej, to jak narazie najdłuszy rozdział na tym blogu :) Jak widzicie w akcje wkroczyła 3/5 1D. KOMENTUJCIE !!<br />
<br />
TWITTER: @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-41315559102608035782013-04-17T10:46:00.000-07:002013-04-17T10:46:18.367-07:00Rozdział 4<br />
Chłopak nadal leżał rozwalony na moim łóżku a ja nie mogłam przestać się śmiać. Chwyciłam się za brzuch, a gdy próbowałam przestać się śmiać, łzy pojawiły się w moich oczach. Usłyszałam, ruch i słyszałam go jak wstał i zaczął podchodzić do mnie. Brutalnie złapał mnie za ramię i pociągnął mnie przyciskając mnie plecami do ściany.<br />
<br />
- Co jest tak zabawne, kochanie? - Powiedział przez zaciśnięte zęby. Wiedziałam, że powinnam przestać się śmiać, ale nie mogłam się powstrzymać. Był zupełnie szalony i te jego urojenia, że niby myślał, że jestem "jego".<br />
<br />
- Ty! - Splunełam odzyskiwając kontrolę nad moim oddechem. Szarpnął mnie za rękę, a ja zdałam się na odwagę i uderzyłam go mocno. Moja dłoń nawiązała kontakt z jego policzkiem, widziałam jak jego oczy wypełniają się gniewem, natychmiast pożałowałam swojej decyzji. Brutalnie złapał mnie za szczęke przyciskając mnie do siebie bliżej.<br />
<br />
- Nigdy więcej nie waż się mnie uderzyć. - Puścił moją szczękę i pociągnął mnie w stronę łóżka Drżąc, przesunełam się aż do końca, w miejsce gdzie leżały poduszki.<br />
<br />
- Ponieważ jesteś w tym nowa kochanie, przedstawie ci zasady. - Usiadł naprzeciwko mnie i delikatnie chwycił moją rękę, odwrócił ją i podniósł mój nadgarstek do swoich ust.<br />
<br />
- Przykro mi. - Wymamrotał przed umieszczeniem swoich popękanych wargi na mojej posiniaczonej skórze. Zerknął na mnie spod swoich długich rzęs, a ja szukałam w jego oczach wszelkich oznak gniewu. Westchnął i opuścił mój nadgarstek następnie odchrząknął.<br />
<br />
- W porządku, teraz zasady. Pierwsza, słuchaj wszystkiego, co mówię i rób, to co mówię, nie zaprzeczaj mi, dwa, nie bij mnie, trzy, jesteś moja, tylko moja, nie chcę widzieć Cię kontaktującą sie z innymi chłopakami...<br />
<br />
Przerwał na chwilę i spojrzał na mnie. siedziałam oszołomiona, on był ... poważy. Był szczery, naprawdę szczery. Cholera, w co ja wpakowałam? Zaczęłam panikować, trzęsły mi się ręce, kiedy przetrważałam, to co właśnie powiedział, Pokręciłam głową.<br />
<br />
- N-nie - jęknełam.<br />
<br />
- Żartujesz? Proszę, powiedz mi, że żartujesz. To musi być żart, to nie możesz być poważny w tej chwili? O Boże, ty nie jesteś poważny? Cholera, w co ja się wpakowałam? - W tym momencie, nie mogłam powstrzymać słów, wypływających z moich ust, a on po prostu cały czas siedział, spokojny i opanowany.<br />
<br />
- Słuchaj, przecież możesz wziąć kogoś innego, dlaczego akurat ja? Przepraszam, że cię uderzyłam, to był wypadek, przysięgam, że to już nigdy sie nie powtórzy, o Boże, nie chciałam, zobaczyć tego co było dzisiaj, ja nikomu nie powiem, przysięgam, tylko proszę. - Prosiłam. On nadal patrzył na mnie z uniesionymi brwiami i wyrazem rozbawienia. Przestałam mówić, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. On nic nie powiedział, tylko w dalszym ciągu obserwował mnie jak umieściłam swoją głowę w dłoniach i szlochałam niekontrolowanie, wydawało się, że płakałam już piąty raz dzisiaj.<br />
<br />
- Muszę iść, zobaczymy się później, kochanie. - Wstał z łóżka i usłyszałam jak podszedł do okna. Spojrzałam w górę, on delikatnie pchnął je i wyszedł na dach, mrugnął i zamknął okno.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Niestety znowu taki krótki, przepraszam ale to nie ode mnie zależy. Mogę Wam jedynie zdradzić, że z czasem rozdziały będą dłuższe. Dziekuje Wam za wsparcie w postaci komentarzy, to dla mnie wiele znaczy. Jesteście cudowni.<br />
<br />
TWITTER : @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-50984167799598308122013-04-15T09:09:00.000-07:002013-04-15T09:09:19.871-07:00Rozdział 3<br />
Uniósł nogi przez parapet i cicho wszedł do mojego pokoju. Rozejrzał się a jego oczy spotkały się z moimi. Zamrugał gwałtownie i podszedł bliżej.<br />
<br />
- Jak masz na imię, kochanie? - W jego glosie można było wyczuć nutkę pożądania i życzliwości, coś, co nie pasuje do jego wyglądu. Rękawy jego podartej kurtki zostały zgięte na łokciach, jego czarne włosy były postawione na żel. Skupiłam się na wymyślaniu fałszywego imienia, wypadło na Brittney.<br />
<br />
- Uh, B-Brittney ... - Wyjąkałam, cofnęłam się, kiedy on szedł dalej do przodu. Zaśmiał się i opuścił wzrok na podłogę, jego oczy przejechały po całej długość mojego ciała.<br />
<br />
- Nie należy kłamać, kochanie. - Jego głos był surowy i wreszcie zamknął dystans między nami, przycisnął mnie do ściany. Podniósł swoje posiniaczone i zrogowaciałej kłykcie do mojej twarzy i odgarnął kosmyk włosów z mojego policzka.<br />
<br />
- Nigdy nie kłam. - Zdjął szybko swoją rękę słysząc głos mojej współlokatorki, pozostawiając gorący ślad po jej obecności.<br />
<br />
- Zara? Czy jesteś pewna, że wszystko jest w porządku? - Jej głos był zdenerwowany wyobrażałam sobie jak właśnie kręci swoje blond włosy wokół palca, zawsze to robiła gdy była zdenerwowana.<br />
<br />
- Czuję się dobrze. - Powiedziałam, starając się aby mój głos brzmiał pewnie. Słyszałam jak oddala się od drzwi. Moje oczy spotkały się z jego, uśmieszek na jego twarzy pojawił się ponownie.<br />
<br />
- Zara? Ładne imię. Jestem Zayn - oddalił się ode mnie, dając mi przestrzeń do oddychania. Nagle poczułam się zła za to, że przełamał mnie trzy razy w jeden dzień, Rzuciłam się na niego,<br />
<br />
- Czego ty do cholery chcesz? - Zaśmiał się znowu, wyraźnie rozbawiony moim nagłym wybuchem, jego reakcja tylko rozgniewała mnie bardziej<br />
<br />
- Ciebie. - stwierdził, po prostu, wzruszając ramionami następnie usiadł na moim łóżku.<br />
<br />
- Mnie? - Zapytałam zdumiona<br />
<br />
- Czego ty do diabła chcesz ode mnie? - Zacisnęłam zęby i czekałam na jego odpowiedz, ale nie zrobił tego. Zamiast tego położył się na moim łóżku i skinął na mnie, aby przyszłam do niego. Pokręciłem głową i zacisnęłam ręce, kim on do cholery myśli, że jest?<br />
<br />
- Wynoś się z mojego mieszkania, zanim zadzwonię po policję. - Powiedziałam powoli ze złością, po prostu aby mieć pewność, że mnie zrozumiał. Po kilku sekundach, jego śmiech odbił się echem w moim pokoju. Trzymał się na brzuch, i przewrócił się na bok i ponownie usiadł, rozbawiony, wskazał na mnie.<br />
<br />
- Myślisz, że policja będzie w stanie cię uratować? - Przestał się śmiać, jego twarz spoważniała a jego oczy zrobiły się prawie czarne. Wstał i podszedł do mnie, wziął moją twarz w swoje dłonie.<br />
<br />
- Kochanie, jeśli uważasz, że policja będzie cię w stanie uratować, to jesteś w dużym błędzie. - Zrzuciłam jego ręce z mojej twarzy. On chwycił moje nadgarstki i zacisnął szczęke. Nie jestem pewna, jak długo tak stał, ale z każą sekundą uścisk wokół moich nadgarstków był mocniejszy, czułam okropny ból.<br />
<br />
- Ranisz mnie. - I w końcu odetchnął. Złość z jego oczu zniknęła w ciągu kilku sekund. Lekko złapał moją rekę i zbadał miejsce, gdzie tak boleśnie mnie trzymał.<br />
<br />
- Mogę? - Jego głos był niski, ale wciąż groźny. Skinęłam głową, nie patrząc mu w oczy, skupiłam się na jego spękanych wargach. Były pulchne i różowe, na jego twarzy pojawił się uśmiech.<br />
<br />
- Dobrze. - Rzucił puszczając moje nadgarstki i wrócił na łóżko.<br />
<br />
- Ustalmy kilka zasad, dobrze kochanie? - Usiadł, klepiąc miejsce, obok siebie. Uniosłam brwi i skrzyżował ręce po raz kolejny.<br />
<br />
- Jakie? Co ty mówisz? - Zapytałam, nie ruszając się z mojego miejsca.<br />
<br />
- Dobrze skoro teraz jesteś moja, powinniśmy ustalić pewne zasady, aby wiedzieć na czym stoimy. - Odpowiedział.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b><u>C Z Y T A S Z = K O M E N T U J E S Z </u></b><br />
Chcę wiedzieć ile osób czyta to opowiadanie - napisz chociaż uśmieszek '' ;) '', dziękuje.<br />
<br />
TWITTER : @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-52947696107123884722013-04-14T10:07:00.000-07:002013-04-14T10:07:52.291-07:00Rozdział 2<br />
Przebierałam klucze, Mruknęłam coś niezrozumiale do siebie, aż w końcu znalazłam właściwy. Włożyłam go do drzwi, otworzyłam je i odetchnęłam z ulgą zatrzaskując za sobą drzwi.<br />
<br />
- Czy ty właśnie przebiegłaś maraton? - Moje najlepsza przyjaciółka i współlokatorka Sabella zawołała z kuchni. Prychnęłam, upuściłam torbę i klucze, przed dołączeniem do niej. Roześmiała się i uczesała swoje długie blond włosy w kok, następnie wręczając mi herbatę.<br />
<br />
- Usiądź - poleciła. Zrobiłam tak, jak mi powiedziano i usiadłam naprzeciwko Sabelli. Znałam ją przez całe życie, zawsze marzyłyśmy, że zostawimy East Yorkshire i przeniesiemy się do Londynu, i tu jesteśmy. Sabella studiowała w Univeristy of London, nasi rodzice chcieli odciąć nas od tego pomysłu, bo uważali to za "absurd" i "nie racjonalne, aby przenieść się tak daleko", ale to było nasze marzenie, a my nie pozwolimy żeby ktoś stanął nam na drodze.<br />
<br />
- Więc co się dzieje? - Spytała, biorąc łyk herbaty.<br />
<br />
- I uh... - Nie byłam pewna, od czego zacząć. I nawet nie wiem, czy powinnam jej powiedzieć, nie chcę jej martwić. Sabella jest nieco .... przesadliwa. Jeden raz, gdy miała złamany palec, była dokładnie przekonana, że złamała rękę.<br />
<br />
- Zobaczyłam coś, czego nie powinnam. - Mruknęłam, unikając kontaktu wzrokowego. Odstawiła filiżankę i spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami,<br />
<br />
- Co masz na myśli, Zara? - Przełknęła ślinę, ale gdy ona używała mojego pełnego imienia, wiedziałam, że nie żartuje. Ale nie chcąc tłumaczyć, co się stało, Machnęłam ręką i wstałam. Złapała mnie za rękę pociągnęła mnie z powrotem na krzesło, skrzywiłam się, kiedy zaczęła oglądać mój nadgarstek. Obracając go w swojej delikatnej ręce, jej usta były lekko otwarte na widok małego siniaka, jej oczy spotkały moje.<br />
<br />
- Co się stało, Z? - Jęknęła i pociągnęła mnie za rękę, zanim ponownie usiadłam w fotelu, wyjawiłam jej krwawe szczegóły mojego wieczoru.<br />
<br />
- Cholera ... - Sabella spojrzał na mnie zmęczonymi oczami.<br />
<br />
- Dobrze czekaj. - zaczęła znowu.<br />
<br />
- Ilu ich było?<br />
<br />
- Uh pięciu, dlaczego pytasz?<br />
<br />
- Czy pamiętasz, jak wyglądają? - Przegryzłam dolną wargę a ona zaczęła wiercić się w fotelu, czekając na moją odpowiedz.<br />
<br />
- Nie, mówiłam ci, że tam było ciemno! - Krzyknęłam, wyrzucając swoje ręce w górę. Zaczynałam się czuć gorzej, nie chciałam o tym mówić, chciałam tylko się czołgać do mojego łóżka i zapomnieć o tym dniu, że kiedykolwiek to się stało, ale znając Sabelle, ona nadal będzie na mnie naciskała.<br />
<br />
- Czy mogłabyś ze mną wspólpracować? Staram się ciebie chronić!<br />
<br />
- Chronić mnie od czego Sabella? Stało się tego nie da się odwrócić. Jestem pewna, że oni po prostu bawili się i nie mają na myśli nic złego, po prostu przestań o tym myśleć! - Wrzało, Wstając, złapałam mój kubek i skierowałam się do swojej sypialni. Szczerze mówiąc, byłam śmiertelnie przerażona i mały kawałek mnie miał nadzieję, że Sabella przyjdzie do mnie starając się mnie pocieszyć, ale nie zrobiła tego. Westchnęłam i zdjęłam dżinsy i T-Shirt, zaczęłam grzebać w mojej komodzie. Chwyciłam luźną koszulkę i szorty, rzuciłam je na łóżko, następnie uczesałam moje włosy w koński ogon. Mój telefon zaczął wibrować złapałam go i zobaczyłam, że miałam wiadomość z nieznanego numeru.<br />
<br />
"Należy zasłonić zasłony, kochanie :) x ''<br />
<br />
Moje oczy rozszerzyły się , złapałam t-shirt i wciągnęłam go na głowę szybko pobiegłam do okna, zasłaniając zasłony. Moje serce przyśpieszyło i stanęłam przed oknem, nie mogąc się ruszyć. Co się do cholery dzieje?<br />
<br />
- Sabella! - krzyknęłam. Słyszałam ją upuściła kubek do zlewu i wbiegła po schodach. Drzwi otworzyły się a ja zaczęłam płakać.<br />
<br />
- Co się stało, wszystko w porządku? - Niepewnie podszedła do mnie i przytuliła, a ja wyładowałam cały stres i emocje dzisiejszego dnia zanurzyłam Głowę w jej t-shircie. Ona delikatnie gładziła moje plecy, zaprowadziła nas na łóżko i usiadłyśmy. Troska wypełniała jej oczy, wręczyłam jej mój telefon, spojrzała na mnie pytająco przed przeczytaniem wiadomości. Jej oczy rozszerzyły się i złość pojawiła się w jej oczach<br />
<br />
- Drań. - zaczęłam szlochać, a ona ponownie zamknęla mnie w uścisku.<br />
<br />
- To nic złego, prześpij się. Oni po prostu bawia się z tobą, dobrze?<br />
<br />
Zdawała się bardziej przekonywać siebie niż mnie, pokiwałam głową , ciągnąc kołdrę na głowę. Czekałam aż Sabella zostawi mnie samą i kiedy wreszcie nie czułam jej obecności, zacząłem znów szlochać. Dlaczego mnie to spotyka? Zawsze byłam dobra dziewczyna. Robiłam to, co mi powiedziano, nigdy nie wymykałam się, nie piłam, nie paliłam. Oczywiście, miałam chwile, kiedy traciłam nerwy i od czasu do czasu rzucałam się na ludzi, ale każdy tak ma. Westchnęłam i sięgnełam po mój telefon. Zobaczyłam, że mam dwie nie przeczytane wiadomości z poprzedniego numeru. Moja dolna warga zaczęła drżeć i kliknąłem pierwszą wiadomość<br />
<br />
"Zejdź na dól za 5 minut, nie mów nic współlokatorce x"<br />
<br />
Moje łzy zaczęły ponownie gromadzić się w oczach, kliknęłam na drugą wiadomość,<br />
<br />
''Zmiana planów ja coś wymyślę , kochanie x "<br />
<br />
W tym samym momencie gdy skończyłam czytać wiadomość usłyszałam głośne stukanie za oknem. Teraz już zaczęłam się trząść, ledwo co mogłam ustać na nogach, stukanie było coraz głośniejsze. Mój telefon zadzwonił ponownie a stukanie ucichło na chwilę, Otworzyłam nową wiadomość.<br />
<br />
'' Otwórz kochanie, nie chcę wybijać szyby"<br />
<br />
Otarłam łzy z moich policzków wierzchem dłoni i powoli podeszłam do okna. I odciągnęłam zasłonę, czułam się, jakbym stała ze smiercia twarzą w twarz. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Podniósł rękę i dotknął palcami szyby następnie uderzył w nią pięścią. Odskoczyłam i krzyknełam ze strachu.<br />
<br />
- Z? Wszystko w porządku? - Zawołała Sabella.<br />
<br />
- T-tak, Pająk, był tutaj p-pająk. - udało mi się wyjąkać. Moje tętno przyśpieszyło a moja klatka piersiowa unosiła się i opadała ciężko, podszedlam z powrotem do okna, nie patrząc Tym razem otworzyłam je.<br />
<br />
- Nareszcie, kochanie.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Jest druugi rozdział !! Jak wam się podoba? Jak myślicie kto dostał się przez okno do Zary? Komentujcie, to dla mnie bardzo ważne ;)<br />
<br />
TWITTER - @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-3325353964305966294.post-33896159875125454032013-04-13T10:51:00.001-07:002013-04-13T10:51:57.347-07:00Rozdział 1<br />
Moje palce sunęły po niekończącym się rzędzie książek, podczas gdy mój wzrok wlepiony był na kropelki deszczu spływające w dół po dużym oknie. Umieszczając jedną nogę po drugiej, dotarłam do miejsca gdzie znajdowało się okno , a moje palce zaczęły sunąć po kropelkach deszczu spływających w dół okna. Kochałam deszcz, a gdy było to zapowiadane w prognozie pogody, chciałabym spędzić cały dzień przed tym dużym oknem przez, które Londyn wyglądał przepięknie. W Londynie mieszkałam tylko zaledwie 3 miesiące. Patrzyłam, jak ludzie cicho jęczą i biegną, aby schronić się przed deszczem.<br />
- Przepraszam? Za chwilę zamykamy ... - Usłyszałam słodki głos kobiety, powodujący, że natychmiastowo odwróciłam głowę. Uśmiechnęłam się do niej i lekko skinęłam głową, odwzajemniła mój uśmiech i odeszła, zostawiając mnie przy oknie. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy, biorąc ostatnią rzecz coś przykuło moją uwagę. Grupa młodych mężczyzn krążąca wokół dziewczyny, na oko byli w moim wieku. Nadal analizowałam scenę, dwóch kolesi brutalnie pociągnęło dziewczynę za ręce i przyłożył je do jej pleców, podczas gdy dwaj pozostali stali, czekając na piątego chłopaka. Był wysoki i szczupły, opierał się o ścianę budynku, w ręce trzymał papierosa. Biorąc ostatni wdech, rzucił papierosa na ziemię i zmiażdżył go piętą i powoli podniósł wzrok na dziewczynę. Jej głowa odwróciła się a jej oczy błagały aby zetknąć się z oczami kogoś innego. Nie zauważyłam kiedy mój oddech stał się szybszy. Cofnęłam się od okna, gdy nagle uderzyłam w czyjąś pierś.<br />
- Wszystko w porządku, kochanie? - Męski głos zabrzmiał w moich uszach a ja szybko obróciłam się patrząc w jego oczy. Pokręciłam głową, a on zmarszczył brwi. Wskazał na zewnątrz i wyjrzał przez okno, śmiejąc się cicho.<br />
- Musisz być nowa. Niech ci będzie, że jesteś w porządku. - Rzucił zasmucony, trzymając rękę na moim ramieniu z uśmiechem na ustach.<br />
- Idź, uciekaj stąd. Zamykamy... teraz. - Jego głos brzmiał groźnie, wciąż trzymając reke na moim ramieniu praktycznie wepchnął mnie za drzwi.<br />
- Jak ty ...- Mruknął gdy wyszłam z księgarni. Stałam na zewnątrz, deszcz nadal padał. Wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując uspokoić nerwy. Dlaczego ten człowiek nic nie zrobił? Biedna dziewczyna, mogła zginąć! Szybko usunęłam te myśli z mojego umysłu i pobiegłam w kierunku mojego mieszkania. Byłam prawie w domu, już widziałam moje mieszkanie. Zwolniłam tempo, aby moje tętno wróciło do normy. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie byłam przerażona, byłam przerażona. Czym bliżej do mojego mieszkania tym co raz bardziej, zdawałam sobie sprawę, że jestem szalona. Nie widzieli mnie, nie było mowy, było za ciemno. Zaśmiałam się do siebie i wzięłam głęboki oddech, a następnie zrelaksowałam się całkowicie. Nagle poczułam, że ktoś chwycił mój nadgarstek i obrócił mnie w swoją stronę.<br />
- Kochanie, powininnaś zachować wszystko to co dzisiaj widziałaś dla siebie - Nikt nie mógł mi pomóc, spojrzałam w jego oczy, był wściekły na mnie. Jego oczy były ciemne, pełne gniewu z drobinkami pożądania. Zamrugałam i zaczełam piszczeć z bólu jaki mi sprawiał w nadgarstku. Gdy dźwięk opuścił moje usta, on chwycił moją drugą rękę i pchnął mnie na ścianę budynku, umieszczając swoje ręce nad moją głową. Moja pierś wznosiła się i opadała energicznie, cały czas utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy. Moja dolna warga zaczęła drżeć, w myślach przeklinałam siebie. Nie mogę pokazać, że jestem słaba, że on może mnie wykorzystać w mgnieniu oka. Wzięłam głęboki oddech i szybko podniosłam kolano do jego krocza.<br />
- Kurwa! - On zgiął się z bólu, a ja, będąc idiotką, stałam tam i patrzyłam się na niego z przerażeniem, powoli odzyskiwałam kontrole nad swoim ciałem.<br />
- Ty suko. - syknął, podchodząc do mnie po raz kolejny. Pokręciłam głową i odwróciłam się gotowa do ucieczki. Moje stopy uderzyły w chodnik a w moich oczach pojawiły się łzy, walczyłam aby dostać się do mojego mieszkania.<br />
- Do zobaczenia, kochanie. - jego głos był donośny i niski zarazem, sprawił dreszcze na moim kręgosłupie. Rzuciłam szybkie spojrzenie przez ramię, aby zobaczyć go stojącego, papieros zwisał z jego ust. Nawet wtedy, widziałam uśmiech na jego twarzy.<br />
<br />
<br />
Jest pierwszy rozdział opowiadania. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Proszę o opinie. Jeśli chcesz aby informowałam cie o nowych rozdziałach - zostaw swoją nazwę z tt ;)<br />
<br />
MOJ TWITTER - @paulineesk ( <a href="http://www.twitter.com/paulineesk">www.twitter.com/paulineesk</a> )<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07522115432718248963noreply@blogger.com23